-Wielkie dzięki Janet - nadal obejmował ją ręką - postaram się nie zmarnować tej okazji - zdobył się na szczery uśmiech. - jak będziesz potrzebować jakiejkolwiek pomocy to wbijaj do mnie, postaram się wywiązać z umowy.
Zdjął rękę, ona wstała i po chwili wyjeżdżała z placyku na ulice, klucząc na swoim czerwonym motocyklu pomiędzy workami śmieci, gruzem, samochodami...
Janek siedział jeszcze przez kilka minut, gapiąc się na kilkupiętrowy neon reklamowy na jednym z budynków naprzeciw niego. Zdarł derma, rzucił go na ziemię. Zapalił papierosa i dopiero teraz wyszedł na ulicę. Nurtował go ten cały Shaw, słyszał o nim już wiele razy, choć były to głównie podsłuchane rozmowy w barach szybkiej obsługi.
Brooklyn to był teraz jego dom, musiał się w nim urządzić. A Tony Shaw mu w tym pomoże. Dopiero teraz spojrzał na wizytówkę. Wizytówka wystarczyła, żeby domyślić się, że ten gość działa na szeroką skalę. Jaki paser trefnych wozów rozdaje wizytówki na prawo i lewo? Janek przywołał sobie obraz planu miasta, próbując wyszukać tego adresu, a raczej w którą stronę powinien się udać. Nie miał pamięci absolutnej, nie miał w głowie nic, co by pomagało mu odnaleźć Shawa.
Wszedł do pierwszego lepszego fast fooda, niedopałek rzucił po prostu na chodnik, zamówił najtańszego hamburgera i kiedy dostał go opakowanego w cienki papier zapytał wprost sprzedawcę, gdzie znajdzie tę ulicę. Nie chodziło mu o adres, ten sam znajdzie.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |