Młot Eryka doskonale współgrał z ręką akolity. Efekt jak to zazwyczaj bywało - był zadowalający. Ofiara padła od jednego ciosu. Trzask żeber był słyszalny w całej komnacie. Gdy już było po sprawie Eryk wejrzał na hrabiego.
- Wyjdzie z tego? - zapytal Aarona.
Po chwili podszedł do ciała skrytobójcy. Podniósł karteczkę i przeczytał ją na głos. Zgiął wpół i włożył do torby.
Pochylił się nad niedoszłym zamachowcem. Podniósł go, popatrzył na jego twarz.
- To na pewno on? - popatrzył po kompanach. |