Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2012, 17:27   #37
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Przez niemal całą podróż Trix pytała o “zakapturzoną panią”. Była wyraźnie zaniepokojona jej obecnością.

- Tato, a czy zakapturzona pani mogła paść ofiarą tego... no... pedofilów, o których mnie ostrzegałeś? - spojrzała kątem oka na kapłana Lathandera.

- Nie, nie córeczko. Pedofile wolą młode dziewczynki. - odpowiedział szybko.

- Aha, no tak. Zakapturza była stara... więc czy mogła paść ofiarą Gerontofilów? - kontyuowała.

- Hmmm... jak najbardziej córeczko, choć myślę, że taki Gerontofil mógłby woleć naszego pana krasnoluda - brody postarzają. - dodał iluzjonista.

- Czyli pan krasnolud często jest dręczony przez Gerontofilów? - ukosem spojrzała na krasnoluda. Oczywiście rozmowa toczyła się jak najbardziej w normalnym, lekko rozweselonym tonie, bez szeptów czy szyfrów.

- Hmmm... nie jestem pewien czy wypada nam spytać, córeczko. Takie kwestie są bardzo osobiste - być może pan krasnolud ma jakiś uraz, który byśmy rozdrapali? Albo poczuje się urażony sugestią gdyż w środku bardzo mocno przeżywa i wstydzi się tego co zrobił. - podrapał się po bródce gnom.

- Aha, ciekawe czy wszystkie krasnoludy mają tak bogate życie wewnętrzne. - zaczęła się zastanawiać dziewczyna.

- To by w sumie tłumaczyło czemu są często tak małomówne... ale myślę, że te ich brody nie jednego zboczeńca przyciągnęły. - pokiwał głową gnom.

- A może to ten smoczy zboczeniec był? Może zakradł się w nocy i porwał zakapturzoną żeby robić z nią różne zbereźności o których nie wolno mi czytać?

- Tak zdecydowanie o tych o których nie wolno ci czytać. - odpowiedział.

- Czyli te ze strony 40 też? Bueeeee... - skomentowała.

- Tak, choć przede wszystkim tych ze strony 56. - dodał.

Dziewczynka skrzywiła się, ale już po chwili dalej kontynuowała rozmowę ze swoim ojcem.

Poranek minal Sarethowi szybko i niem sie obejrzal byl juz w drodze wraz ze swoimi kompanami. Znikniecie drowki bardzo zaniepokoilo Sluge Poranka. Wolal miec swojego wroga na oku, niz w ukryciu. Jednak wraz z mijajacymi kilometrami i godziami wedrowki niepokoj wyblakl, az wreszcie zanikl i zostawil jedynie mgliste wspomnienie po mrocznym pomiocie.

Sareth odsunal sie kilka kroków od Erianne. Kilka słów wypowiedzianych półgłosem wystarczyło, aby jego dłoń rozbłysnęła jasnym swiatłem. Wyciagnal dlon w kierunku zwlok mezczyzny, ale w taki sposob, aby swoim cialem rzucac cien w kierunku ukrywajacej sie kobiety. Przyjzal sie dokladniej calej scenerii, ktora nie napawala optymizmem oraz nie zachecala do dalszej wedrowki przez las. Mlody kaplan zrobil kilka kroków w kierunku truchla i powiedzial - Niezaleznie co zabilo tego czlowieka, nalezy mu sie godny pochowek. Chce odprawic ceremonie pogrzebin i pochowac go. Mam nadzieje, ze nie bedziecie mieli nic przeciwko godzinie opoznienia marszu. Jesli jednak nie zdecydujecie sie zostac ze mna, zrobie to sam. - Po krotkiej przerwie dodal - Moze ktos z was wie wiecej niz ja o puszczach i lasach, jesli tak, to niech podzieli sie swoimi przypuszczeniami, co zabilo tego biedaka i czego my musimy sie wystrzegac

Nie podobało jej się tu, trup nie podobał jej się jeszcze bardziej gdyż oznaczał obecność czegoś co potrafiło I było gotowe zabijać. Podchodziła najciszej jak mogła ale jeśli nawet coś ją usłyszało to nie atakowało. Możliwe było dwa wytłumaczenia było cwane albo było daleko. Wolałaby drugą opcję ale nie miała zamiaru stawiać na nią swego życia. Powróciła do reszty gdy tylko skończyła się przyglądać ranie, i okolicy. Nie udało jej się wprawdzie stwierdzić obecności żadnej istoty ale to o niczym nie świadczyło, nie była szkolona do zwiadu ani analiz, tylko od eliminacji. Parę rzeczy jednak udało jej się wyłapać.

-To coś było duże.- powiedziała ściszonym głosem gdy dołączyła do reszty grupy . Z ulgą stwierdziła że nie wszyscy gapili się na trupa lecz co chwila zerkali pilnując sobie nawzajem pleców. -Mniej więcej rozmiaru konia jesli czworonóg a bliżej ogra jeśli dwónóg ale śladów tam nie znajdę, wszystko rozmokłe. Mystarczyło jedno kłapnięcie co oznacza sporą paszczę albo mocne szczęki. Zęby długie i ostre, bez trudu przebiły żebra i mostek, nie było śladów wygryzania. Coś albo kilka cośiów siedzi w wodzie, albo ma tu stałe miejsce na zasiadkę. Jest albo są cwane, nie, cofam to, nie cwane tylko inteligentne, nawet cwany zwierzak już dawno by go zżarł, no i to złoto nie leży tu przypadkiem. Jak dla mnie to pułapka, i powinniśmy się stąd zabierać… Cholera zgaś to człowieku!- syknęła zarzucając swoją opończę na świecącą dłoń mężczyzny po czym złapała Saretha za kołnierz i pociągnęła odsuwając jak mogła najszybciej od ciała w stronę lasu.

- W tył wszyscy!-starała się nie krzyczeć mając naiwnie nadzieję na to że światło i chrzęst zbroi nie zaalarmowały niczego co zagryzło pechowego amatora żółtego metalu. Gdy tylko znaleźli się na linii lasu przyparła mężczyznę do drzewa sycząc mu do ucha przeraźliwie zimnym głosem zdawać by się mogło, że słychać w nim było cień pogardy.–Masz misję? Masz rozkazy? To gdzie się pchasz? Twoim obowiązkiem w tej chwili jest wykonać misję która zapewni bezpieczeństwo całemu miastu pełnemu ludzi którzy są żywi, takie masz rozkazy. Nie kopać dołki po lasach, tylko pilnować żeby nie trzeba było kopać nowych tam w mieście, a wierz mi będzie ich dużo, dużo więcej niż dasz rade wykopać jeśli zawiedziemy. –puściła go, spojrzenie jakie jej posłał mogłoby zawstydzić niejednego bazyliszka. Jej spojrzenie było spokojne i zimne, jak zawsze.

Sareth sporzał w oczy Erianne, gdy ta go złapała, wytrzymał jej spojrzenie, a gdy go puscila, rozproszył zaklecie, ktore wczesniej przywolal. Nie podobało mu się to, ze kobieta kazala mu sie pozbyc swiatla, wolal je zdecydowanie od mroku, ktory ich obecnie otaczal. Nie przestajac patrzec sie jej w oczy powiedzial: - Mam misje, ale moj kodeks, obowiazki nalozone na mnie przez Pana Poranka sa wazniejsze. Nie moge przejsc obojetnie, pozostawiajac ta umeczona dusze blakajaca sie po Krainach. Tak bedzie, jesli go nie pochowamy. - Młody kapłan wierzyl gleboko w to co mowil, wiedzial, ze moze narazac cala wyprawe, ale nie mogl po prostu tego tak zostawic.

-Więc lepiej ryzykować śmierć, cierpienie i żywot w nędzy dziesiątek tysięcy niewinnych, niżby miał Jeden trup być niepochowany? Czy dobrze naukę twego boga rozumiem? - Odruchowo wracała do składni ze swoich czasów i języka, nie pamiętała już kiedy ostatnio ktoś ją tak zdenerwował. Nie dość, że praktycznie pchał się w kłopoty to epatował swoją religijnością jakby był wzorem cnót których oni nigdy godni nawet naśladować nie będą… Dlatego właśnie w wojsku łamie się takich idiotów zanim pośle się oddział w pole, jeden głupi pomysł tego rodzaju może się skończyć śmiercią wszystkich. Spróbowała się uspokoić, gniewem nie wygra, tylko mądrością i spokojem.-A skąd wiesz, że jego dusza nie jest już w zaświatach? Skąd wiesz czy twoje rytuały są miłe bogom jakich wyznawał? Może dokonując ich skażesz go na wieczną rozłąkę z bliskimi albo wręcz na męki piekieł jeśli jego wiara wymaga pewnych określonych zabiegów? Gdzie masz dowód na to, że potrzebuje on twojej modlitwy? Może jego towarzysze już je odprawili? Czy gotowy jesteś zakłócić jego spokój jeśli tak było? Nie zadałeś sobie pewnie tych pytań co młodzieńcze? Nie? To idź. Nie zważaj na nikogo skoro tako chce twa wiara, miej za nic cudze prawa i zwyczaje ale nie dziw się, że w mych oczach różnicy między tobą a mrocznych bogów wyznawcami nie będzie, oni także zakrzyknąć mogą „nakazem to mej wiary me ręce związane”, dzieła swe straszliwe ziściwszy, winnymi przeto niczemu nie będąc.

Młody kapłan patrzyl na kobietę. Słuchal jej uwaznie i staral sie zrozumiec dokladnie kazde slowo, ktore wypowiadala do niego. Ona... ona miala racje. Niestety. W wiekszosci przypadkow religijnosc Saretha byla cnota, ale wielokrotnie zaslepiala go czyniac z niego fanatyka nie baczacego na nic. Jego zapał i chec niesienia dobra zazwyczaj przynosily wiecej korzysci niz strat, to jednak w tym wypadku Erianne miala racje. Choc w kwestii religii nie miala pelnej racji, jego modlitwa pomoglaby kazdemu czcicielowi dobrego bóstwa, jedynie zaszkodzilaby slugom ciemnosci, ktorzy i tak zaslugiwali na potepienie.
- Masz... masz racje. - powiedział młody aasimar. - Choc nie w kazdej kwestii. Dusza zazna odpoczynku tylko kiedy cialo zostanie pochowane, niezaleznie od wiary. Jedynie gdyby byl sluga ciemnosci, wtedy moje modlitwy by mu zaszkodzily. Ale nie o tym mowie. Masz racje, ze nie moge was narazac. Odejdzmy stad, ja pomodle sie po drodze za tego czlowieka, aby predzej czy pozniej zaznal spokoju - Aasimar odszedl kilka kroków i czekal na reszte druzyny. Po chwili podszedl do Erianne i cicho powiedzial - Dziekuje... Czasami jestem... wiesz jaki jestem i dziekuje ci za zdrowy rozsadek. I wybacz. - Spojrzal prosto w oczy kobiecie po czym odwrocil wzrok i wbil go w ciemnosc, wypatrujac niebezpieczenstwa. W tej chwili, byl zadowolony ze swojej umiejetnosci do widzenia w ciemnosciach, przyda mu sie w zauwazeniu zblizajacego sie niebezpieczenstwa.


Marvolo podrapał się po nosie i przytaknął.

- Nie ma co prowokować bestii, światło zresztą nie tylko bestie przyciąga. - zamknął na chwilę oczy i wyszeptał parę tajemnych słów.

- Hmmm... co sądzisz córeczko? - gnom spytał dziewczynkę.

- Brzydko pachnie, może popsikasz go tymi ziołami co trzymasz w torebce? - odpowiedziała.

- Torbie na komponenty, kochanie. Szkoda ich też marnować, przykro mi. A pytałem o magię i iluzje. - dodał.

- Brak, nic nie widzę. - odpowiedziała szybko, lekko zawiedziona - uwielbiała eksperymentować z ziołami z torby.

- Tak samo jak u mnie... sprawdzę co ma przy sobie, może coś nam to pomoże. Trochę mnie niepokoi fakt, że bestia tylko go pogryzła, ale nie zjadła. Musi to być bardziej inteligentna i złośliwa zarazem bestia, nie zwykłe zwierzę. - dodał jakby nie zauważył, że ktoś już to powiedział.

- Oooo, jaki tata mądry! - rozpromieniła się dziewczynka

- Może troszeczkę, ale bądź czujna - inteligentne bestie mają magiczne zdolności maskujące.
 
Qumi jest offline