Yithnee zawahała się. Urvyn prawdopodobnie poradzi sobie z tym tutaj, ale reszta może potrzebować pomocy. Z drugiej strony, mimo prób logicznego myślenia, pierwotny strach powoli brał górę. Gdy miała do wyboru wbiec w płomienie, które w jej wyobraźni urastały do niebotycznych rozmiarów, albo załatwić kolejnego przeciwnika, wybór był chyba oczywisty. Tym bardziej, że już raz poradziła sobie z takim przeciwnikiem, a teraz był z nią Urvyn.
- Pomogę ci - powiedziała niepewnie, nie do końca ufając własnemu głosowi. - Yngvar wyglądał mi na kogoś, kto sobie poradzi, Vonmir zresztą też. Sama nigdzie nie idę, póki więcej takich się tu czai.
Delikatnie podniosła prawą rękę zaopatrzoną w sztylet, w płonnej być może nadziei, że zdoła zamachnąć się i rozpłatać także tego napastnika. Albo przynajmniej ubezpieczy Urvyna.
__________________ Mole książkowe są zagrożone. Chrońmy ich naturalne ostoje! (biblioteki!)
Wkurzyłam kogoś? Coś pomyliłam? Sorry, ale biblioholik na odwyku to jeden wielki kłębek nerwów. Wybaczcie. |