Wolfgrimm przyklękł na jedno kolano z toporem w wyciągniętej ręce i wyszeptał krótką modlitwe do patrona krasnoludzkich Zabójców -Thorinie pozwól mi pokonać swoich wrogów jednak jeżeli taka jest twa wola pozwól odnaleźć honorową śmierć w starciu z tymi zdrajcami naszego rodu, pobłogosław mnie i wszystkich moich towarzyszy i pozwól nam zabrać za sobą do grobu jak największą ilość tych zakał.-
Po tych słowach wstał spojrzał w niebo -Tak, to jest dobry dzień na umieranie-
pomyślał sprawdził palcem ostrość topora, ujął go w obie dłonie po czym przyjął pozycje ataku. Spojrzał na swojego przeciwnika, chordę skażonych znamieniem chaosu krasnoludów i olbrzyma który swoimi gabarytami zapewne budził strach w niejednym z towarzyszy Wolfgrimma
-Araku!- zakrzyknął - Ruszajmy! po śmierć i po chwałę, po honor! - czuł jak krew napływa mu do głowy zaczynał słyszeć głównie jej szum, świat powoli rozmywał się a Wolfgrimm widział tylko wrogów przed sobą. -to jest dobry dzień na umieranie- pomyślał jeszcze raz |