Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2012, 14:17   #92
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Gdy chwilę temu Kerei leżał na ziemi czują głęboki ból czuł się głęboko nieobecny. Miał wrażenie, że na wszystko reaguje z opóźnieniem. Bliskość sukcesu na swój sposób rozpraszała go z każdą okazją, jaką miała.
Pojawienie się zamaskowanych wojowników było raczej interesujące. W odróżnieniu od piątego przypominali bardziej staranne wojsko w odróżnieniu od szalonego najemnika.
Zaśmiał się do siebie z nadzieją że pozostawi cały ten chaos myśli i swoisty brak zaangażowania w korytarzu pełnym staranowanych wojowników Dark Scar. Nie chciał się zatrzymywać bez powodu.

Przed oczyma miał dwie przeszkody. Blondyna, któremu pomieszały się pojęcia podłogi z sufitem oraz palacza który pozwalał sobie na zbyt wiele.
Zakręcił parę razy kosą, a płomienie z czystej energii magicznej zaczęły być widoczne wokół niego. Nie miał ochoty się zatrzymywać.
Rzucił się przed siebie tworząc portal - ukośny. Miał zamiar wyskoczyć w prost na blondyna i zrzucić go na parter, aby nie utrudniać sobie walki.

- Przynajmniej wiem, że jestem we właściwym zamku - rzucił w odpowiedzi rozpoczynając swój atak.

To było na swój sposób groteskowe dla Kereia.
Ta dziewczyna dbała o całą swoją rodzinę, pracowała dla poddanych i litowała się nad niewolnikami oraz sługami. W nagrodę została porwana przez walniętego starucha na kameleonie oraz przypominającego zombie fana fajek tuż po klęsce jej własnego imperium, które bóg zmiażdżył bo było zbyt niesamowite w swojej świetności.
Momentami rozumiał nawet ludzi pokroju Reia za ich podejście do wszystkiego. Choć nie mógł wierzyć w prawdę tych wydarzeń.
Nic nie mogło wykreować losu tak beznadziejnego, a on to udowodni. Uderzając prosto w pionki które wprowadzają nieszczęście na tą szachownice.

Palący się od magicznej energii Kerei wskoczył w swój portal by pojawić się zaraz przy zdumionym blondynie. Jednak zanim jego ciało uderzyło w chłopaka by strącić go z sufitu, kosiarz wpadł w inny portal i wylądował tuż przed doktorem z papieroskiem. Ten z uśmiechem spojrzał na runicznego rycerza. - Portale... ciekawa sztuczka, użyteczna, nie obrazisz się jak tez trochę się nimi pobawię? -zapytał dalej zagradzając chłopakowi przejście od oddalającego się łańcuchowego pająka.
- Miłej zabawy - mruknął i szarżą ruszył prosto na doktora, będąc przekonanym, że ten znowu spróbuje użyć portali. A nawet, jeżeli nie...to dostanie kosą w bok.
Zamysłem Kereiego było rozproszenie portalu, który otworzy doktor na jego trasie przy pomocy własnego. Dwa portale nie powinny mieć możliwości znajdowania się jeden na drugim. Co prawda mag nie był tego pewien, ale nie zaszkodziło sprawdzić.
Gdyby oponent próbował uciec tworząc portal za lub pod sobą, Kerei miał zamiar zrobić to samo, zamykając doktorka w świecie między czasem a przestrzenią.
Doktorek uśmiechnął się na widok pędzącego kosiarza leniwym ruchem wyciągając dłoń z kieszeni. Jego palca zaciskały się na jakiejś białej gładkiej kulce...
(Miejsce na grafikę)
... o niewielkich rozmiarach. Członkowie Fairy Tail zapewne poznali by skradziony dawno temu przedmiot, jednak dla runicznego strażnika był on nowym widokiem. Stein wyciągnął przed siebie dłoń która ściskała kamień ze słowami. - Ice Lances- a zimne powietrze zawirowała przed kamykiem formując się w lodowe igły które uderzyły z impetem w ciało pędzącego maga, odrzucając go do tyłu jak i raniąc na rękach niczym ostrza malutkich sztyletów.

Chłopak ze zdziwieniem spojrzał na swoje dłonie. Nie było miłe.
Z drugiej strony teraz wie, czego się spodziewać, najzwyczajniej magii lodu. Ba, jego przełożona była w tym mistrzynią.
Postanowił zrobić to samo, otwierając portal nie tylko przy pojawieniu się jakiegoś przed nim, ale i w celu blokowania nadchodzących ataków. Choć nie miał zamiaru do portalu wskakiwać osobiście z obawą że doktor ma podobny tok myślenia do niego. Nikt nigdy nie chce polec przy własnej taktyce.
Wytrzelił przed sobą blood bolt, celując w magiczną kulę, po czym ruszył biegiem na przeciwnika.
- Z gołymi rękoma będzie ciężko... -westchnął Stein i wsunął kule z powrotem do kieszeni zaś w jego dłoniach z drobinek metalu uformowała się sporej wielkości kosa. Kerei znał magię która ją stworzyła i wcale nie był zachwycony tym kto jej używał. Zauważył jednak jedną interesująca rzecz, w momencie gdy przeciwnik zaczął tworzyć kosę śruba w jego głowie przekręciła się nieznacznie. Naukowiec zakręcił nią zgrabnego młynka i po chwili jego oręż zderzył się z krwawym pociskiem rozbijając go w perzynę. Po chwili dwie kosy uderzyły o siebie i zatopiły się w krótkim acz efektowny i widowiskowym tańcu ostrzy. Iskry leciały na boki, a powietrze świszczało przy każdym zamachu, jednak to Kerei udowodnił że spora lat ćwiczeń jest warta poświęconego czasu. Odbił w pewnym momencie kosę wroga do góry i uderzył trzonem swego oręża prosto w mostek doktora, zapierając mu dech w piersiach jak i posyłając go kawałek do tyłu.
-[O] Pff...[/i] -prychnął naukowiec łapiąc z trudem powietrze. - Czas wyrównać szanse...Great Mana Blaze.- krzyknął pewnym głosem z wrednym uśmieszkiem, a jego ciało zalśniło od uwolnionej mocy, włosy zaś uniosły się lekko do góry pod wpływem energii.- Hymm.... ciekawy czar podoba mi się... -stwierdził naukowiec lekko przekręcając śrubę w swej głowie.
- Hm? - Zdziwienie ogarniało Kereia coraz bardziej. Magia kreacji oznaczała spory problem, i tyle dobrego że wróg jeszcze nie mieszał jej z swoim lodowym wynalazkiem. Choć fakt, że był w stanie wykorzystać mana blaze nie był już taki przyjazny. Nie dziwiło go jednak, że wróg mógł znać tą technikę. Nazwa brzmiała jak parodia jego własnej a samo zaklęcie nie było niczym innym od spalenia własnej magii i korzystania z efektów samego spalania.
Choć skąd mógł znać królewską magię Reia?
Chłopak miał swoistą nadzieję, że nie nadzieje się na nic pokroju sztyletu anty-magicznego i jakoś da sobie radę.
Rzucił się ponownie na wroga, który tym razem by w zasięgu skoku.
Miał zamiar wykorzystać podwójnie Mana Strike. Raz, aby uderzyć w kosę wroga rozgrzaną energią, a drugi, z wykorzystaniem lodowej jednostki elementarnej magii.
W ten sposób powinien łatwo zniszczyć twór doktora i uderzyć go nim ten będzie w stanie wykreować nową broń.
Przynajmniej będzie jedno trafienie do przodu.
Doktor jak i Kerei ruszył do ataku, tym razem był jednak zdecydowanie szybszy i zwinniejszy, chyba nawet instynkt mu się poprawił bowiem zamiast starać się trafić Kereiego kosą, wykorzystał podłą sztuczkę. Kosa w jego dłoniach momentalnie zmieniła się w włócznię, na co runiczny rycerz w ogóle nie był przygotowany. Pchnięcie trafiło bezbłędnie w jego bok, ale na szczęście dla Kereiego nie przebiło skóry z powodu płonącej energii magicznej, chłopak poczuł jedynie silne uderzenie i został odrzucony do tyłu. Stein zaś ataku nie kontynuował, stanął jedynie w miejscu dalej blokując przejście i ponownie zmieniając broń w kosę.
- Walnięta maszyno, czego chcesz od Kai!? - krzyknął zirytowany skacząc ponownie w przód. Tym razem jednak postanowił stworzyć portal pod nogami Steina. Oczywiście, portal wyjściowy pojawi się nad doktorem, ale powinno to nieco go zgubić w akcji. Chciał przebiec w tym czasie za doktora i kopnąć go z dala od siebie, aby w końcu być w korytarzu. Miał dziwne wrażenie, że blond pająk poruszał się zbyt szybko, aby miał czas na tak toporne walki. Tym bardziej, że widział poziom swojego przeciwnika jako dosyć wysoki.
- Nie martw się nic jej nie zrobimy, służy raczej jako produkt handlowy. -zaśmiał się Stein stając w bojowej pozycji. Tym razem plam Kereiego zaskoczył Steina, który nie zdążył zareagować na nagłe pojawienie się portalu. Naukowiec spadł nagle w dół i wyleciał z sufitu ponad tym miejsce, widać że trochę go to skołowało ,bowiem Kerei zdążył go wyminąć zanim ten zamknął portal skradzionym zaklęciem. Takie robienie naukowca w balona jednak nadszrapnęło jego dumę bowiem nim kosiarz zdążył go kopnąć ten ryknął. - Nigdzie nie idziesz dzieciaku! - i machnął ręką zaś korytarz przed runicznym strażnikiem został nagle zablokowany przez grubą lodową ścianę.
Rei stworzył szybkim ruchem portal między sobą a Steinem i rozpalając kosę ogniem wyprowadził silny Fire Strike w ścianę z lodu nie martwiąc się o przeszkodę, z małą nadzieję że zdąży ruszyć w bieg za nim doktor spostrzeże co się dzieje.
Cieszył się jednak że nie udało mu się wyprowadzić tego ataku poprzednio, jako teraz wróg wiedziałby co Kerei ma w planach.
Doktor zamknął portal spokojny mruchem gdy Kereie jednym silnym ciosem zniszczył lodową bariera zmieniając ją w dużej mierze w wodę. - Powiedziałem że nigdzie nie idziesz... czas chyba byś poznał potencjał swej magii. -westchnął doktorek patrząc na plecy biegnącego w głąb korytarza chłopaka i wyrzucił spalonego papierosa na ziemię po czym pochylił się niczym do sprintu. - Mana Blaze - speed version. - po tych słowach blask z ciała przelał się na nogi doktora, który odbił się od ziemi i po prostu zniknął.
Chłopak nie musiał zastanawiać się dwa razy, aby zrozumieć, o co chodzi doktorowi.
Natychmiastowo odwrócił się chcąc otworzyć portal, aby wykorzystać momentum wroga do wpakowywania go do środka, po czym byłby gotowy samemu zacząć uciekać przez otwieranie portali przed sobą jednego za drugim.
Nie myślał nigdy o tym aby ktoś miał możliwość skupienia efektów spalania na jednej tematyce. Był na swój sposób zdumiony zdolnością przeciwnika.
Jednak dlaczego nazwał ją "jego magią"?
Nim Kerei zdążył wymruczeć formułę zaklęcia, noga Steina pojawiła się nagle przed jego twarzą, sprzedając mu silnego kopa. Jednak nie dane było mu opaść, przyspieszony do granic możliwości naukowiec, pojawiał się dookoła chłopaka kopiąc go jak i uderzając we wszystkich możliwe sposoby. Wyglądało to jak gdyby Kerei był tłamszony przez liczną bandę bliźniaków. Zakończeniem tej sekewncji ciosów był mocny kop z góry uderzający prosto w głowe Kereiego i posyłający go na spotkanie z posadzkę, w którą niemal się wbił. Stein zaś wyprostował się przed pobitym przeciwnikiem i z namaszczeniem począł odpalać kolejnego papierosa, zaś magiczne wzmocnienie znowu rozlało się na całe jego ciało. - Może dasz sobie spokój?
- A dla czego ty tego nie zrobisz!? - warknął na doktora otwierając portal pod sobą, identyczny jak do tego który otworzył wczęśniej pod doktorkiem. Nie miał jednak zamiaru spadać w pionie, chciał wykorzystać energię z opadania aby wpaść w profesora z pełnym zamachem swojej broni, o ile uda mu się zaskoczyć wroga takim wykorzystaniem swojego momentum, powinien być w stanie wyprowadzić w niego kilka uderzeń i w końcu rzucić się w bieg za Kai.
Była to jedna z walk które właściwie nie potrzebowały słów, obydwoje wymieniali się głównie uderzeniami, co jak na obecną chwilę nie przeszkadzało chłopakowi.
Przynajmniej po serii uderzeń jaką otrzymał nie był pewien czy jest w stanie powiedzieć
zrozumiale więcej niż jedno zdanie.
Kerei nie traci łczasu na słowa, atakując szybko i zacięcie. Spadł na swego oponenta z potężnym zamachem uderzając ostrzem w ciało Steina. Jednak tak jak wcześniej włócznia tak teraz kosa nie przebiła energetycznego pancerza, ale pociągnęła wątłe ciało doktorka ze sobą, odrywając jego stopy od ziemi. Kerei uderzał niczym szalony, trzonkiem ostrzem jak i finalnie własną i całkowicie prywatną pięścią prosto w nos przeciwnika, posyłając go na łopatki. Doktor przeturlał się po ziemi, jednak szybko poderwał się do góry, ocierając obolała twarz i żebra. - Zaczynasz naprawdę irytować. -warknął lekko przekręcając śrubę w głowie, po czym z jego ciała strzeliło kilka wyładowań elektrycznych.
Rei momentalnie wziął swoje przeczucie za małą informację, co do poczynań jakie powinien podjąć.
W pierwszym miejscu upuścił swoją kosę na ziemię.
Następnie skoczył w przód rozgrzewając swoją rękę przez Fire Strike, otworzył przed sobą (i za Steinem) Portal, wystrzeliwując przez niego...Nasycony ognistą magią blood bolt.
Osobiście chłopak prześlizgnął się pod portalem i skoczył w stronę przeciwnika z zamiarem uderzenia go pięścią zaopatrzoną w Ice strike. Chciał uderzyć przeciwnika, a jeśli już to mu się uda, przed odesłaniem go w tył, chciał złapać jego śrubę i chociaż raz porządnie ją przekręcić.
Stein oparł się dłonią o podłoże, zaś z miejsca styku poczęły strzelać błyskawiczki z sekundy na sekundę przybierające na sile. Jednak Kerei miał genialny plan! Posłał wszak rozgrzany krwawy pocisk przez portal by ten ugodził w plecy naukowca!. Jednak po bliskim spotkaniu głowy kosiarza z ziemią ten wciąż był chyba trochę rozkojarzony. Pocisk bowiem przeleciał przez portal i wyleciał po drugiej stronie sporo nad głowa Steina, by ugodzić w twarz swego właściciela który pędził z lodowym atakiem na Steina. Spotkanie z krawo-ognistym pociskiem nie należało do najmilszych a ponadto spora ilość krwi dostała się do oczu chłopaka oślepiając go na chwilę.
W tym czasie doktorek dokończył swoje zaklęcie słowami - Eletric Field.- a pod stopami ocierającego oczy kosiarza zabłysnęły błyskawice które po chwili strzeliły do góry pochłaniając całą sylwetkę runicznego rycerza. Ishir na pewno byłby pod pewnym wrażeniem widząc jak Stein wykorzystuje dawno skradzioną magię do swych celów.
Wyładowania biegały po ciele kosiarza, sprawiając mu niewyobrażalny ból jak i kopcąc część jego ubrania. Gdy magia przestała działać Kerei opadł na posadzkę ciągle jeszcze dymiąc lekko i podrygując od skaczących po nim wyładowań.
Może mały przebłysk w głowie nieco pobudził Kereia.
Chłopak był zadowolony, że wyrzucił kosę, nie potrzebował dodatkowego przewodnika doczepionego do jego dłoni, czuł się koszmarnie po jednym ataku, choć widział że Stein potrzebuje chwili na jego użycie.
Przypomniał sobie za to o czymś jeszcze...Albo może raczej coś jeszcze spotęgowało jego uderzenia.
Przypomniał sobie, że posiada miecz skradziony wcześniej śniącemu rycerzowi.
Postanowił to jakoś wykorzystać.
Z racji braku jakiejkolwiek ilość opcji i pomysłów w jego głowie, skoczył z przyśpieszoną portalami szarżą na Steina. Miał zamiar uderzyć go pięścią, która zapewne zostanie zablokowana jednak da mu okazje na zaskoczenie oponenta ukrytym ostrzem, które może zawsze wyjąć spod kurtki.
- Aleś ty uparty. -prychnął naukowiec i tak jak spodziewał się runiczny rycerz, stanął w pozycji gotowej do bloku. Pięść chłopaka została pochwycona przez dłoń naukowca, która zacisnęła się mocno na ręce Kereiego. Doktorek już unosił drugą dłoń by wyprowadzić jakiś atak, gdy dostrzegł podejrzany ruch, ze strony swego oponenta. Momentalnie złapał się za śrubę w głowie i mocno ją obrócił, zaś miecz śniącego rycerza popędził w jego stronę. Ostrze uderzyło w bok doktora, rozcinając jego fartuch, ale gdy dotarło do ciała brzdęknęło głośno, jak gdyby natrafiło na zbroję. Sprawa szybko się wyjaśniła- bok szalonego naukowca, pokryty był rozrastająca się powoli plamą metalu, była to jedna ze starych sztuczek zielonowłosego kowala, którego magii zapewne doktorek teraz używał.
- Było blisko... - stwierdził Stein i nie puszczając pięści Kereiego uniósł drugą rękę w której począł forować się długi prosty miecz.
Oko Kereia błysnęło, gdy ten skoczył na Steina z całą swoją drobną masą. Stwierdził on, że jeśli otworzy za przeciwnikiem portal do sufitu i pchnie go, od zderzenia z podłogą nie wybroni go pewnie nawet zbroja. O ile siła uderzenia nie przygwoździ też Kereia, sytuacja będzie znacznie bardziej pozytywna.
Stein zaskoczony tym ruchem zachwiał się wpadając w otwarte przejście, ciągnąc jednak ze sobą trzymanego kosiarza. Jednak w tym wypadku naukowiec był w gorszej pozycji bowiem, to on gruchnął plecami o ziemię, spadając z wysokości sufitu i jęknął przy tym cicho. Kosiarz zaś mimo że też odczuł upadek był teraz górą - i to dosłownie bowiem siedział okrakiem na rozłożonym na posadzce naukowcu.
Kosiarz, co prawda obecnie zaopatrzony w miecz, szybko uderzył ostrzem w śrubę od idąc ręką w górę głowy Steina. Czuł, że równie dobrze zbroja może zacząć osłaniać jego gardło, a kilka uderzeń w śrubę uszkodzi jego magię.
Poza tym...Otworzył ponownie portal pod nimi, rozpoczynając drugą przejażdżkę. Tym razem planował w trakcie lotu rozpalić Mana Blaze, aby zwiększyć siłę, z jaką pchnie Steina w dół.
Jednak jak to się mówi, doświadczony przeciwnik dwa razy na tą samą sztuczkę się nie łapie, a co więcej Stein był oponentem który bardzo łatwo mógł wykorzystać moc przeciwnika przeciwko niemu samemu.
Uderzenie w śrubę faktycznie sprawiło że grymas bólu wykwitł na twarzy naukowca, jednak nim miecz drugi raz w nią uderzył, przed metalową częścią pojawił się mały portal w który wpadło ostrze... a Kerei poczuł jak coś rozcina mu bok. Odpowiedź nasuwała się sama, chłopak własnie sam siebie dźgnął i to usypiającym mieczem, bowiem gdy tylko ostrze wyrwało kawałek ciała runiczny rycerz poczuł się naprawdę bardzo senny.
Kerei poczuł ból...Oraz...Ironicznie, orzeźwienie.
Tego mu właśnie było trzeba. Z skrzywionym uśmiechem szepnął "blood bolt".
Krew wyciekająca z rany przeformowała się w pocisk i wróciła do ciała z uderzeniem, które było impulsem mającym pobudzić osłabione ciało Kosiarza. Teraz przynajmniej wiedział jak funkcjonuje to ostrze. Choć ta wiedza nie była mu właściwie potrzebna.
Będąc dosyć drastycznym Kerei szybko w tym samym czasie ciął wzdłóż ciała Steina chcąc naciąć go na tyle aby sam poczuł usypiający efekt. Drugą ręką starał się naprzeć na Śróbę doktorka, tak, jakgdyby próbował ją wyłamać.
 
Fiath jest offline