Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2012, 21:02   #38
Mizuki
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
Stragos poczuł się zaniepokojony poranną absencją drowki. Z każdą upływającą minutą uczucie to zdawało się w nim narastać. Początkowo nie tyle przez złe obawy, co jego wręcz pogardę do wszelkiego rodzaju brakach w „musztrze”, czy jak kto woli – punktualności czy też poczuciu obowiązku. W końcu, kiedy z pokoju drowki powróciła żona oberżysty, sprawa się rozwiązała.
- To dezercja, czy kolejny szpieg? – zapytał cicho paladyn, kiedy kobieta odeszła od ich stołu. Cały czas miał w pamięci co spotkało ich w stolicy, i to ze strony osoby mogącej nosić miano „zaufanej”. A kim była owa drowka? Skąd się tutaj wzięła i co w ogóle motywowało ją do pomocy Simbul? Nie zapytał o to wczoraj i zapewne nie pozna już odpowiedzi... Istniała jednak szansa, że wydarzenie to zakończy się dla nich mało miłą niespodzianką. Wróg musiał być świadomy ich posunięć. Ich całego zadania. W końcu jeden z „organizatorów” okazał się zdrajcą, a dostęp do pewnych informacji niewątpliwie posiadał.
Humor nieco poprawił mu widok wioski budzącej się do życia. Proza życia. Czyż nie o to chodziło, by w prostych wydarzeniach odszukiwać chęci do życia? Człowieka prawdziwiej wiary powinny inspirować błahostki, codziennie rzucane pod jego nogi przez Bogów czy też los.
- Bądźmy dobrej wiary, przyjaciele. Nie oceniajmy dnia przed zachodem słońca... być może ta niemiła niespodzianka nie przesądziła jeszcze o wszystkim?.- Uśmiechnął się szczerze do Trix, która przez cały czas napędzała ich poranną rutynę swoimi „niesamowitymi” spostrzeżeniami. Czasami nazbyt dziecięcymi, ale jakże pokrzepiającymi serce!
Każda godzina marszu zabijała w nim jednak dobry humor. A może zwyczajny, naiwny optymizm?Nawet dla człowieka o jego krzepie niczym przyjemnym nie był marsz w pełnym rynsztunku i to jeszcze przez mało uczęszczany, nierówny trakt. Lata służby w wojsku nauczyły go, że nie ma nic bardziej zgubnego dla oddziału niż przemęczenie związane z marszem. Często też nakazywał swoim podwładnym w Szarym Forcie używać jak najlżejszego ekwipunku. Tam gdzie patrolować trzeba było ogromne połacie, nieprzystępnych moczar bardziej przydatne niż stal mieczy i zbroi okazywały się w większości drewniane włócznie i lekkie, skórzane pancerze. To mobilność i zdolność do przewidywania ruchów wroga przynosiły zwycięstwo.
Czy jednak można było mówic o takim komforcie w obecnej sytuacji? Oczywiście, mógł zdjąć pancerz. Pozbyć się części ekwipunku... To jednak była długo wyprawa, którą niemożliwym zdawało się przewidzieć nawet o kilka godzin do przodu. Nie wspominając już o możliwości szturmu, jaki mógł na nich spaść niczym grom z jasnego nieba, w każdym momencie.
Puszcza nocą przypominała mu wspomniane już tego dnia Brunatne Moczary. Dzikość i nieprzystępność. Magiczna [o co przez cały czas zamartwiał się gnom] czy też naturalna... Błądzili i nawet mało obeznany z zawodem tropiciela Stragos był tego świadomy. Bajoro wyglądało już jednak bardzo „swojsko”.
- No nic tylko Księżycowa Polanka z Brunatnych Moczarów.- zaśmiał się pod nosem, rozglądając się. Dobry humor chyba jednak nie był teraz udziałem jego towarzyszy. W następnej chwili dostrzegł złoto i ofiarę bestii. Natychmiast dobył broń. W momencie, w którym kapłan postanowił uciec się do magii, chciał zareagować podobnie do swej rudowłosej towarzyszki. Nie było to do końca pewnym, jednak mrok mógł działać teraz na ich korzyść. Co do jej kolejnych słów...
- Nie zgadzam się Panno Erianne. I nie chodzi tutaj tylko o współczucie dla zamordowanego człowieka. To zasadzka, czyż nie? A więc jeśli mym tego nie rozwiążemy, w bagno to może wpasc niewinny i bezbronny kupiec. Tak, być może za ważniejsze można uznać życie ludzi ze stolicy. Być może... Ale to ani nie Ty, ani nie ja jesteśmy tymi, którzy mogą to osądzać. Nie wartośc życia, szczególnie cudzego. Sprawę należy zbadać i to natychmiast. Nie zostaliśmy wybrani z byle powodów i na Siedem Gwiazd, jeśli ktoś taki jak my lęka się bestii z bagien to lepiej zawrócmy. Bo czekać nas będą rzeczy o wiele gorsze.- spojrzał na kapłana. - A na was nieco się zawiodłem, przyjacielu... Pragmatyzm nie ma wiele wspólnego z prawdziwą służbą swemu patronowi czy patronce. To droga pełna wyzwań i poświęceń. A jeśli wy Pano Erianne nie jesteś gotowa walczyć za kilka żywotów, nie zabieraj się za całe tysiące... - nie czekając odpowiedzi ruszył z wolna przed siebie, wsuwając na skroń przyłbicę i sięgając po tarczę.
- To godzina Księżycowej Panny. Chwila na triumf bądź godną śmierć. - wycedził już twardo, bardziej do siebie niż do towarzyszy.
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"

Ostatnio edytowane przez Mizuki : 16-07-2012 o 07:04.
Mizuki jest offline