Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2012, 17:23   #503
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Gracjan, Ragnar

-Świetnie. Zatem ruszajmy. Mam nadzieję, że nie mają żadnych problemów z badaniem twierdzy...- Gregor pokręcił głową z lekkim uśmiechem na twarzy. Niedługo potem kompani pozbierali swoje rzeczy i ruszyli. Trójka mężczyzn nie spotkała już tajemniczego maga kolegium bursztynu, choć jego zwierzęcy przyjaciel wciąż wylegiwał się przed jaskinią po czarodzieju nie było śladu. Gregor nawet się tym nie przejął. Pewnie jeszcze nie raz go spotka na swej drodze. Krasnolud i dwójka ludzi kroczyli leśną, ledwie widoczną ścieżką.
-Późne południe. Bez koni dotrzemy na miejsce jutro późnym wieczorem, o ile w ogóle damy radę...- Gregor miał pesymistyczne podejście do sprawy, jednak Gracjan i Ragnar mieli dobre humory mimo wszystko. Zarówno młody mag, jak i jego brodaty towarzysz pozbyli się problemów natury „duchowej”.

Wieczorem mistrz magii zarządził postój -Musimy rozbić obóz, póki jest jeszcze jasno.- rzekł chłodno spoglądając na zachodzące, czerwone jak krew słońce. Każdy z trójki mężczyzn miał doświadczenie w rozbijaniu obozu. Poszło im szybko i sprawnie, a kilka chwil później spore ognisko dawało im ciepło, oraz światło. Mech, oraz liście posłużyły jako posłanie dla kompanów i było im w miarę wygodnie. W końcu oczom podróżników ukazały się pierwsze gwiazdy i dwa księżyce. Towarzysze usnęli bez większych problemów. To były dość spokojne lasy, nie nawiedzane przez zwierzoludzi, ani orków z tego powodu Gregor uznał, że wartowanie jest niepotrzebne, gdyż nikt ich się tu nie spodziewa i mało prawdopodobne by ktoś ich nocą odnalazł.

Gracjan śnił o tomach i księgach dostępnych tylko dla doświadczonych magów, zaś Ragnar śnił o wielkiej bitwie, w której krasnoludy miażdżą siły zielonoskórych, odsyłając ich ze śmiechem na ustach w niebyt.
Błogi stan przerwało energiczne potrząsanie dłoni Gregora. Człek przyłożył palce do ust na znak ciszy, w szczególności budząc Ragnara. Otępiali mężczyźni rozglądali się dookoła próbując zrozumieć co się dzieje. Niebo było nieskazitelnie czyste, a paskudny, zielony księżyc opromieniał swoim przeklętym blaskiem całą okolicę. Gęsta mgła przysłaniała wszystko w zasięgu kilku metrów. Gregor wskazał palcem kierunek.
-Ktoś tam jest.- syknął cicho.

Długo czekać nie musieli. Po krótkiej chwili z mgły wyłoniła się tajemnicza postać starca podpierającego się na kosturze. Twarz jego spowita była półmrokiem kaptura. Osobnik doskonale widział trójkę nieznajomych. Człek podniósł prawą rękę w której trzymał pulsujący zielonym światłem kamień. Tuż za nim majaczyła postać jakiejś paskudnej bestii.
-Na bogów... To spaczeń...- syknął Gregor, po czym splunął w bok -Nie dajcie mu się dotknąć tym plugastwem!- rozkazał wręcz...


 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline