Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2012, 14:14   #294
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Vinc rozcierając głowę po upadku spojrzał na dziwne stworzonko i zamrugał kilka razy oczyma ze zdziwienia. - W sensie jesteś wróżką? Taką jak wróżka Kiełuszka, która zabiera kły młodych smoków gdy te wypadają dając im za to coś słodkiego na przekąskę? -zapytał zaskoczony chłopak.
- Nie dość że uganiamy się za mężem dla największej ciapy na świecie, to teraz trafiliśmy na wróżkę transwestytę... wspaniale. -burknęło ostrze po czym niespodziewanie rzuciło jeszcze.- Galareta żyjesz, czy się potłukłeś?
-Co wy... głusi czy nierozumni?!- ryknęło stworzonko.-Jestem WRÓŻKIEM. Żadną wróżką na Cztery Słońca.
A pan mózg rzekł poirytowany z bezpiecznego wnętrza plecaczka.-”Musiało przywiać tego poprańca razem z tym dużym.
-Nie przeszkadzajcie mi się kontaktować z moim rojem, chyba że macie jakieś życzenie lub zażalenie.- burknęło w odpowiedzi stworzonko.
- Ja myślałem że wróżki noszą takie spódniczki i mają te takie różdżki z gwiazdką na czubku. -stwierdził Vinc ignorując uwagi miecza. Ostrze już zaś chciało odpowiedzieć, gdy nagle do uszu rudzielca dotarło to co mówi ten dziwaczny stworek?- Umiesz spełniać życzenia!? -wykrzyknął uradowany a oczy zabłysnęły mu niczym dwa duże złotniki.
-Życzenia za odpowiednią cenę plus opłaty manipulacyjne plus prowizja dla podwykonawców i takie tam...- zaczął tłumaczyć wróżek nerwowo machając ogonem.
-To jakiś otchłanny kant, uważaj żebyś na końcu nie skończył na rożnie jakiegoś demona.”- podsumował Sidious.
- A nie sądzisz ze to może być nasza jedyna szansa? -zapytał niepewnym głosem arcymaga chłopak. - Może faktycznie umie spełniać życzenia!
-W ostatecznym rachunku pożałujesz tego...”- zawyrokował arcymag.-”Najpierw spytaj się o cenę, a potem zadecyduj.
- A czego byś chciał za spełnienia życzenia? -zwrócił się do stworka Vinc po czym zaczął rozglądać się by ocenić panującą dookoła sytuację.
-To proste.- rzekł wróżek machając czterema łapkami jak pijany wiatrak na silnym wietrze.-W świecie musi być równowaga. Odpowiedniej ilości szczęścia musi odpowiadać taka sama ilość pecha. Jednym słowem im większy cud sobie zażyczysz, tym większą klątwę na siebie sprowadzisz. Prawa Dharmy... Nie słyszałeś o tym?
-A co ty z tego masz robaczku?-” spytał pan mózg, podczas gdy Vinc rozglądał się dookoła. Cypio zajmował się cuceniem nieprzytomnego poety, za pomocą fiolek, butelek i starych krasnoludzkich onuc podtykanych biedakowi pod nos. Na razie z kiepskim efektem.
Bardka odlatywała w głąb miasta na spanikowanym nietoperzu, podobnie jak Nyhm... tyle że przy okazji oboje oddalali się od siebie. Olbrzymi demon zainteresował się coprawda rozbitkami, spoglądając na nich przekrwionymi oczkami, ale właśnie wtedy strumień energii magicznej uderzył w jego gębę odwracając uwagę od nich, skupiającna Nyhmie. Bo to on posłał pożegnalnego Fwoosha. Za to Kenning dolatywał niknął już w okolicy muru. Cóż... przynajmniej jednemu się udało.
-Oczywiście część szczęścia dla mnie jest wliczona w cenę i dla podwykonawców. Cały pech dla klienta.- stwierdził krótko wróżek.
- A czy Pech dotyka tylko tego kto życzenie wypowiedział, czy też jego kompanów? -zapytało się ostrze z wysokości pasa chłopaka.
-Tylko życzeniodawcy. No chyba, że masz kontrakty na czyjeś dusze.- zastanawiał się głośno wróżek.
-Inna gęba, ale te same zasady... Piekielny pomiot z tego robaczka.”- mruknął w odpowiedzi arcymag.
- W takim razie... -mruknęło ostrze-... ja wypowiem życzenia! Mi tam pech niestraszny, co się może przytrafić broni! -rzekło dziarsko stare ostrze.
- Jesteś pewny, Panie mieczu? -zapytał smokowaty zatroskanym głosem.
- Tak, tak na pewno, no chyba że nasza wróżka ma jakieś zastrzeżenia.- dodał miecz pytającym głosem.
-Przedmioty nie mają prawa do życzeń, jako że nie mają duszy. Ten mózg w słoiku też nie.-stwierdził wróżek.
-Dyskryminacja żywych inaczej, jakie to typowe dla piekielnych.”- burknął telepatycznie arcymag w odpowiedzi.
- Ryzykujemy? -zapytał Vinc mózgownicy jak i swego ostrza, broń zaś w zamyśleniu czekała na ostateczne zdanie arcymaga.
-Może nie przesadzaj z potęgą życzenia.- poradził arcymag.-Takie klatwy swą wredne...a temu wróżkowi, źle ze ślepi patrzy.
- A może go przygarniemy? Zawsze chciałem mieć wróżkę... -zamyślił się chłopak zerkając co chwile na stworzonko.
-Taaa... i kolekcję szkieletów w ogródku.”-zakpił Sidious.-”Tak w ogóle to twój pokój zacznie capić złem na odległość tak bardzo, że na milę od niego paladynom będą miecze same się z pochew wysuwać, jeśli nie skończysz z tą manią zbieractwa.
- No ale on ma taki słodki pyszczek... -stwierdził Vinc patrząc na złego duszka jak na szczeniaka.
- Z której strony ja się pytam... -burknęło ostrze.
- A może weźmiemy go na wszelki wypadek... jak by nie było innej opcji na ucieczkę jak życzenie? -zaproponował Vinc.
-A może choć raz użyj pana scyzoryka do sensownego celu i zaciukaj to plugastwo. Będzie z stworka ładne zombie lub przycisk do papieru, jak się go wsadzi w formalinę.”-irytował się pan mózg. A stworek nie przejmował się owymi groźbami nieumarłego.
Vinc rozejrzał się po mieście zamyślony, widział odlatujące sylwetki Krisney i Nyhma, Cypio uwięzionego na dachu wraz z poetą no i nie wiadomo było jak radzi sobie Juliano, Gaspacio i Katrina. - Dałbyś radę wyciągnąć mnie i wszystkich moich przyjaciół bezpiecznie z miasta? -zapytał nagle wróża.
-Tych tutaj? Tak... to jest możliwe i trochę... kosztowne.- gdy tak gadał, łapki wróżka przemieszaczały się po różnych okręgrach, a palce poruszały jakby nie tylko ustami mówił ( o ile jakieś usta miał pod hełmem), ale i dłońmi dogadywał.-Dosyć kosztowne.
- Tych tutaj... oraz innych na terenie miasta. -sprostował Vinc mierząc stworzonko wzrokiem i nie przejmował się wrzaskami swej broni. - I jak bardzo kosztowne?
-Bardzo kosztowne. Bardzo kosztowne.Na terenie tego miasta...hmmm... to duży teren i dużo przyjaciół.- stworek wydawał się jako “przyjaciół” traktować wszystkich humanoidów w mieście.
Vinc przygryzł wargi po czym pazurem wskazał na sąsiedni dach. -Tamta dwójka...- jego pazur przesunął się powoli na oddalającej się sylwetki na nietoperzach. - Tamci... no i jeszcze ja, oraz Pan mózg, podaj swoją cenę za bezpieczne opuszczenie murów miejskich i umieszczenie nas w jednym bezpiecznym miejscu niedaleko stąd.
-Klątwa na lat piętnaście. Dwie na pięć.-odparł po namyśle stworek.-Twój wybór.
-Jaka klątwa?-” rzekł podejrzliwie Sidious, a wróżek odparł radośnie.-Klątwa upierdliwa i nieusuwalna oczywiście.
- A co dokładnie robi ta klątwa? -zapytał Vinc, widać było, że targały nim sprzeczne emocje co do tej decyzji.[/i]
-Może zmienić postać, głos, poglądy, zsyłać koszmary... szczegóły wychodzą dopiero po jej rzuceniu. A rzucenie jest po wykonaniu zadania. Wiesz, to kwestie proceduralne kontraktu zawartego między wszystkimi stronami umowy.- wyjaśnienia wróżka cokolwiek mętne, ale stwierdzały jasno jedno... Młody zaklinacz kupował kota w worku.
- Miasto się rozpada, a inne szanse by uratować wszystkich są naprawdę niewielkie... -mruknął chłopak jak gdyby sam do siebie.
- Vinc nie bądź głupi nie marnuj sobie życia, dopiero co poznałeś tych ludzi! Nie pozwalam na to i nie godzę się pod żadnym pozorem! -krzyczał ostrze przy pasku chłopaka.
-To szwindel i grubymi niciami szyty. Możesz skończyć jako... krasnolud, albo... gorzej... krasnoludka... lub gnomka.”- rzekł w irytacji Sidious.
- Ale przecież tobie też przepowiedziano że kogoś zabijesz, a tak się nie stało. -zauważył Vinc do swej broni.
-Ale dwa razy było blisko, a do trzech razy sztuka.”-przypomniał pan mózg.
- Ale to była durna przepowiednia, a nie klątwa od demona! Niech sobie radzą sami a my jakoś stąd wyjdziemy, może mózgownica wysili ostatnią rzecz jaka jej została i jakoś swoimi arcymagicznymi sztuczkami nas stąd wyciągnie! -bulwersował się miecz po czym o dziwo zwrócił się do słoikowego maga- Nie możesz opętać tego parszywego chochlika... albo Vinca by mu wybić te pomysły z głowy, nie zgadzam się by dzieciak skopał sobie pół życia klątwą, za jakąś bandę bohaterów z przypadku!
-Mogę młodzika. Stworka coś... chroni.”-rzekł w odpowiedzi arcymag.
- To masz moje pełne pozwolenie na chwile go opętać! -krzyknęło ostrze.
- Ej, ja tu jestem, nie zgadzam się, to moje życie będę sam decydował co chce robić! -odszczeknął zaklinacz i obrócił się w stronę potworka by wypowiedzieć życzenie, o ile magiczne sztuczki arcymaga mu w tym nie przeszkodzą.
-Radzę ci odpuść sobie i siegnij po pana mieczyka, by zarąbać tego rozgadanego robala z piekła rodem.”-głos arcymaga w umyśle Vinca zabrzmiał chłodno i wyniośle. Niemalże władczo. Jednakże determinacja młodzika okazała się potężniejsza. I Drakano nie zamierzał się do jego “rady.”
- Życzę sobie, byś przeniósł mnie, Pana Miecza, Arcymaga Sidoniusa, Cypia, Romulado Krisnys i Nyhma, bezpiecznie, w jedno miejsce poza mury miejskie gdzie nie będzie zagrażać nam mgła. - powiedział chłopak pazurem wskazując poszczególne osoby jak i niegdysiejsze osoby oraz przedmioty z ambicjami bycia człowiekiem. - Bohater nie powinien się wahać gdy chodzi o ratowanie przyjaciół. - dodał jeszcze do swego ostrza jak i arcymaga.
-I dlatego ich bielejące szczątki wypełniały fosę mego zamku. Bohaterowie są naiwni.”-burknął w odpowiedzi arcymag, poirytowany faktem swej porażki.
Łapki wróżka zaczęły się poruszać w poziomej płaszczyźnie pozostawiając po sobie świetliste slady zupełnie jakby coś tkał w powietrzu...



Sidious szybko rozpoznał ten twór. -”Te draństwo chce coś przyzwać! Przeklęty robal! Mówiłemby mu nie ufać.
Było jednak za późno... portal rósł już w błyskawicznym tempie bez pomocy wróżka.
- Hej co to ma znaczyć! -krzyknął zdezorientowany Vinc. - Oszukałeś mnie! -krzyknął oburzony zaklinacz i chwytając za swój gadający oręż, który momentalnie zaczął ociekać kwasem zamachnął się na małego krętacza.
-Nie mówiłem żeto ja będęcię przenosił.-rzekł wróżek w odpowiedzi, odlatując na bezpieczną odległość.-Natomiast zgodnie z obietnicą zostaniecie przeniesieni.
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline