Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-07-2012, 06:52   #491
 
Deliad's Avatar
 
Reputacja: 1 Deliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputację
Zirnig udał się wraz grupą zamierzającą rozmówić się z cudem ocalonym Miszą. Kislevita wyglądał marni, blady z rozczochranymi włosami. Cały czas rozmasowywał miejsca gdzie więzy spowodowały niedokrwienie.
Twardy stanął nad siedzącym na ostatnim stopniu drabiny Miszą, przez chwilę mierzył go zimnym spojrzeniem.

-Opowiadaj-rzekł Twardy bez zbędnych ceregieli. Gdy tylko przyszli do człeka z Bomburem.
Zirnig stanął po z boku Twardego wraz z Bomburem i Teodorem.

- Jeżeli mnie nie potrzebujesz Twardy, to po rozmowie z Miszą zostanę pod bramę. Zwiad niedługo musi wrócić. Zapoznam ich z całą sytuacją i wydarzeniami jakie tutaj zaszły - rzekł cicho po khazadzku Zirnig - Jak Felix i reszta mieli szczęście to może i co upolowali. Pomogę im nieść.

- Misza, a Ty byłeś jak znaleźli pobitego Cichego? Kiedy to dokładnie było? Świeżo był pobity? - zapytał Zirnig kislevitę w staroświatowym.

Zirnig słuchając odpowiedzi i żując kawałek suszonej wieprzowiny zaczął się zastanawiać nad całą sytuacją. Poróżnienie krasnoludów i rzucenie fałszywego podejrzenia na Miszę, było sprytnym działaniem. Przemyślnym i ukierunkowanym na osłabienie sił w fortecy. Świeca w sztolnie też wzbudzała podejrzenia. Czy tam ktoś robił schadzki? Jeżeli to były krasnoludy to po co im świece, skoro widzą w ciemnościach, a konspiracja wymaga nie zwracania na siebie uwagi. Może świeca pełniła inną funkcję. Tylko jaką?
Jeżeli Cichego pobito, zresztą pewnie tylko dla tego żeby łatwiej przeniknął do miasta, to musiało być ich więcej. Tylko ilu? Zirnig zaczął się niepokoić. Przecież zwiad mógł być w dużym niebezpieczeństwie. Jakaż szkoda, że Cichy zginął. Jak khazad by się za niego zabrał, szybko odzyskał by mowę.
Po chwili zastanowienia, zaniepokojony khazad powiedział do szefa.

- Twardy, a jeżeli Cichy osłabiał siły fortecy przed szykowanym atakiem? Jeżeli gdzieś tam czają się siły chaosu? Może by tak wysłać kogoś na przeciw zwiadu. Kto wie w co mogli się wpakować.

-Dobrze Ziring zostań przy bramie potem przyda się tu ktoś pewny. Co do naszych martwię się o nich a jakże. Jednak po pierwsze musimy zabezpieczyć to miejsce, po drugie zjednoczyć. Jeśli do tego czasu nie wrócą. Pójdziemy ich szukać... Choć to byli nas najlepsi zwiadowcy.

Misza widząc szemrających złowrogo w khazalidzie krasnoludów, przełknął głośno ślinę i zaczął udzielać odpowiedzi.

-Ja dołączyłem do grupy kilka tygodni temu, wcześniej niż Cichy. Podróżowałem z Kislevu do Imperium za robotą. Było nas troje, ale jeden zachorował i już po kilkunastu dniach od opuszczenia Praag musieliśmy chłopa chować... Drugi mój kamrat zemarł po walce ze zwierzoludźmi.- rzekł robiąc smutną minę -Było ich tylko dwóch, ale i tak nas mocno poobijali.

-Dobrze mówisz naszą mową...- zauważył Teodor.

-W Imperium mieszkał ja długie lata. Potem wrócił na Kislev i teraz znowu chciał tu przybyć szukać zatrudnienia gdzieś w gildii najemników.- wytłumaczył się -A wracając do Cichego. Znaleźliśmy go niedawno. Miał świeże rany, był solidnie pobity. Bombur przygarnął go bez zastanowienia, wszak kto by spodziewał się spotkać tu krasnoluda, sługę chaosu...- machnął ręką -No i trafiliśmy wszyscy tu. Polubiłem tego bydlaka, bo oboje nie byliśmy ze świty Bombura i czuliśmy się tu mniej swobodnie. Wiele czasu razem spędzaliśmy. Pilnowaliśmy bramy na zmianę z Cichym i kilkoma innymi khazadami.- kontynuował.

-To właśnie przy zmianie warty dostrzegłem ten tatuaż. Nigdy wcześniej go nie widziałem, bo Cichy się przy mnie nie przebierał. Ja przyszedłem tu wcześniej niż był mój czas żeby pobyć trochę z nim i widziałem tatuaż. Kojarzyłem jego znaczenie ale nie byłem pewny, czy dobrze pamiętam. On widział, że ja go dostrzegłem. Zachowywał się dość normalnie, ale już wtedy musiał coś knuć. Ni stąd ni zowąd ogłuszył mnie w tył głowy, a kiedy już się zbudziłem to byłem na wieżyczce, tam gdzie Reiner mnie znalazł.- wzruszył ramionami - Chyba mnie nie zabił tylko dlatego, że się lubiliśmy, może było mu żal. Broni nie zauważyłem wcześniej, bo była zakryta szmatą. Dopiero jak wasz młody kompan ją podniósł zrozumiałem, że to Cichy mógł ją skraść. Dobrze, że wszystko się wyjaśniło.- pokręcił głową.

Odpowiedź kilsevczyka zdawała się trzymać kupy. Zirnig nie miał zamiaru drążyć tematu dalej. Misza był człowiekiem zamieszanym w kradzież topora i zawarł bliższą znajomość z krasnoludem chaosu. Jeżeli nawet był niewinny i oczyszczą go z zarzutów to i tak khazadzi będą mieli na niego oko.

- Zawarci sojuszu to priorytet, ale do zabójców nie ma co się pchać całą kupą. Wolfgrimm, Ty Twardy i Bombur wystarczycie - powiedział Zirnig - Tymczasem ja, Reiner, Helene, Fredrich, Teodor i Frontham, o ile nasz bohater się przyłączy, możemy wyjść na przeciw przepatrywaczom. Nie będziemy oddalać się za bardzo od twierdzy. Tylko ino tyle, żeby ubezpieczyć ich powrót.Pewnikiem ustrzelili jakiegoś odyńca i nie mogą go dowlec do cytadeli
- zakończył nieco nieszczerze zaniepokojony khazad.

-Jeśli coś się stało tak licznej grupie jaką wysłałem, taka garstka nie wystarczy.
- odparł kręcąc przecząco głową Twardy--Pójdę jeszcze ja i przynajmniej dziesięciu krasnoludów Bombura.

Zgodnie z planem Twardego, kislevczycy będący częścią ich najemnej grupy wdrapali się na kamienne balkony, gdzie mieściły się działa obronne. Mężczyźni nie spieszyli się, bo nie było po co. Podzielili się na dwie grupki i zajęli oba balkony.

Wolfgrimm i Bombur oddalili się wraz z toporem.

-Dobra, zanim wróci Bombur chodźmy do obozu. Chyba czeka nas świętowanie...- Teodor zatarł ręce.

- Świętować będziemy jak się upewnimy, że to jednostkowy przypadek. Z tego co wiem krasnoludy chaosu działają raczej w grupach. Wrócą zwiadowcy będzie świętowanie. Do tego czasu osobiście dopilnuje żeby nie było picia. Siedzimy na beczce z prochem. - rzekł Twardy

- To ja zaczekam tutaj - powiedział Zirnig i wdrapał się na jedną z wieżyczek strzelniczych.

Zaglądając na teren szerzący się przed bramą zaczął repetować kuszę.
 

Ostatnio edytowane przez Deliad : 02-07-2012 o 06:56.
Deliad jest offline  
Stary 03-07-2012, 08:26   #492
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
-Coś Ci to pilnowanie nie idzie Twardy.- odezwał się Friedrich, który właśnie przyszedł z centrum obozu krasnoludów -Ktoś powiedział, że broń się znalazła i brodacze już bez nas świętują.- wzruszył ramionami.
-No tak... Krasnolud to nie potrzebuje zbyt wiele by świętować.- Helena pokręciła głową.
-Czy oni są kurwa debilami-wyrwało się Twardemu. Ostro wkurwiony poszedł do głównej sali. Wziął trupa chaosiarza rzucił go na główną ławę wskakując na nią. W ten sposób przyciągnie uwagę słuchaczy. Z toporem w ręku. Zastanawiał się co w nich wstąpiło. Uważał za nienormalne to co robią. Znajdujesz jednego choaśniaka z typu tych co trzymają się w grupach. To szukasz dalej tak? Dopóki nie upewnisz się że żadnego nie ma w okolicy, albo nie zabijesz tego co znajdziesz. Krasnoludy zaś zachowywały się jak dzieci we mgle. Zabito za nich kogoś chaośniaka, znaleziono za nich topór a oni świętują?! W sumie nawet nam nie podziękowali....

-Posłuchajcie mnie wszyscy. Do końca jak ktoś mi przerwie porachuje kości.-popatrzył po zgromadzonych a jego oczy ciskały gromami- Ten tu kopnął ścierwo, był krasnoludem chaosu. Chaosu kurwa, chaosu po trzykroć powiadam! Siedział z wami, tuż pod waszym nosem. I nikt nic nie zauważył kim jest. A kto to zauważył ludzinka Misza! Tak samo topór razem z biednym ludzinkom leżał tuż przed waszymi oczami. I kto go znalazł ano ludzinka z mojego oddziału! My szukaliśmy wszędzie a u was nikomu nie przyszło do głowy sprawdzić na jebanej wieży! W tak oczywistym miejscu! Pozwoliliście działać chaośnikowi, nikt nie znalazł toporu ukradzionego naszym braciom. Którzy gdy tu przybyliście pomogli wam! Świętujecie?! Co się pytam? Że was wyręczono! Krasnoludy chaosu nigdy nie działają w pojedynkę. W sztolni znaleźliśmy świece które na mile śmierdzą czarną magią. Powinniście być w najwyższej gotowości. Na głowy naszych przodków spójrzcie co czynicie. To my krasnoludy powinniśmy świecić przykładem. To nasi przodkowie uczyli biedne ludzinki jak wyrabiać choćby broń. A teraz to oni nas wyręczają! Pić będziemy gdy znajdziemy resztę tych ścierw!-Walnął toporem w tarcze.- Gdy wyprujemy z nich flaki-przeszedł się nieco po stole walił cały czas w tarcze w przerwach. Patrzył cały czas po ziomkach.- Gdy każdy będzie podziwiał naszą odwagę(walnięcie), waleczność(walnięcie). I siłę(walnięcie). Zajebiemy skurwysynów!!!- -Kto jest zemną pytam?!

Krasnoludy spoglądały na Twardego z lekkim dystansem -Przecie nikogo tu nie ma!- krzyknął któryś z tłumu.
-Taa! Komu chcesz flaki wypruwać? Już żeście wypruli! Dajta się bawić!- krzyknął inny, co spowodowało entuzjastyczną reakcję większej reszty. Krasnoludy przestały zaprzątać sobie głowę Twardym stojącym na ławie i wróciły do żartów, popijania piwa i rozmów.
Twardy splunął i zlazł. -Nieroby chędożone! Jeszcze będziecie łby na pomarańczowo farbować!- I szlak trafił darmową siłę roboczą. Mowa była niezła postarał się. Co z nimi jest nie tak? Może to te świeczki czy co?! Twardy był praktyczny wolał nie wytracać swoich ludzi na ewentualnym wypadzie. A krasnoludy zachowywały się jak nie krasnoludy tylko obiboki z karczmy. Cóż widać nie każdy krasnolud jest obowiązkowy. I nie każdy miał obie półkule mózgowe sprawne. Nie dawał jednak za wygraną. Poczeka na Bombura i przydziałowych ludzi. Bombur był im dłużny i nie miał prawa odmówić. Przynajmniej według Twardego. Inną sprawą było że spodziewał się, że niektórzy będą woleli się bawić. Jednak liczył, że dla przynajmniej części tych krasnoludów obowiązek i honor coś znaczy.
 
Icarius jest offline  
Stary 03-07-2012, 20:56   #493
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Yerg, Felix, oraz Gottwin

Ogr spojrzał na bladego jak ściana Felixa po czym pokręcił głową -Już idę kurduplu, już idę...- burknął gromko, po czym wejrzał na Yerga i skinął mu głową.
-Gotowy? Jak któregoś udupię bierz broń i przeszkadzaj im... I nie plącz mi się pod nogami... I uważaj na moją maczuge... I w ogóle...- wziął głęboki wdech i kiedy dwa z pięciu krasnoludów robiących zwiad zniknęły gdzieś na szczycie ściany wąwozu ogr kopnął lekko Yerga w zadek posyłając go na przód. Gdy wielkolud wyłonił się zza krzaków wyszczerzył szeroko zębiska do trójki khazadów, którzy od razu go dostrzegli. Dla ulepszenia całej tej szopki wielkolud jeszcze raz kopnął rannego Yerga ponaglając go.
-Wy się skurwisyny wałęsajta gdzieś z daleka a ja bedem za was robote odwalać...- burknął chłodno. Brodacze raz jeszcze na niego spojrzeli. Od razu położyli dłonie na swej broni, jakby nie ufali wielkoludowi. I słusznie.

-Zamknij ryj, bo nas usłyszą!- burknął prawdopodobnie przywódca zwiadu -Co tu robisz? Miałeś być przy Olegu...- uniósł brew robiąc pytającą minę. Ogr podszedł na tyle blisko by mógł spokojnie wyprowadzić cios maczugą. Borun położył na ziemi, udającego trupa Felixa i wsparł się na swej wielgachnej maczudze, jak na gigantycznej lasce.
-Co... Więcej was nie ma?- spytał rozglądając się dookoła.
-Powiedz no mi łajnowączachu... Czemu ten jest postrzelony skoro ty pistoletu nie potrafisz obsługiwać?...- przywódca grupki od razu skojarzył fakty, jednak nie miał okazji na podsumowanie spostrzeżeń. Borun uniósł niespodziewanie maczugę i grzmotnął nią w brodacza. Ten uskoczył o krok, jednak i tak za mało. Cios maczugi zmiażdżył mu stopę. Ogr od razu chciał wyprowadzić kolejny zamach, tym razem z boku, jednak khazad przewrócił się i cudem uniknął ciosu. Leżąc był jednak jeszcze łatwiejszym celem i teraz dobicie go było dla Boruna tylko kwestią postawienia kropki nad i.

Krew krasnoluda trysnęła obficie na Yerga, Felixa a także zaskoczonych khazadów gdy leżący krasnolud został dosłownie zmiażdżony jak pomidor. Krasnoludy chaosu w końcu otrząsnęły się z szoku i zaatakowały wściekle ogra. W tym czasie Yerg korzystając z okazji podniósł bojowy topór zabitego brodacza.
Pierwszy z nich zaatakował nogę, jednak gigantyczny przeciwnik mimo swych gabarytów zdołał zwinnie uskoczyć. Drugi cios uderzył go w stalowy pas chroniący okolice brzucha i większej krzywdy mu nie wyrządził. Borun chciał szybko dokończyć sprawę. Niestety na trzy próby ani razu nie udało mu się uderzyć w wroga. Na szczęście Yerg wypełnił swoją rolę konsekwentnie i zaatakował zdobycznym toporem. Cios był bardzo silny i bolesny. Wielka rana na boku sprawiła, że trafiony krasnolud zachwiał się na nogach.
Brodacze nie próżnowały. Raniony przez leśnika od razu zaatakował go bez namysłu. Obusieczny miecz jednak nie trafił Yerga.

Drugi z krasnoludów wciąż próbował z ogrem, jednak i tym razem jego młot minął celu. Borun wyszczerzył zęby i warknął złowrogo uderzając solidnie z góry. Nabijana wielkimi gwoździami maczuga trafiła krasnoluda w pierś powodując na ciele liczne, głębokie rany. Khazad stracił dech w płucach i siły a Borun wykorzystał to poprawiając w podobny sposób. Po chwili drugi z krasnoludów padł trupem. Trzeci zwalił się na ziemię, tuż obok swego kamrata, gdy Yerg i tym razem trafił celnie podcinając kark krasnoluda prawie w połowie jego szerokości. Brodacz plując krwią upadł i drgał jeszcze w pośmiertnych spazmach kilka chwil.
-Do bramy prędko!- rzekł Yerg. Borun podniósł Felixa i szybko doskoczyli do bramy. Na szczęście nie było problemu z pukaniem. Masywna pięść ogra z pewnością szybko dała o sobie znać.

-Co jest?!- krzyknął zdumiony kislevczyk, który w tej chwili wchodził na balkon, na którym znajdowało się, nieczynne działo obronne.
-Otwierać! Otwierać szybko!- krzyknął Yerg. Widząc to kislevczyk bez namysłu zawołał kompanów znajdujących się po drugiej stronie twierdzy.
Gottwin, ukryty nieopodal w krzakach przyglądał się całemu zajściu z druzgocącym zdziwieniem. Nie mógł uwierzyć w to, co widział. Po chwili brama do warowni poczęła powoli się otwierać. Gottwin miał świadomość, że kiedy kompani wejdą, a brama za nimi się zamknie będzie tracić sporo czasu czekając aż przed nim ją ponownie otworzą. Ostrożnie wraz z Psem zbliżyli się bardziej, jednak wciąż pozostawali w ukryciu. Wrota otwarły się powoli a przed ogrem stanęła trójka kislevczyków, oraz krasnoludzki strażnik bramy. Początkowo byli dość agresywnie nastawieni w stosunku do ogra mierząc do niego z broni. Wszystko zależało od tego co powiedzą Yerg, Felix i co zdecyduje Twardy.

Twardy, Reiner, Zirnig

Zirytowany postawą swych rasowych kuzynów Twardy miał zamiar rozmówić się z wciąż nieobecnym Bomburem, jednak nim przybył z powrotem do głównej sali, gdzie obozowali jego najemnicy, kompani usłyszeli krzyki rozpędzonego i zdyszanego kislevczyka.
-Twardy idu. Twardy obaczuy!- krzyknął machając energicznie ręką by grupa za nim pobiegła. Nie czekając na reakcję krasnoluda pobiegł z powrotem w stronę otwartej bramy.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 04-07-2012, 16:20   #494
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Ragnar szybko poczuł skutki mikstury wręczonej im przez Gregora i zwrócił niemal wszystko co miał w żołądku. Mimo skurczy żołądka i nieprzyjemności samych wymiotów udało mu się uchronić brodę przed ubrudzeniem. Kiedy już wyrzucił z siebie wszystko, wstał na równe nogi krzywiąc się lekko.
Gracjan spojrzal na khazada i rzekł:
- Jeszcze jeden taki cudowny eliksir a chaos nie zdąży mnie wykończyć. Ragnarze..miałem sen.. Dziwny sen. A Ty?
Nadal czuł jeszcze dreszcze, które przechodziły mu po ciele. Nadal miał przed oczami obraz demona. To przeżycie.. było niesamowite. Straszne jednocześnie.

Krasnolud spojrzał na młodego człeka starannie usuwając z wąsów resztki wymiocin. Po odezwał się w końcu
-Napoił nas jakimś świnstwem to i majaki senne nas dopadły. Ot, cała historyja. Ale jeśli miało w czymś pomóc, to chyba pomogło...skoro obaj dychamy jeszcze.- po tych słowach przytknął paluch do prawej dziurki swojego wielkiego nochala, zatykając ją kompletnie i smarknął potężnie. Na podłoże pofrunął solidnych rozmiarów żółtozielony glut. Krasnolud spojrzał na niego krytycznym okiem, po czym najwyraźniej zadowolony z siebie odrzekł
-Nu, od razu lepiej!-
Wzrok Ragnara zatrzymał się na Gregorze
-A tobie to powinienem dać w pysk, wyłazisz z obozu bez słowa, a potem przysyłasz do nas milczka odzianego w liście i skóry. Bez żadnego potwierdzenie, iż on rzeczywiście z twojego posłannictwa przybywa, czy raczej planuje nas ugotować i zjeść. Ani dziendobry ani spierdalaj...tak się nie bawimy, następnym razem tłuc będe pierwej, a później pytania zadawał.- zrugał maga tymi słowy.
Gregor wejrzał z politowaniem na khazada -Wiem Ragnarze, że przedstawicielem porywczej z natury rasy jesteś, jednak mój przyjaciel nie jest byle młodzikiem. Kiedyś ponoć nawet walczył z demonem i wysłał go w niebyt...- zrobił zamyśloną minę -Jestem pewien, że poradziłby sobie w uspokojeniu twego zapału.- uśmiechnął się życzliwie -Mnie tutaj być nie mogło. Musieliście poradzić sobie sami ze swoimi wewnętrznymi potworami, jakiekolwiek one by nie były.- wzruszył ramionami.
Gracjan spojrzał na Gregora i zapytał:
- Mistrzu w moim “śnie” widziałem Middenheim. Całe było zniszczone.W ruinie. Czy to mogła byc przyszłość ?
Mag zrobił zdziwioną i poważną minę -Middenheim jest dość daleko od Kislevu. Nie wiem co musiałoby się stać, żeby siły chaosu dotarły tak daleko. Ale nie możemy lekceważyć wroga...- zamyślił się.
Gracjan milczał przez chwilę a potem zapytał:
- Czy te sny mogą wrócić? Czym one były ?
Gregor podrapał się po skroni. Nie bardzo wiedział jaka odpowiedź satysfakcjonowałaby Gracjana -To nie był sen. Twoje ciało było uśpione, jednak w duchu byłeś świadomy, prawda? Dzięki temu mogłeś spotkać się z tym, co cię niepokoi i oddziałuje tylko na Ciebie. Nie znam szczegółów tego procesu, ani też nie wiem jak się tworzy miksturę, którą trzeba wypić by wspiąć się na wyższy poziom świadomości... To bardzo skomplikowane. Przeżyłeś, jesteś świadomy i zdrowy. Tak jak i ty.- zwrócił się do krasnoluda -Zatem udało wam się zwyciężyć. Podejrzewam że ani duch Idalgi, ani wewnętrzne podszepty nie będą już was nawiedzać.-
Krasnolud zaczął zbierać cały swój ekwipunek -Skoro więc mamy już te czary mary za sobą, lepiej ruszajmy czym prędzej co by resztę dogonić.Przecie sobie bez nas ciapciaki nie poradzą, nie?- zagrzmiał basowym śmiechem, po czym dodał -Przy okazji zjeść by nam co trza i zwilżyć podrażnione gardła dobrym, ciemnym trunkiem-
Gracjan kiwnął głową że zgadza się z Khazadem. Sam zaczął się szykować do podróży.

Czekała ich długa droga...
 
Blackvampire jest offline  
Stary 04-07-2012, 20:06   #495
 
Deliad's Avatar
 
Reputacja: 1 Deliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputację
Zirnig odkąd zaczął podróż w poszukiwaniu szalonego, czarnego proroka widział wiele. Widział wojownika chaosu, zwierzoludzi, mutantów, zdrajców, świątynie bogów chaosu, żywcem zjadanego człowieka i zmutowane noworodki. Nie wiele mogło go zaskoczyć. Jednak gdy zobaczył zwiotczałe ciało Felixa niesione przez ogromną postać z maczugą i towarzyszącego im Yerga osłupiał, aż żuchwa mu opadła. Musiał wyglądać wielce głupio, bo kilslevici nie wiedzieli czy go zagadnąć czy cucić.

Po chwili zamknął sobie usta lewą ręką. Spojrzał na załadowaną kuszę i na ogra. Pokręcił głową i ją odłożył.
Tymczasem kislevici coś tam do niego świergotali.

-Gadaj zdrów. Tak was rozumiem jak te jaskółki co tu uwiły gniazdo - mruknął zniechęcony.

-Biegnij po Twardego. Twardego. Rozumiesz? No już nie ma czasu - khazad wykonywał ruchy mające naprowadzić kislevitę na pomysł ruszenia do obozu po Twardego. O dziwo tamen zrozumiał i po chwili skoczył ku drabince.

Khazad jeszcze raz spojrzał przez wizjer działka i pokręcił głową. Ogr śpiesznie sunął w stronę wrót. Nie było widać nikogo innego poza tą trójką. Co prawda mógł być to podstęp, ale Zirnig postanowił zaryzykować.

- Otwierać bramę - wrzasnął - ale już! Zwiad wraca.
- Tylko w dość zmienionym składzie - dodał do siebie zmartwiony.

Podszedł do stromej drabinki i chwilę zmagał się z ochotą zjechania na poręczach. Rozsądek jednak zwyciężył i zszedł na dół w bardziej typowy sposób. Gdy był już na dole, brama już się otwierała.

- Nie za szeroko, ino tyle byle ludź się przecisnął - zakomenderował strażnikom.

Czekał aż trójka podejdzie do drzwi. Spode łba mierzył wielkoluda.
- Witamy w cytadeli - zażartował dla dodania sobie animuszu.
- Gdzie reszta? Co wam się stało? Kogo tu przyprowadziliście?
 

Ostatnio edytowane przez Deliad : 05-07-2012 o 07:13.
Deliad jest offline  
Stary 06-07-2012, 16:46   #496
 
Ryder's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputację
Sprawy przybierały coraz bardziej ciekawy obrót. Zwiad z punktu widzenia leśnika był katastrofą. Wszystko prez Valdona, który cholera wie gdzie teraz jest. Pewno któryś z krasnali go przyuważył i zdążyli przygotować zasadzkę. Yerg do tej pory zachodził w głowę, jak mogli dać się nabrać na ten manewr z wielkim gównem... W porządku, zamyślił się i nie zdążył zareagować, ale Felix wcale nie był lepszy. Oczywiście poszło by zbyt gładko, gdyby po raz kolejny nie otarł się o śmierć. Już nie wiedział, czy powinien po raz kolejny podziękować bogom, czy może rozważyć zostawienie ich samych sobie, bo wszystko wskazywało na to, że z niego drwią.

Kwestia Boruna wcale nie pomogła tym rozważaniom. Kolejne otarcie o śmierć i kolejne zaskakujące wybawienie. Nigdy nie wątpił w ciętość Felixowskiego języka, lecz tym razem sprawdził się również jako dyplomata. I co? Mają chytrego ogra po swojej stronie jak by się wydawało. Szczęśliwe zajście jednak niewiele pokrzepiło Yerga. Jeżeli jeden ogr bał się sprzeciwić krasnoludom Chaosu, to mógł też drugi i trzeci...

Gruba brygantyna po raz kolejny świetnie się sprawdziła. Strzał był na tyle mocny, by obalić uciekającego rębacza, ale teraz, gdy złamał pocisk tuż przy pancerzu, był pewien, że rana nie była aż taka poważna jakby się wydawało. Mógł walczyć, co okazał parę chwil temu, to najważniejsze. W najbliższym czasie potrzebny mu będzie medyk, może Helena mu pomoże.
 
Ryder jest offline  
Stary 06-07-2012, 20:02   #497
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ledwo ogr rozpoczął walkę z krasnoludami chaosu Gottwin zaczął się szykować do zejścia na dół. Jednak w obliczu takiego właśnie zwrotu akcji nie miał zamiaru się spieszyć.
Ponownie, tyle że dokładniej, przeszukał powalonego przez siebie krasnoluda - opróżnił mu kieszenie i zabrał wszystko, co było gotówką lub co uznał za nadające się do sprzedania. Potem zsunął się parę metrów w dół i zatrzymał przy kolejnym trupie - krasnoludzie dogryzionym przez Psa. Tego również dokładnie przeszukał. Szczególną uwagę skupił na pistolecie, prochu i amunicji - tego typu zabawki były wiele warte. A gdyby tak jeszcze nauczyć się strzelać - to by mogło być podwójnie przydatne - dobra broń jest więcej warta niż pękata sakiewka. Na dodatek w drużynie był ktoś, kto potrafił posługiwać się bronią palną.
Ze zdobycznym pistoletem za pasem i zabraną krasnoludom bronią w dłoniach Gottwin ruszył w stronę bramy. Ogr i Yerg wykończyli właśnie swoich przeciwników i droga do wnętrza twierdzy stanęła otworem. Na dodatek i wrota zaczęły się otwierać. Gottwin zbiegł na dół i pobiegł w stronę bramy, wzywając Psa by pobiegł za nim.
 
Kerm jest offline  
Stary 08-07-2012, 15:10   #498
 
piotrek.ghost's Avatar
 
Reputacja: 1 piotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie coś
Wolfgrimm

Wolfgrimm wraz z Bomburem ruszyli w stronę obozu zabójców, już z daleka ujrzał Glandira stojącego na straży, miał nadzieję, że tym razem młody krasnolud wpuści go bez testowania, śliwa pod lewym okiem urosła już do takich rozmiarów że świat obserował głównie prawym, guz na głowie też nie należał do najprzyjemniejszych. Glandir wcale nie wyglądał lepiej, siniaki pokrywały jego twarz i głowe i widać było, że dalej odczuwa efekty walki.
- Wróciłem młody - powiedział już z daleka z usmiechem - co więcej mam bardzo dobre wiadomości dla Araka, a może nawet wszystkich khazadów zamieszkujących twierdze. Wpuścisz nas? czy znowu mam ci wtłuc - dokończył i wybuchnął gromkim smiechem.

-Zabawne....- burknął gorzko gładząc się po posiniaczonej łepetynie -Co to za wiadomość? Bombur poszedł po rozum do głowy i przekonał swoich najemników, żeby topór oddali?- spytał kąśliwie spoglądając na przywódcę drugiej grupy krasnoludów w twierdzy. Bombur milczał, nie dając się sprowokować i jednocześnie dając Wolfgrimmowi sposobność do mówienia.

-Topór faktyczni się znalazł, co więcej nie ukradł go żaden z ludzi bombura ręcze ci za to, chodźmy jednak do Araka to wszystko opowiem, nie chce mi sie kilka razy mówić tej samej historii

Glandir zrobił zdumioną minę, wejrzał na Bombura i jego ludzi.
-Oni czekają. Ty wchodzisz.- rzekł chłodno, po czym podszedł z Wolfgrimmem do bramy i zapukał kilka razy z odpowiednią częstotliwością, dając strażnikowi po wewnętrznej stronie znak do otwarcia. Brama po chwili się otwarła od środka i Wolfgrimm został wprowadzony. Znał drogę, lecz i tak Glandir odprowadził go do samego Araka. Przywódca zabójców powitał Wolfgrimma uniesieniem ręki -Wróciłeś...- rzekł, spoglądając pytająco na zawinięty w szmaty topór.

-Znasz honor klrasnoluda, chyba nie podejrzewałeś, że kolejny raz pozwole sobie go splamić. - Zaczął Wolfgrimm odwijając topór ze szmat - co więcej, nie wracam z pustymi rękami Araku, razem ze swoją drużyną i ludźmi Bombura, którego tak pewnie oskarżałeś o kradzież odnaleźliśmy twój cenny oręż. - Wolfgrimm wręczył broń dowódcy zabójców i kontynuował - Bombur chce wróćić do dobrych stosunków z waszą grupą, a w nadchodzących czasach może to być bardzo przydatne. Topór zostal skradziony przez krasnoluda chaosu, który wkradł się w szeregi ludzi Bombura dzięki dobrze uknutej intrydze, jak wszyscy wiemy tam gdzie jest jeden szczur, może być ich więcej. To zaś może oznaczać konieczność obrony twierdzy - Wolfgrimm ściszył głos i dodał - Wiem że ufasz swoim ludziom, jednak dobrym pomysłem byłoby sprawdzenie czy taki szczur nie zagnieździł się też w twoich szeregach -wrócił znowu do głośnego tonu -[i]Jak zrobisz co uznasz za stosowne proponuje abyś spotkał się z Bomburem, żeby wspólnie ustalić co dalej.

-Moich ludzi sprawdzać nie będę Wolfgrimmie.- rzekł Arak przyglądając się skrupulatnie swojemu toporowi -Wielką rzecz zrobiłeś dla mnie i możesz być pewnym, że gdy już trafię w zaświaty, każda dusza usłyszy o honorowym Wolfgrimmie.- rzekł wstając z miejsca i kładąc dłoń na ramieniu rozmówcy -Z Bomburem się rozmówię, gdy przyjdzie czas. Mimo iż broń wróciła do mnie, nikt nie może oczekiwać, że od razu wróci dobra znajomość, między naszymi grupami. Jednak wykonałeś wielki krok w kierunku zakopania wojennego topora.- rzekł spoglądając na swoich ludzi -Bombur zaufał komu nie trzeba i zdania nie zmienię, że to po części z jego winy zniknęła moja broń.- Arak spojrzał na Wolfgrimma spokojnym wzrokiem. -Idź do swoich ziomków. Niechaj się bawią i cieszą, że niezgoda między nami została zażegnana. Gdy przyjdzie odpowiedni czas jeszcze się spotkamy i porozmawiamy.- uśmiechnął się nieznacznie.

-Zrobisz jak uważasz Araku, a tymczasem wróce do Bombura i przekaże mu twoje słowa. Wy też świętujcie, niedługo może się okazać, że nie będziemy mieli zbyt wielu okazji do balowania.-
 
piotrek.ghost jest offline  
Stary 08-07-2012, 15:57   #499
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Twardy pobiegł do bramy ile sił. Nie wiedział o co chodzi ale wyraz twarzy kislevczyka mówił sam za siebie. To co zobaczył było szokujące. Ogr trzymający w rękach Felixa właśnie wchodził przez bramę. Wcześniej w nią walił obok był Yerg obaj wyglądali jakby zaraz mieli wykorkować. Mnóstwo ran... Scenki dopełniali jego ludzie i strażnik bramy wszyscy gotowi wygarnąc do ogra z czego tylko mają. Co ciekawe ten ostatni nie wykazywał “jeszcze” oznak agresji. Gdyby miał zabić jego ludzi raczej by ich tu nie przynosił

-Co tu się kurwa dzieje!- rzucił Twardy w próżnie bowiem każda odpowiedź zmieniająca jego stan głębokiego zadziwienia będzie niezwykle przydatna.

- Borunie, postaw mnie na ziemi proszę... - powiedział Felix ledwo co. Z jego pół-otwartych ust na ziemię ciekła już mieszanka krwi i śliny. Nie widział nic. Mgła powoli ogarniała jego oczy.
Ogr niczym posłuszny sługus odłożył łucznika na ziemię. Dwójka kislevskich wojaków od razu pomogła Felixowi odejść kilka metrów w bok, kładąc go pod ścianą. Sekunde później obok męża klęczała Helena.
-Trzymaj...- syknęła odkorkowując flakon z błękitną mazią. Felix czuł obrzydzenie smakiem mikstury, jednak wiedział, że tylko to może go uratować. Przełknął całość krzywiąc się na twarzy. Najgorszy ból minął po kilku chwilach a Felix czuł dziwne uczucie, jak głęboka rana w jego ciele samoistnie się zasklepia.
-Dobra, dobra.- zagrzmiał Borun -Umowy dotrzymałem, teraz złoto...- zwrócił się do stojącego obok Yerga, kompletnie ignorując krzyki Twardego.
Felix cały czas chwiejąc się i trzymając za ranę kiwnął głową na słowa ogra. Czuł ból w klatce piersiowej. Jakby setka małych igieł zszywała mu ranę. Syczał i wił się przez chwilę.
- Kurwa... czy te miksturki zawsze muszą tak napierdalać?! - zapytał przez zęby.
Popatrzył po chwili przymrużonymi oczyma na ogra.
- Dobrze Borunie, dotrzymałeś umowy, ja też dotrzymam. Myślę, że możesz nawet dostać aż nadto złota, jak opowiesz nam co nieco o tych podłych skurwielach z lasu...
Zerknął na Twardego po tych słowach.
- Przyjacielu... przynieś mu złoto... proszę. Nawet jeśli miało to być ze wspólnego. Oddam wszystko nawet gdybym miał na jedzeniu dla siebie oszczędzać.
-Zgłupiałeś?- syknęła Helena -Przecie to twoje życie, chcesz za nie płacić?- pokręciła głową.
-Taaa... Kobiecina dobrze prawi.- wtrącił się Teodor -Się każdy dorzuci i po problemie.- dodał. Ogr milczał, czekając na obiecaną nagrodę. Z pewnością był gotowy sprzedać informacje za dodatkowe złoto.
- Jak uważacie... Powiem Wam jednak, że w lesie... gówno znaleźliśmy... - Felix widział jak towarzysze patrzą na niego. Myśleli chyba, że to żart.
- Dosłownie... gówno... wielki jak rosły koń. Krasnoludy chaosu, które widzieliście przed warownią mają coś na usługach co potrafi wysrać taki kawał gówna... Borun na pewno wie co to jest i chętnie się podzieli z nami tymi informacjami za drobną opłatą.
Borun zawiesił ręce na piersi spoglądając z satysfakcją na Twardego. Najwyraźniej wiedza, którą posiadał była według niego niezwykle cenna.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 08-07-2012, 16:41   #500
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
-Borunie moja propozycja wygląda tak. Dwadzieścia sztuk złota za przyniesienie tu moich ludzi. Z tego co rozumiem jesteś obecnie troche bezrobotny wiec moge ci zaproponować prace- może jestem szalony ale kto niechciałby ogra w przedniej straży.- Dostaniesz sztukę złota dziennie. I dziesięć sztuk złota na dobry początek. Przydałoby się też wiedzieć co cie łączyło z tymi krasnoludami, że tyle o nich wiesz? I kto jest autorem owego wielkiego gówna.-Twardy wyłożył swoją wstępną propozycje.
-Dwadzieścia sztuk złota? Za przyniesienie?!- zagrzmiał nieco rozjuszony -Ja ich nie przyniosłem pokurczu! Ja ich nie zabiłem!- dodał po chwili plując się niecelowo. -Praca w straży mnie nie interesuje. Za pozostawienie przy życiu twoich ludzi żądam przynajmniej trzy razy tyle!- warknął -I gdzie ten cały mag ognia? Nie zamierzam rozmawiać o złocie ze skąpym krasnoludem ot co!- wyglądał jak przerośnięte dziecko które tupie nogą kiedy nie dostaje co jego.
Felix zerknął na Twardego mrugnął jednym okiem dyskretnie.
- Twardy, poślij po mistrza Gregora von Teodoringa z rodu Zigriwolfrinheldow z miasta Jagergottwingradu albo jego ucznia Gracjana Reinerowinda z Ragnarold...
Znów ściemniał... mogli choćby tego całego Friedricha mu pokazać, że to niby mag jest … W sumie Reiner się nadawał...
-Maga nie ma obecnie z nami. Mogę po niego posłać ale to trochę zajmie. Lepiej mieć złoto teraz niż za jakiś czas prawda Borunie? Wydał rozkazy i ma coś do zrobienia co nie wiem nie tłumaczy mi się. Posłuchaj olbrzymie dam ci czterdzieści sztuk złota za przyniesienie. Żebyś nie mówił, że jestem skąpy. Nie chcesz skopać kilku tyłków? Taki facet jak ty nadaje się na żółnierza. A żołnierze zarabiają złoto i zabijają chaośniaków. To całkiem dobre życie.-Twardy nie usętpował. Ogry wszak geniuszami nie były i przy odrobinie szczęścia uda mu się go przekonać.
- Dałeś już pokaz, że potrafisz to bardzo skutecznie robić. Tam leży kotlet z chaośnika. A jak i martwe chaośniki to i złoto z łupów. Same plusy. - dodał Felix cały czas siedząc na ziemi. Nie był chyba jeszcze w stanie wstać. Nic chciał ryzykować kolejnymi chwilami syczenia i złości na samego siebie.
-Po prostu daj złoto.- rzekł chłodno ogr do brodacza czekając na zapłatę.
Krasnolud podszedł i podał ogrowi mieszek z czterdziestoma sztukami złota.
-Jeśli chcesz więcej nie dołączając do nas na stałe. Pomóż nam informacjami w sprawie tych chaośniaków. Możemy też przyjąć cie do tej jednej roboty przeciw nim konkretnie. Dorzucimy jeszcze dwadzieścia.
Zirnig kilkukrotnie okrążył ogra. Nigdy w życiu nie widział takiego wielkoluda. Sploty ogromnym mięśni poruszały się pod grubą skórą. Silny, pomocny, targować się umie. Przydałby się taki w kompani. Wypić też pewnie potrafi. Ino czy nie jest jak ta chorągiewka, która się zwraca na stronę większych sił.
[i] Yergu gdzie jest reszta? Gottwin, Abelard,rycerzyna? Żyją? [i/]- zapytał weterna.
[i]- Na coście tam trafili? Wpadliście w gówno tego tu?[i/] - wskazał głową ogra - i co muchy was opadły?-zapytał Ziring
Ranny Yerg ledwo był w stanie uwierzyć, co się dzieje.
- Co... Reszta? Nasz rycerzyk przepadł chuj wie gdzie, Gottwin spierdolił a Aberald... nie wiem... Pewno go te krasnale załatwiły... - zwrócił się do ogra - A ty olbrzymie nie kop mnie tak na drugi raz co? Masz swoje złoto jak żeśmy z Felixem gadali - wreszcie spytał Twardego - masz jeszcze te magiczne mikstury?
-Oczywiście trzymaj przyjacielu podał Yergowi eliksir.- to była działka Helny. Ale Twardy poproszony natychmiast pomógł.
-Za dziesięć złociszy powiem co was spotka. Bo pomoc to wam się może przydać raczej w spierdalaniu he he...- zagrzmiał wielkolud.
- Zamknijcie bramę - zasugerował Gottwin, który przed momentem przekroczył próg i dołączył do kompanii. - A Gottwin nic nie spierdolił. Za dużo tych gnojków chaosu stanęło mi na drodze, ale dwóch już się pożegnało z życiem. I tak któryś mnie dziabnął. Razem z tymi trzema, co ich załatwiliście - skinął głową ogrowi i Yergowi - było ich pięć. A tam w lesie to dobry tuzin nas obskoczył. Jak Felix padł i Yergowi się oberwało, nie miałem na co czekać, bo z dwunastką pewnie nawet i sam ogr by nie poradził. Pobiegłem do twierdzy po pomoc, ale po drodze kolejni chaośnicy czekali. No a rycerza nie było, jak wróciłem do wąwozu.
-O Gottwin miło cie widzieć. Czyli mamy dwóch raczej zabitych tak? Świetnie jak na wypad zwiadowczy. Cieszy mnie, że chociaż wam sie udało. - Spieprzyli po całości ten zwiad taka prawda. Dobrze, że ci ważniejsi wrócili. Krasnoludom zwiad poszedł jeszcze gorzej. Po czym Twardy zwrócił się do Ogra wręczając mu dziesięć monet. - Mów gdzie się zaszyli i ilu ich jest? Co mają w zanadrzu żeby nas tam niespodzianki nie spotkały... Przemyśl też sprawę zabicia ich z nami. Pewnie nie tylko tych pięciu nas obserwowało. Czyli krasnale widziały jak walczysz przeciw nim. Załatwią cię za to chyba, że ty załatwisz ich razem z nami.
[i]- Gottwin dobrze Cię widzieć. Mam nadziej, że rycerz znalazł taką śmierć o jakiej marzył. Gadaj ogrze co na nas szykują siły chaosu[i/] - mruknął ponuro Zirnig.
Ogr zaśmiał się głośno kręcąc głową -Czy Ty myślisz, że ich tu będzie dziesięciu? To cały oddział... Mają działo ciskające splugawionym magią chaosu pociskiem... Które ciągnie tu olbrzym.- wyszczerzył zęby. -Radzę wam się pakować i wypierdalać. Świeca już prawie dogasła więc nie macie wiele czasu.- dodał na koniec.
Dlaczego Yerg zawsze miał rację kiedy obstawiał najgorsze...
- Powiedz nam, duży, z jakiej racji te pokurcze mają takich potężnych sprzymierzeńców? Najpierw ty, teraz olbrzym?-zaczął
-Bo płacą lepiej niż ich dobrzy kuzyni...-Ogr wejrzał jednoznacznie na Twardego uśmiechając się gorzko -Ponoć sam wybraniec czarnych bogów ich opłacił.- wzruszył ramionami -Ale w tej sprawie wiem tyle co żem usłyszał.-
- A jeżeli by stracili wszelkie środki... finansowe... na rzecz nas... szybko zmieniliby stronę?-drwal jak wcześniej Twardy nie dawał za wygraną.
-Nie wiem, nie obchodziło mnie to do czasu jak mi płacili.- wzruszył ramionami.
- Nawet gdybyśmy zrobili zrzutkę - wtrącił się Gottwin - to i tak nic by to nie dało, bo zapewne nas nie stać, by kupić olbrzyma. A pozbawienie ich skarbczyka to świetny pomysł, tyle tylko, że pewnie nieco spóźniony. Ile tobie płacili, a ile temu olbrzymowi? - zwrócił się do ogra.
Zirnig przysłuchiwał się słowom ogra. Oddział, dział, olbrzymy. To dopiero będzie jatka. Wielu zabójców odnajdzie cel swojego życia. Tylko po co czekać na wraże siły?
Oczy khazada zapałały ogniem.
[i]-Gdzie jest to działo wielkoludku ?[i/]
-Pewnie niebawem tu będzie.- odrzekł ogr z zupełnie obojętną miną -Chcą zdobyć twierdzę i przygotować się by zaatakować ewentualnych żołnierzy maszerujących z pomocą na Kislev. To dopiero będzie burda... zagrzmiał rechocząc -Olbrzyma nie kupicie. To przygłup i będzie służył Archaonowi do śmierci. Pan Końca Czasów ponoć złożył mu obietnicę objęcia funkcji jednego z generałów swej armii. - Ogr wejrzał przez ramię na zakręcający lekko wąwóz. -Jeśli życie wam miłe... Lepiej stąd odejdźcie póki jeszcze ich nie ma.- burknął -Na mnie będzie czas.- dodał uśmiechając się szeroko -Ty!- wskazał palcem rannego Felixa, u którego boku siedział jego wierny kompan - Pies -Uważaj na siebie i nie daj się zabić. Aha. Nie zaskoczycie ich, bo wasz kolega Aberdis, czy jak mu tam... podrapał się po głowie -Nieco o was im powiedział.- machnął ręką.
- Jak solidne jest to działo? Da się je sprawnie rozwalić? Załatwimy machinę, strzelcy załatwią olbrzyma, a same pokurcze będą mogły jedynie zapukać. Co wy na to?-dodał Yerg.
Twardy nie powiedział na to nic. Był jednak pewien skoro mają działo, mają i bomby. Wysadzą najpewniej bramę. Choć okupią to stratami....
Wolfgrimm słysząc hałas przy bramie szybko pobiegł w jej strone, gdy zobaczył potężnego Ogra już chciał rzucić się na niego i zabić, jednak spostrzegł, że ten jest raczej pokojowo nastawiony.
-[i]Ja razem z innymi zabójcami zajmiemy się olbrzymem, myślę że wielu z nich z radością stawi czoła tak groźnemu przeciwnikowi.
-Twoje towarzystwo będzie nieocenione. Jednak nie mam zamiaru zabrać przeciw olbrzymowi całej zgrai zabójców. Mam nadzieję że powalczą oni z krasnoludami w pierwszej linii obrony twierdzy. Zobaczymy oczywiście na ile będą rozsądni. Właściciel tego runicznego topora to ktoś znaczny. Bardzo znaczny.... Podejrzewam, że sam lub z niewielką pomocą da sobie radę z olbrzymem.
 
Icarius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:18.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172