Iomhar, Gracjan, Ragnar
Gracjan widział kątem oka jak Ragnar stara się zrobić krzywdę paskudnemu demonowi, a tuż obok klęczący i kulący się z bólu Gregor sięga po eliksir przypięty do pasa. Flakon z błękitną cieczą podziałał w mgnieniu oka, gdyż czerwone rany od poparzeń na policzku i szyi w momencie się zmniejszyły. Gracjan wiedział, że póki mistrz Gregor nie odzyska rezonu, sam będzie musiał próbować zaszkodzić czarnoksiężnikowi. Po raz kolejny skupił wokół siebie wiatry magii mając w duchu obawy, że bliska obecność demona może niekorzystnie wpłynąć na splatanie zaklęcia. Na szczęście, młody mag podołał zadaniu i udało mu się skupić dostatecznie, panując nad krążącą wokół esencją magii. Swój wzrok wbił w spaczeń, który czarnoksiężnik trzymał w dłoni. Mag uśmiechnął się paskudnie jakby chciał dać młodzikowi do zrozumienia, że takie sztuczki dawno przestały robić na nim wrażenie.
Gracjan zaklął w duchu, jednak mina czarownika zrzedła gdy drewniana strzała z impetem wbiła się w jego bok. Gracjan nie widział skąd dokładnie przybyła strzała, jednak w duchu ucieszył się, że nie musi się samotnie zmagać z czarnoksiężnikiem. Obok młodego maga toczyła się równie zażarta potyczka. Ragnar warknął ruszając na stwora i uderzając z całych swoich sił
-
Baruk Khazad!- wrzasnął bojowo. Cios młotem nieznacznie zranił bestii, z której wielkiego, paskudnego cielska wylewały się śmierdzące flaki. Demon wyszczerzył zębiska jakby chciał pokazać jak bardzo kpi sobie z Stalowego Czerepa. Krasnolud zagotował się w środku i poprawił trochę mocniej. Co prawda nie było to tak efektywne jakby Czerwony tego chciał, ale zawsze to było coś.
Demon zawył gromko jakby chciał dodać sobie animuszu i wziął solidny zamach pazurzastą łapą. Khazad uskoczył bez większych problemów w bok, jednak w tej chwili nieoczekiwanie nadszedł drugi cios z boku. Wielgachna pięść bestii pewnie rozbiła by głowę brodacza gdyby nie zdążył założyć na prędce hełmu, który był częścią płytowego pancerza. Ragnar poczuł jak robi mu się ciepło i świat przez chwilę wiruje. Musiał przetrwać ten grad ciosów.
Czarnoksiężnik wejrzał na strzałę, która wystawała mu z boku. Jak gdyby nigdy nic wyszarpał ją sobie i począł skupiać się na rzucaniu zaklęcia. Gracjan czuł jak magia wokół niego szaleje. Czarownik uniósł spaczeń i spojrzał Gracjanowi głęboko w oczy...