Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-07-2012, 15:34   #61
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Durny był ten morderca. Cholernie durny. No i dostał to na, co zasługiwał taki debil jak on. Krasnolud spojrzał na niego z pogardą, ciężko pokręcił głową i westchnął. Aaron przeszukiwał ciało skrytobójcy, a krasnolud nie miał absolutnie nic do roboty, napięcie powoli opuszczało jego ciało.
-Gdzie żeście zostawili Wujcia i Alexa? I co się właściwie stało z Khaldinem?- Spytał nagle uświadomiwszy sobie braki w grupie.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 11-07-2012, 16:44   #62
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Młot Eryka doskonale współgrał z ręką akolity. Efekt jak to zazwyczaj bywało - był zadowalający. Ofiara padła od jednego ciosu. Trzask żeber był słyszalny w całej komnacie. Gdy już było po sprawie Eryk wejrzał na hrabiego.
- Wyjdzie z tego? - zapytal Aarona.
Po chwili podszedł do ciała skrytobójcy. Podniósł karteczkę i przeczytał ją na głos. Zgiął wpół i włożył do torby.
Pochylił się nad niedoszłym zamachowcem. Podniósł go, popatrzył na jego twarz.
- To na pewno on? - popatrzył po kompanach.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 11-07-2012, 18:21   #63
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
- Jak dostanie antidotum to jeszcze z tego wyjdzie - Aaron nerwowo odpowiedział akolicie - Co, na pewno on? Nie, kurwa, Wielki Teogonista - poznasz po wrzodach od kiły. Nie przeszkadzać mi, muszę znaleźć odtrutkę, zanim...

W tym momencie cyrulik zastanowił się nad słowami Aliquama.

- No właśnie, gdzie, do stu wrzodów na odbytnicy starej syfilityczki, są Wujek i Alex?!

Zimny dreszcz przeszedł po plecach Aarona. Coś się tu nie zgadzało - po walce wszyscy powinni się spotkać, a przynajmniej dwóch towarzyszy gdzieś zaginęło.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline  
Stary 13-07-2012, 14:50   #64
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Aaron przeszukał, w poszukiwaniu odtrutki, dokładnie ciało niedoszłego zabójcy hrabiego. Udało się… Jest! To znaczy coś jest, ale czy to akurat antidotum? Innego sposobu jednak na sprawdzenie, jak podanie tego ich zleceniodawcy nie widział. Lepiej było przetestować na nim, niż chociażby Khaldinie. Zaaplikował więc odtrutkę von Viehmannowi. Spojrzał na niego, sprawdzając czy pomagało. Na chwilę obecną jednak jego stan się nie zmienił…

W stronę otwartych drzwi wyjściowych z pokoju, z zamiarem sprawdzenia co z pozostałymi, ruszyli Eryk z Wołodią. Nim jednak zdołali wyjść z pokoju, tuż obok szyi Wołodii przeleciał niewielki bełt. Poszybował on przez cały pokój, wbijając się do przeciwległej ściany. Teraz też kozak dostrzegł mężczyznę. Mężczyznę, którego spotkał w karczmie. Stał on pośrodku salonu, starając się jak najszybciej przeładować swoją pistoletową kuszę.
 
AJT jest offline  
Stary 13-07-2012, 16:18   #65
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Eryk popatrzył z niedowierzaniem co się dzieje. Przecież pytał Aarona czy to na pewno zabójca... Zabili jakiegoś niewinnego człowieka? Czy może ten przestępca ma wspólnika. Zastanawiać będą się później. Albo po prostu Eryk wyciągnie z niego informacje po swojemu. Teraz trzeba skupić się na tym, aby nie dostać bełtem.
- Dawaj! Na niego ! - krzyknął do kozaka i samemu ruszył na zamachowca.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 13-07-2012, 17:08   #66
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
- Mam! Mam antidotum! - krzyknął Stolzmann i dopadł do ciała pracodawcy.

Przynajmniej miał nadzieję, że to antidotum - lecz pozostało mu zaryzykować.

- Spokojnie, mości hrabio, sytuacja została opanowana. Bretoński pies nie żyje. Został pan sparaliżowany, ale to chwilowe. Zaraz podam panu odtrutkę i stopniowo zacznie pan odzyskiwać czucie.

Wstrzyknął arystokracie lekarstwo, po czym ułożył go w pozycji bocznej i nakrył pledem zerwanym z otomany.

- Proszę się odprężyć, lekarstwo zaczyna działać i nie dalej jak za pół godziny będzie pan mógł wstać. Proszę nie napinać mięśni i nie próbować się poruszać na siłę. Antidotum zadziała w swoim czasie. Ja teraz zostawię pana pod opieką pańskiego ochroniarza Aliquama, a sam udam się, by doglądnąć naszych rannych. Gdy będzie pan czegoś potrzebował, krasnolud jest do pańskiej dyspozycji. Panie hrabio… wygrał pan!

Łechtanie dumy tego tłustego, obesranego burżuja nie sprawiało Aaronowi przyjemności, ale było właściwe z punktu widzenia interesów.

Dopełniwszy obowiązków względem pracodawcy, Stolzmann wstał, zabrał resztę odtrutek, przeładował kuszę i ruszył na dwór, leczyć Khalida. Lecz w korytarzy natknął się na towarzyszy zaskoczonych przez jakiegoś typa z kuszą pistoletową.

- Kurew! Jeszcze jeden! Zarżnąć psa! - krzyknął.

Stał ostatni w szeregu, więc swym wielkim brzuchem napierał na towarzyszy, jednocześnie sięgając po tasak.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline  
Stary 13-07-2012, 17:47   #67
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Wołodia towarzyszył kompanom nieustannie rozglądając się dookoła. Śmierć zamachowca była sukcesem jednak kozak średnio z tego sukcesu się cieszył. Mężczyzna spoglądał na ledwie, uratowanego zleceniodawcę. Człek pokręcił głową i wziął głęboki wdech. Ponoć złoto szczęścia nie daje... Może i szczęścia nie, ale z pewnością można za nie postawić wymarzoną karczmę. Kozak wejrzał na towarzyszy. Jemu również brakowało pozostałych. Alex stał na straży przed drzwiami do domu, Khaldin był ciągle pod wpływem paraliżujących środków a Anzelm?
Wołodia nie był głupcem. Znał Wujaszka już jakiś czas i wiedział, czego można się po nim spodziewać. Po chwili i Aliq dostrzegł nieobecność reszty.
-Alex przed drzwijami wejściowymi, da.- odrzekł kislevczyk.

-Anzelma, pójdziem poszukać. Idu?- zwrócił się do Eryka. Sigmaryta skinął głową i mężczyźni opuścili pomieszczenie. Ledwie znaleźli się w kolejnej izbie a kozak już otarł się o śmierć. Bełt świsnął mu koło głowy, przyprawiając nie mały strach.
-Ożesz ty...- burknął spoglądając za bełtem. Zagrzewający do boju okrzyk Eryka pewnie zaalarmował pozostałych. Wołodia uniósł topór wysoko i już miał coś od siebie dodać, gdy dostrzegł człeka, którego poznał w karczmie wcześniej.
-Suczysynu...- warknął pod nosem, po czym na wzór akolity pognał do boju z zamiarem doprowadzenia sprawy do końca.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 15-07-2012, 09:51   #68
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
*** Parę godzin wcześniej ***

Powołanie się na pana hrabiego przyniosło pewien pozytywny efekt - obaj “poszukiwacze wdowy” zostali wpuszczeni do wnętrza ratusza, a nawet skierowani do urzędnika, który (podobno) miał wiedzieć dużo na temat mieszkańców miasta. I zapewne była to prawda, bowiem kto mógł wiedzieć więcej o wszystkich niż urzędnik zajmujący się podatkami.
Alex chwilowo się nie odzywał, pozostawiając początek rozmowy w dłoniach (a raczej ustach) Ignatza.
- Witajcie panie, moje nazwisko Rheden – zaczął Kasimir - na prośbę hrabiego von Viehmanna pomagam straży w Salkaten prowadzić śledztwo w sprawie serii morderstw. Sam jednak potrzebuję drobnej pomocy w zlokalizowaniu pewnej osoby i skierowano mnie do pana. Poszukuję żony oficera, damy nazwiskiem Rettig.
Urzędnik skinął nieznacznie głową. - Skierować, to pewnie i dobrze skierowali - zaczął. - Ale gdybym pomagał każdemu obcemu co o pomoc przychodzi, to pewnie cały dzień bym musiał to robić. A tu robota swoja czeka. Robota za którą płacą...
Kasimir widział do czego zmierzał mężczyzna, urzędnik podatkowy trudno było się dziwić, że łasy był na pieniądze. Postanowił jednak zagrać jeszcze przez chwilę głupa.
- Panie drogi, jacy my każdy obcy – odpowiedział spokojnie. – Mówię przecie, straży pomagamy, w słusznej sprawie pracujemy, proszę mi wierzyć, że byle pierdołą byśmy tak ważnemu urzędnikowi państwowemu jak pan głowy nie zawracali. Mąż tej damy nie żyje, dlatego też musimy ją pilnie odszukać.
- Dla mnie obcy... - podsumował krótko. Panie, wierz mi, wszyscy w sprawie słusznej przybywają...
Kasimir widząc, że nic nie zdziała, sięgnął dyskretnie do sakiewki i wyjął z niej dwie korony.
- Nalegam – powiedział opierając się na biurku ręką, między palcami której pobłyskiwały monety. – To sprawa nie cierpiąca zwłoki. Kto nam pomoże jak nie pan?
Urzędnik spojrzał na zachęcająco pobłyskujące monety. - Choć jeśli sprawa rzeczywiście słuszna jest, to może bym wygospodarował chwilę czasu. Ale z drugiej strony, nie do końca przekonany jestem, czy aby na pewno tak wielka jej waga jest. - Zerknął chytrze na Kasimira.
- Dla nas ma, owszem, wielką wagę – Ignatz opierał się już na obu rękach, w drugiej ściskając jeszcze jedną koronę. – Jednak jeżeli naprawdę sprawi to panu taki kłopot, zapytamy po prostu w obozie wojskowym, powinni znać tam tak ważnego oficera. Stacjonuje tutaj niedaleko jeden oddział, nieprawdaż?
- Jeśli tak się sprawy mają, to oczywistym przecież jest, że pomogę. - Na twarzy urzędnika wymalował się sztuczny uśmiech. - W czym, że to miałem pomóc? - Zapytał.
- Pani Rettig - odpowiedział grzecznie Kasimir - żona oficera Borisa Rettiga.
- A no tak, tak... Rettig. Dajcie no chwilę - rzekł po czym zostawił Ignatza z Alexem. Wrócił po paru minutach. - Mieszka na Nadmorskiej. Pierwszy dom od Mokrej.
- Jesteśmy bardzo wdzięczni. - Dla odmiany moneta pojawiła się w dłoni Alexa i bez najmniejszego dźwięku spoczęła obok papierów zaściełających biurko. - Mam nadzieję, że gdybyśmy mieli jeszcze jakieś pytania, możemy liczyć na ewentualną pomoc.
To było bardziej stwierdzenie, niż pytanie.

***

Odnalezienie domu pani Rettig nie stanowiło większego problemu. Tak, jak przekazał im urzędnik, trafili pod dom na Nadmorskiej. Budynek był jednopiętrowy, można powiedzieć standardowy. Nie był szczególnie wystawny, ale nie był też wyniszczony. Zapukali… chwilę później drzwi otworzyła im ubrana w czerń, niewielka i raczej tęga, kobieta. Młoda, miała prawdopodobnie niewiele ponad 25 lat, włosy koloru blond opadały jej swobodnie na ramiona. Spojrzała na nich oczyma, które jedno było koloru jasnobrązowego, drugie ciemnobrązowego.
- Słucham… –zapytała melodyjnym głosem. Zza jej plecami dało się dostrzec trójkę bawiących się dzieci.
- Czy mamy przyjemność rozmawiać z panią Retting? - spytał Alex. - Jestem Alexander Ranelf, a to jest Kasimir Rheden - przedstawił Ignatza..
- Tak to ja - odpowiedziała krótko, spoglądając na mężczyznę.
- Zanim przejdę do rzeczy chciałem spytać, czy zna pani może kupca Mittelstadta? Czy rozmawiał z panią o planowanym spotkaniu z jednym z nas? - Alex zadał kolejne pytania.
- Był tu - rzekła tak, że dało się wyczuć smutek w jej głosie. - Wiem z jaką wiadomością przybywacie. Proszę, wejdźcie. - Otwarła szerzej drzwi wykonując ręką gest potwierdzający zaproszenie.
Weszli. Wszak po to przyszli, by móc porozmawiać z wdową po zabitym oficerze. W chwili, gdy pani Retting poleciła dzieciom wyjść z pokoju Alex szturchnął Ignatza w bok na znak, że powinien zacząć mówić, W końcu to on miał list, on też dostał od Saraid znalezioną przy zwłokach sakiewkę.
Kasimir odczuł niejaką ulgę, że najważniejsza informacja została już przekazana. Niesienie takich wieści nigdy nie było przyjemne, a jakże łatwo było kogoś zabić. Sami przecież robili to nie raz. Szturchnięty zrobił mały krok w przód.
- Pani mąż został znaleziony pod Vogelsang. Niestety okoliczności nie pozwalały na zabranie ciała. Został pochowany na miejscu – wyciągnął list oraz sakiewkę. – To wszystko co przy nim znaleziono.
- Kapłanka odprawiła modły nad jego grobem - dodał Alex.
Mimo iż kobieta była przygotowana na taką wieść z jej oczu i tak polał się strumień łez. Próbowała coś powiedzieć, jednak nie była w stanie. Wzięła sakiewkę, większą uwagę skupiając jednak na liście. Przetarła oczy, w których raz po raz pojawiała się nowa łza. Chwilę potrwało, aż zdołała przeczytać tą krótką notkę. Możliwe, że przeczytała ją kilka razy.
- Dziękuję! Ogromnie wam dziękuję! - przetarła zalane oczy, rzekła uspokoiwszy się nieco. - Dziękuję, że chęć mieliście mnie odnaleźć i przekazać tą wiadomość. Znaliście? Znaliście go?
Alex opanował odruchową chęć udzielenia potwierdzającej odpowiedzi na to pytanie. Zdawał sobie sprawę z tego, iż opowieść o ostatnich chwilach życia jej męża stanowiłaby dla niej pociechę. Pokręcił głową.
- Nie mieliśmy tego szczęścia - powiedział. - A w ogóle... Jak moglibyśmy tego nie zrobić? Każdy porządny człowiek by to uczynił - zapewnił.
- Wielu by tego nie zrobiło Panie. Na obiad zostańcie proszę. - zaproponowała.
Kasimir zerknął niepewnie na kompana. Z jednej strony mieli też inne rzeczy na głowie, z drugiej przebyli ten kawał drogi do Salkaten po to właśnie żeby spotkać się z tą kobietą. W końcu skinął głową.
- Jeżeli to nie problem – powiedział - z chęcią skorzystamy z zaproszenia.
- Miło mi zatem. Obiad prawie gotowy jest. Do kilkunastu minut podam wam go. - Uśmiechnęła się nieznacznie, ocierając łzy z policzka. - Wybaczcie zatem na moment.
Wróciła po niedługim czasie z pięknie przystrojonymi talerzami, była na nich pieczona koźlęcina, młode ziemniaczki i warzywa. Wszystko cudnie pachnące, takiego domowego jedzenia w ustach dawno nie mieli.
- Powiedzcie mi, jak się mogę odwdzięczyć za wasz gest? - Zapytała.
Alex pokręcił głową. Pani Retting miała przed sobą dość kłopotów, związanych ze swoim wdowieństwem. Dorzucanie do tego jakichkolwiek innych zobowiązań byłoby (delikatnie mówiąc) sporą przesadą.
- Nie ma mowy o żadnym rewanżu - powiedział. - Zrobiliśmy to, co wypadało uczynić i wystarczą nam podziękowania. A, prawdę mówiąc, chciałem spytać, czy jeszcze moglibyśmy coś dla pani zrobić.
- Już i tak wiele uczyniliście. Ale z pustymi rękami was nie puszczę. Udajcie się do Mittelstadta. Polecę mu, by dał wam część długu. Pogrzeb wszak Borrisowi sami wyprawiliście. Część niech na datki na modlitwy do Morra, zakonnikom, niech też da. Reszta długu, jak mój mąż życzenie ostatnie miał, umorzona zostanie. – Zadecydowała.
Skoro wdowa postanowiła ich wynagrodzić, nie tracąc przy okazji własnych pieniędzy - to Alexowi całkiem odpowiadało.
- Jeśli ten wydatek nie przyniesie uszczerbku pani kieszeni - powiedział - to nie będziemy się spierać. Ale tylko w tym przypadku. Wszak ma pani dzieci. Zabranie im choćby jednej korony byłoby czynem niehonorowym - stwierdził.
- Dziękuje za troskę. Lecz winna jestem postąpić wedle ostatniej woli mego męża, a taka ona była. - Zwróciła się do Alexa. - Kupiec da Wam pieniądze, które będą podziękowaniem od mego męża, za honory jakie mu uczyniliście. I za która również jestem wdzięczna.
- Dziękujemy pani bardzo. - Alex skłonił się uprzejmie. Uśmiechnął się lekko, wyobrażając sobie minę kupca.

*** Chwila obecna ***

Alex z pewnym trudem otworzył oczy. I jeszcze szybciej je zamknął. W głowie mu szumiało i miał wrażenie, że ziemia pod nim się kołysze. Tylko czemu leżał na trawie?
Usiadł, usiłując się przyzwyczaić do kołysania, które uparcie nie chciało ustąpić. Potrząsnął głową, co w najmniejszym stopniu nie poprawiło sytuacji.
Rozejrzał się.
Otoczenie wydało mu się jakieś znajome. Chatka hrabiego, dość okazała. No tak... Mieli go chronić. Ignatz wbiegł do środka. Tyle Alex pamiętał. I co było dalej?
Alex chwycił leżącą obok kuszę i powoli zaczął wstawać.
 
Kerm jest offline  
Stary 17-07-2012, 01:37   #69
 
Julian's Avatar
 
Reputacja: 1 Julian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie coś
Kasimir cały czas szedł z mieczem w ręce. Był spięty i uważny ale jak dotad nie widział nic niepokojącego. Wyglądało na to, że tylko on wszedł tylnym wyjściem, okna również były nie naruszone. Co to w ogóle za skrytobójca który ot tak sobie wchodzi od frontu? Czy może raczej, co to za ochrona która pozwala mu tak wejść? Stanął na dole schodów i nasłuchiwał. Coś działo się na górze ale nie brzmiało to jak walka. Szedł do góry spokojnie, z mieczem cały czas w pogotowiu. Nie doszedł jeszcze do szczytu schodów gdy usłyszał okrzyki bojowe. Teraz coś się działo. Ostatnie kilka schodów ruszył biegiem.

Stanął widząc mężczyznę ładującego kuszę z jednej i trójkę towarzyszy z drugiej strony. Wyglądało na to że nastąpi niewątpliwie fatalne w skutkach dla kusznika starcie. Kasimir jednak... Coś mu się nie podobało. W zasadzie to nic się nie zgadzało. Liczył że uda mu się wyjaśnić to ze skrytobójcą, ale martwi przecież nie gadają.

- EJ! - krzyknął, licząc że zwróci uwagę wszystkich i kupi parę sekund przed starciem. - Jesteś bez szans! Rzuć to, a przeżyjesz!

Co było do stracenia? Przeciwko czterem uzbrojonym mężczyznom tamten nie miał szans z kuszą czy bez. A jeżeli by ją rzucił i Wołodia z kompanią i tak go ubili... Cóż, zdarza się.
 
Julian jest offline  
Stary 18-07-2012, 10:05   #70
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Mężczyzna, gdy po schodach wbiegł Kasimir, akurat skończył przeładowywać kuszę. Krępy pomocnik zabójcy był wyraźnie wystraszony, zestresowany i gdy tylko Ignatz krzyknął, obrócił się i nacisnął spust. Kolejny raz chybił. Widząc miernotę sytuacji w jakiej się znalazł, a także chwilę wcześniej trupa swojego, prawdopodobnie kompana. Odrzucił kuszę i nie czekając na to, by sprawdzić uczciwość słów Kasimira, ruszył w kierunku jednego z pokoi. Jego postura mogła jednak świadczyć o tym, że będzie poruszał się wolniej niż, chociażby Wołodia, Eryk, czy Ignatz, więc szanse na ucieczkę, gdy tylko za nim ruszą będą minimalne. Gdy nawet się oddali, trudno będzie przypuszczać, że zręcznie wyskoczy przez okno, czy też balkon.

Ochroniarze hrabiego, bez chwili zawahania, ruszyli w pościg za uciekinierem. Eryk, mimo tego iż biegł z młotem, był dużo szybszy. Wbiegł za zbiegiem do jednego z pokoi i gdy tamten przymierzał się do otwarcia okna, obdarował go solidnym łupniakiem w nogi. Eryk, jak już do tego przyzwyczaił, wolał zatrzymać do przesłuchania osobę, potencjalnie skażoną Chaosem, niż uśmiercać ją od razu. Innej myśli był jednak Aaron, wbiegł tuż za Wołodią, który zatrzymał się za akolitą i rzucił się na rannego mężczyznę z toporem. Celne cięcie w szyję i po chwili wspólnik mordercy, leżał na podłodze, wijąc się z szeroko otwartymi oczami, krztusząc się i próbując złapać oddech. Tak wyglądały ostatnie chwile jogo życia.

Drugi z morderców został uśmiercony, żaden kolejny pomocnik się nie zjawił. Skończyło się! Hrabia kilkanaście minut później odzyskał sprawność. Pierwszą rzeczą, którą uczynił, było podejście do zwłok i pogardliwe splunięcie na nie. Następnie podszedł do Aliquama, dziękując za pomoc ochroniarzowi. Najwyraźniej nie był jednak świadom tego, co się zdarzyło wcześniej w sąsiednim pokoju, tego że przy chwili zawahania Aliquam miał zamiar odpuścić mordercy. Po podaniu odtrutki, władzę w kończynach zaczęli odzyskiwać również Wujaszek i Khaldin, tak samo jak i Alex miał już teraz pełną możliwość ruchów.

Po nakazaniu służbie uprzątnięcia zwłok, wezwaniu i wyjaśnieniom straży miejskiej zostali zaproszeni na obiad. Obiad w trakcie którego została im wypłacona nagroda, czterysta dwadzieścia koron do podziału. Obiad w trakcie którego von Viehmann zapewniał o swojej wdzięczności i w razie czego zaoferował swoją pomoc, gdy będzie ona w przyszłości potrzebna. Zyskali potężnego sojusznika, zyskali i pieniądze, tylko, czy w głębi duszy byli pewni tego, że dobrze uczynili... To już była jednak indywidualna kwestia dla każdego z nich.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 18-07-2012 o 11:19.
AJT jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172