Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-07-2012, 21:56   #12
Cohen
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
- Chuja by zwąchał, w końcu to karczma, a w karczmach jebie żarłem, no nie? - stwierdzł Dexter. - Zresztą, nie wiem, o co takie halo. Trzeba zniknąć twarz tylko jednemu trupowi, resztę się po prostu zostawi i załatwi jak zwykły napad.
No a z jednym trupem sprawa jest znacznie prostsza, co zaraz wam zademonstruję.

Pogwizdując, przeszedł się po sali w poszukiwaniu odpowiedniego narzędzia.
- No to rach-ciach - oznajmił, stając nad trupem burmistrzowej latorośli - kto ma słaby żołądek albo ogólnie jest miętki, niech sprawdzi, czy go nie ma gdzie indziej. I niech ktoś pilnuje drzwi.
Chwycił znalezioną nogę odłamaną z krzesła, zważył ją w ręce, wziął zamach i jął tłuc do niedawna gładkie oblicze młodzieńcze.
Najpierw bryzgała krew, a gdy ustąpiła wreszcie z chrupotem kość czaszki, do deszczu dołączyły, poszerzając jego paletę barw, kawałki mózgu i kości.
Gdy skończył, z czaszki nie było już co zbierać.
- No i po problemie - wyprostował się, otarł spryskaną posoką twarz i uśmiechnął się szeroko, wskazując swoje dzieło - nikt go teraz nie rozpozna. Można wołać straż. Tylko pamiętaj, kręcirożnie, jego tu nigdy nie było. Ot, jakiś tam zbój. Miał maskę na ryju i w ogóle wszystko stało się za szybko. A głowa mu się popsuła w trakcie walki.
Zmęczony ciężką pracą, której nie lubił, Dexter chwycił jeden z kubków, które zebrała blondyna, nalał sobie do pełna z butelki stojącej obok nich i wciągnął zawartość niemal jednym haustem.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline