Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2012, 17:30   #94
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Ishir

Połączona magia dwóch rywali ugodziła w kwasowego ślimora z całą swoją mocą. Stwór ryknął głośno, jednak ten pierwotny krzyk został zagłuszony przez łomot gromu i szum wody. Zaklęcie całkowicie pochłonęły potwora, zasłaniając go falą energii magicznej, która ugodziła jeszcze w bramę wejściową obracając zabytek w drobny pył. Tak samo zresztą jak potwora, którego potężne zaklęcie najzwyczajniej unicestwiło, zostawiając po nim tylko kwasowa plamę.

Wodna smoczyca westchnęła i zerkając na Ishira cała spłonęła nieznacznym rumieńcem i szybko go puściła odskakując do tyłu. Odwróciła się do niego plecami by ten nie widział jej płonącego czerwienią oblicza i bąknęła tylko. – Masz szczęście… gdyby mnie tu nie było już byłbyś w brzuchu tego monstrum. – po tych słowach powoli zaczęła iść w stronę wyspy. – Nic tu po mnie. –prychnęła. – Miałam bronić wejścia, a to zostało zniszczone więc tak jakby rozkaz się anulował, teraz to zwykła dziura w ścianie… –było to dość mocno naciągane, ale dziewczyna zapewne chciała odejść by nie musieć teraz walczyć z elektrycznym magiem.

Do wycieńczonego Ishira, szybko podbiegł Joghurt oraz reszta chowającej się za skała drużynki.
- Nic Ci nie jest? –zapytał ksiądz z troską, pomagając chłopakowi usiąść . – Chyba nici z wchodzeniem do środka w takim stanie nasza siła bojowa spada niemal do zera. –dodał jeszcze do niebieskowłosego.
- Czy tam ktoś siedzi? –zapytała nagle fioletowo włosa wskazując wysokie drzewo na skraju lasu. I faktycznie na wysokiej gałęzi ktoś siedział, osobnik o długich białych włosach, ubrany niczym grabarz. Dodatkowo na głowie miał ciemny cylinder i zajadał się ciastkami obserwując siedzibę Ogdena… jak gdyby na coś czekał.



Kerei

Walka z doktorkiem rozgorzała na dobre, mimo że runiczny rycerz przez większość czasu przegrywał, teraz powoli zaczynał przejmować inicjatywę. Przygwoździwszy Steina do ziemi fundował mu co rusz, wycieczkę z wysokości sufitu na ziemię, mieczem starając się uderzyć w ciało pokryte stalą.
Jednak mężczyzna w kitlu nie był byle kim, w powietrzu, gdy po raz kolejny spadał z Kereim na ziemię, chwycił twarz runicznego rycerza, a z jego dłoni strzeliły wyładowania elektryczne. Tobył niestety ostateczny cios dla kosiarza, bowiem jego poranione i wymęczone potężnymi zaklęciami ciało, nie było wstanie przyjąć kolejnego tak potężnego ataku, by dalej kontynuować walkę.
Impulsy elektryczne przebiegały po całym ciele, Kereiego, gdy on i Stein opadli na ziemię, doktorek bez problemu go z siebie zrzucił i kopiąc w żebra posłała na najbliższą ścianę, na której to chłopak się rozpłaszczył i z jękiem osunął na ziemię.
- Byłeś naprawdę uparty, prawie zaczynałem brać Cię na poważnie. –westchnął Stein. – Chętnie bym jeszcze z Toba tu poszalał, ale jak widzisz mamy gościa specjalnego… prawda doktorze Ogden? –zapytał Stein odwracając się w stronę w która Kerei chciał się przebić. Zza zakrętu bowiem wyłonił się stary naukowiec, wraz ze swym ochroniarzem – golemem stworzonym z dusz rodziny Shiro.



Gdy Kerei dostrzegł tą dwójkę przez jego umysł przeszedł impuls, jeden impuls który przypomniał mu ile bólu wywołali oni w sercu jego władczyni, co zrobili z Reim, czym przez nich stało się dziedzictwo Babilonu.


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=Mj2jc2dO4Mo&feature=player_embedded[/MEDIA]

Kosiarz chwycił swoją kosę, która leżała obok niego i z trudem niemal krzycząc z wysiłku przy pomocy broni wstał na drżące nogi. Stein z podziwem patrzył jak runiczny rycerz, dysząc unosi broń do góry, ze wzrokiem wbitym w Ogdena i jego golema.
-[i] Czyżby jakieś stare porachunki?-[i] mruknął zaciekawiony doktorek odpalając papierosa.- Jeżeli się dołączysz nie będę Ci przeszkadzał, sam mam z nimi do pogadania przy użyciu siły. –stwierdził wypuszczając głąb dymu i tworząc w dłoniach kosę.
Kerei zaś musiał wybrać. Walczyć? A może w zamieszaniu przebić się dalej i gonić siostrę? Czy może wcisnąć ta irytująca cegiełkę, która widział kontem oka, która na pewno w tej szalone sytuacji okaże się guzikiem do jakiejś tajnej komnaty.
Czasu zaś było niewiele, bowiem Ogden gestem posłał golema w stronę Steina, a maszyna ruszyła wbrew sobie na doktora.

Stara Kopalnia


Aryuki wymknęła się z starego miejsca wydobycia, pozostawiając w nim pokonanego maga oraz przybyłego wojownika. Jednak nie miała zamiaru pozwolić im na łatwy pościg. Jej pięść wzmocniona duchową energią uderzyła o wsparcie szybu na niszczycielska siłą. Stare drewno zajęczało i pękło niczym zapałka, jego kompan który od wielu lat wspierał strop wraz z nim, nie wytrzymał ciężaru nowego zadania i sklepienie zadrżało groźnie. Po chwili przyspieszona Aryuki biegła już między spadającymi kamieniami, które miał zapewnić przeciwnikom sporo pracy w odkopywaniu się. Zapewne wystarczająco tyle by wezwać runicznych rycerzy by Ci zgarnęli opryszków do więzienia.
Jednak to nie był jeszcze czas triumfu, bowiem nawet jeżeli Andher uporał się z Terrą, to w kopalni wciąż pozostawał najważniejszy z „wrogów”. Biały Król, który trzymał przy sobie porwanego z wioski chłopaka.
„- Dalej się łudzisz że chłopaczek jeszcze żyje? Żałosne. ”- zadrwił głoś w głowie Aryuki ta jednak zignorowała zaczepkę.

Dziewczyna pędem dotarła do sali z której wcześniej usunęła ją Terra. Maszynka Juna była w tym bardzo pomocna, bowiem bez niej zgubienie się w korytarzach starej kopalni na pewno był oby bardzo proste.
Dziewczyna wpadła do komnaty akurat by zobaczyć jak Terra żegna się z magami znikając w ziemi. Crona spojrzała na podchodząca do nich z pytającym wzrokiem Aryuki i wyjaśniła pospiesznie: - Okazało się, że ona wcale nie chce walczyć. Szpiegowała dla kogoś w Dark Scar… a teraz zniknęła by uniknąć gniewu Białego Króla który tu idzie.
- Czyżbym słyszał swój tytuł? –rozległ się nagle delikatny, lekko zachrypnięty głos od strony wejścia do sali. Terra widać pomyliła się twierdząc że Król jest daleko… a może miał on swoje sztuczki by szybko się poruszać.
Wszystkie głowy odwrócił się w tamtą stronę.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=s_1WdlYMHgE&feature=related
[/MEDIA]

Przybysz ubrany był w długą szatę, zakrywała ona nawet stopy osobnika i ciągnęła się po ziem Iza nim. Głowna jej część była biała, jednak przy ramionach i wzdłuż nóg przechodziła ona w zieleń zdobioną złotym deseniem kwiatów. Przez pierś szata przecinana była szarą szarfą, która utrzymywała olbrzymi miecz, przypięty do pleców króla. Kołnierz Szaty był bardzo obszerny, przypominał wręcz zimowy szal, szczelnie okrywający szyję. Doczepiony był doń niebieski szlachetny kamień, za który zapewne można byłoby kupić małą wioskę. Teraz służył on jednak za pochodnie, bowiem świecił snopem blado błękitnego światła. Spod kaptura, który zarzucony na głowę miał osobnik, wystawało kilka kosmyków, białych długich włosów. Wyglądało na to, że to naturalny kolor nie zaś siwizna. Twarz króla przysłaniała biała maska, z dziurkami jedynie na oczy, cienkimi szparkami przez które rzekomy szlachcic przyglądał się grupce. Z jego olbrzymich bufiastych rękawów, wystawały tylko koniuszki bardzo wychudzonych palców, całe pokryte bandażami, tak że nie było widać nawet kawałka skóry.


Obok króla stał zaś porwany chłopak. Powłóczył on powoli nogami, jednak oczy miał zamknięte, niczym w jakimś transie.
Aryuki zaś zerkając mimochodem na urządzenie Juna zauważyła coś zastanawiającego. Według maszyny poziom Magii Białego Króla był naprawdę niski, nieporównywalnie mniejszy od mocy Andhera czy jej własnej.

- Czego tu szukacie? –zapytał zachrypnięty Król bardzo spokojnym tonem. – Nie szukam walki więc proszę złóżcie broń, jakiś pokłon wobec króla też byłby mile widziany, cenie sobie dobre maniery. –odparł nie ruszając się z miejsca.
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline