Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2012, 21:01   #127
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
cz.1

[media]http://www.youtube.com/watch?v=nGo2QkcwhTM[/media]

- Hej paniusiu, odpierdoliłaś kitę?

Teresa uniosła powieki i zobaczyła dwie identyczne dziewczyny, bliźniaczki mur beton. Nigdy nie pochwalała gdy matki ubierały bliźnięta identycznie. Była pewna, że to zaciera w dzieciach indywidualność. A te dwie były wybitnymi kopiami siebie, począwszy od fatalnej, w ogóle nie kobiecej fryzury a skończywszy na kolczykach w miejscach, które Bułka nie posądzałaby, że nadają się do przekłucia.

- Rany boskiee... fda ci se zakaszenie abo coś...

Nie poznawała własnego głosu. W ogóle mówienie przychodziło z trudem, przypominało mozolny proces lepienia z gliny. I wychodziło równie koślawo. Czuła się fatalnie, jak w terminalnym stadium śmiertelnej choroby.

Przez uchylone drzwi toalety sączyła się głośna chaotyczna muzyka. Nigdy nie przepadała za tymi kocimi zawodzeniami chociaż Gawronowi na głos by się nie przyznała. Sama wolała melodyjne romantyczne kawałki. No i może była romantyczką, a co?! Lubiła kwiaty, kąpiele w pianie i Dynastię (z wyjątkiem tej przebrzydłej Alexis) ale przede wszystkim ubóstwiała łzawe kawałki dla dziewczyn! Chociaż jeśli ktoś zapyta to kategorycznie wszystkiemu zaprzeczy.

- Pomóc ci wstać? - te dwie dalej wpatrywały się w nią natrętnie i nie pozwalały spać. Chciała obrócić się na drugi bok i wbić głowę w poduszkę ale tyko rąbnęła w coś twardego od czego mózg wpadł w niekontrolowany rezonans.

- Zostafcie mnie... I niech ktoś wyłonczy radio...

Boże w niebiosach ale huczało. Zaraz wypadną jej wszystkie zęby a żołądek samodzielnie wypełznie przez przełyk i złapie czarter na Wyspy Owcze...

Gawron by pewnie docenił piosenkę ale jego tu nie było. No właśnie, dlaczego go nie było? Zawsze stał tuż obok kiedy potrzebowała pomocy. A teraz chyba potrzebowała? Miała jakąś tego nikłą świadomość.

- Gafron... Dzie jes Gafron?

- Paniusiu, nakurwiłaś się jak meserszmit – nie była pewna, która z bliźniaczek to powiedziała ale obie uśmiechały się idiotycznie. - Zadzwonić po kogoś, hm? Dobrze by było gdyby ktoś zgarnął twoje zwłoki i odwiózł na chatę. Ten twój „Gafron” ma telefon?

Dziewczyna złapała ją pod ramiona i pomogła wstać chociaż Bułce było to wielce nie w smak. Chciała sobie poleżeć. Budzik jeszcze nawet nie dzwonił.

I wtedy ujrzała siebie w lustrze. A w zasadzie dwie siebie i było to zdecydowanie o dwie za dużo.

- Słonie, konie, dzikie fęże! Czy to szygowiny? - spojrzała na swoje dłonie, zafajdaną sukienkę i resztki przetrawionego jedzenia zlepiającego włosy. Wybuchnęła płaczem.

- To obszydliwe!

Na chwiejnych nogach stanęła przy umywalce, odrzuciła ze wstrętem płaszcz i zaczęła mocować się w sukienką, w którą koniec końców się zaplątała jak śledź w rybacką sieć. I dlaczego tak dziwnie mówiła? Skaranie boskie z tą wódką. Wzbogacają ją o pawulon czy jak, bo mięśnie języka całkiem jej zwiotczały.

Nagle z korytarza dobiegł ich męski tubalny głos.

- Agata, bzykasz się tam z kimś kurwa? Czekamy na ciebie.

Bułce udało się wreszcie zdjąć kieckę i zabrała się za zapieranie pod kranem co bogatszych plam. Mydła nie było, tym bardziej proszku do prania, o płynie zmiękczającym nie wspominając. Perfekcyjną panią domu to ta kobieta nie była skoro nie umiała zaopatrzyć swojej łazienki w podstawowe produkty.

Posiadaczka-kolczyków-w-miejscach-conajmniej-dziwnych otworzyła w tym czasie szerzej drzwi i ukazał się za nimi chudy chłopak z postawionym na sztorc irokezem.

- Wow, babski kibel – zarechotał chudzielec. - Spełnienie moich fantazji - rzucił okiem na zajętą przepierką Bułkę – Nie wiedziałem, że wy dziewczyny rozbieracie się do majtek jak chcecie się odlać.

Teresa tymczasem skończyła z sukienką, wciągnęła na siebie mokrusieńki materiał (który opinał się i nie chciał za nic ułożyć!) i wsadziła pod kran całą głowę. Woda była lodowata i na moment mózg całkiem jej się zamroził i do reszty przestał funkcjonować. Gdyby teraz ktoś zapytał ją jak się nazywa, bóg jeden świadkiem, że nie znałaby odpowiedzi.

Wypłukała usta, wycisnęła ociekające włosy i znów wbiła wzrok w poplamione lustro. Zastanowiła się kto ostatnio tutaj w ogóle sprzątał i co mogło zostawić na szkle takie paskudne plamiska? To pasta do zębów, resztki jedzenia czy... przyschnięte płynu ustrojowe? Dla pewności powąchała i skrobnęła paznokciem. Gdyby tylko miała gąbkę i Ludwika dałaby gospodyni parę lekcji z utrzymywania czystości ale bez gumowych rękawic to zakrawało na pracę w niebezpiecznych warunkach. Może złapać malarię. Albo AIDS!

- Słuchaj, mój kumpel na auto. Odwieźć cię do domu?

Bułka nie bardzo kontaktowała czego się od niej chce. Spojrzała jednak z grzecznosci na rozmówczynię i wtedy dostrzegła chyboczący się w jej uchu kolczyk, który zaabsorbował ją jak wahadełko hipnotyzera.

- Cy to szyletka? - nie mogła wyjść z podziwu nad kreatywnością współczesnej mody. Złapała za bigiel kolczyka aby wyjąć go z ucha właścicielki co sprowadziło zdecydowany sprzeciw tamtej.

– Auuu, przestań! Po co ci to? Nie chcesz się chyba ciąć czy coś?

Myśl ta wydała się w owej chwili rzeczywiście najbłyskotliwszym pomysłem tygodnia. No, może jednak uplasuje ją na drugim miejscu tuż po zadźganiu teściowej.

- Dziewczyno, dżizas krajst, uspokój się!

Uradowana jak dziecko Bułka, która weszła w posiadanie tej cokolwiek egzotycznej broni improwizowanej wparowała do jednej z kabin i zatrzasnęła się od środka.

- Otwieraj, słyszysz? - Posiadaczka-kolczyków-w-miejscach-conajmniej-dziwnych zadudniła pięściami w drzwi.

Teresa przysiadła na skraju muszli próbując opanować wirowanie przed oczami. Musiała pomyśleć i fakt, że była ubogo ale jednak, uzbrojona, dodał jej pewności siebie. W zasadzie powinna załatwić sobie pistolet. Albo... lepiej karabin? Działko ziemia-powietrze? Czołg? No dobrze, chociaż paralizator.

Teraz kiedy na każdym rogu czają się potwory uzbrojenie wydaje się kwestią priorytetową. I oczywiście przejrzysty umysł...

O boziu, o boziu! Co ona narobiła?! Miała być trzeźwomyśląca a skończyło się na promilach, rzyganiu, helikopterze, podwójnej percepcji i rozmyślaniu o fiu bździu! Jak może to szybko odkręcić? Ha! Płukanie żołądka!

W tejże chwili posiadaczka-kolczyków-w-miejscach-conajmniej-dziwnych wpadła do środka i odebrała jej arcyninebezpieczne narzędzie.

- Ja pierdolę, naoglądałaś się „Lotu nad kukułczym gniazdem” czy jak? Masz ostatnią szansę, odwieźć cię do domu czy na izbę wytrzeźwień?

- No... to tomu – bąknęła pokornie Tereska.
 
liliel jest offline