Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2012, 21:04   #128
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
cz. 2

Cwaniaki. Czekali w maluchu aż zniknie w przeklętej klatce. To ona też swoje odczekała, a co?! Aż odjadą. Przecież nie pokarze się Gawronowi w tym stanie.

Przypomniała jej się ulubiona dobranocka Antka, o Baltazarze Gąbce i szpiegach z krainy deszczowców. Sama się czuła jak ten szpieg i była to pierwsza rzecz od bardzo dawna, która pozytywnie ją nastroiła.

Może jednak zbyt pochopnie osądziła tą całą wódkę. Pomijając rzyganie miała do zaoferowanie parę ciekawych wrażeń.

Krokiem godnym Jamesa Bonda wymknęła się na podwórze i przykleiła plecami do ściany zerkając na okno Gawrona. Tylko by brakowało żeby ją przyuważył.

- Tereska, dobrze się czujesz?

Gr! Przecież to ta sama wścibska Malinowska, która strofowała ją rano! Wyglądała przez okno na parterze i Teresa by się nie zdziwiła gdyby nie ruszyła się stamtąd od ich ostatniej rozmowy. To ten typ sąsiada szpiegulca. Kto wie, może nawet wszystkie rozmowy nagrywała więc trzeba się mieć na baczności.

- Doskonale – Bułka wydłużyła krok, melancholijnie zadarła głowę i nawet spróbowała sobie pod nosem zagwizdać „Kiedy ranne wstają zorze” ale tylko się popluła.

- Dziwnie się zachowujesz...

- To pewnie przez leki psze pani...

- Jakie leki?

- Na depresję. Przedporodową.

Starsza pani zamilkła skonfundowana a Bułka wykorzystała moment ciszy aby się zastanowić nad swoimi dalszymi poczynaniami. Potrzebowała planu. Przede wszystkim mieli się przecież wyplątać z tej demonicznej afery. Przypomniała sobie gadkę Gawrona i to co mu poradził ksiądz.

- Pani Malinoska...

- Taa?

- Co to jest poświęcenie?

- Poświecenie jest wtedy Tereniu – po chwili namysłu odpowiedziała poważnie sąsiadka – jak się wybierasz na weselę, wszyscy dookoła piją na umór a ty nie, bo ktoś tych grzeszników musi porozwozić do domów...

- Aha – Teresa zdawała się poważnie zastanawiać nad tą bądź co bądź niezwykłą definicją. - Czyli dobrowolnie się robi za naiwniaka?

- Skąd – obruszyła się Malinowska. - Nasz Pan, Jezus Chrystus, się poświęcił dla nas wszystkich przecież. Dla mnie się poświęcił. Dla ciebie się poświęcił. Czy to, że zginął na krzyżu wydaje ci się naiwne?

- No fie pani... gdyby tak to obiektywnie rozfarzyć... - Bułka niewinnie wzruszyła ramionami gdy rozmówczyni spiorunowała ją wzrokiem. - A poza tym nie mam pojęcia w jaki sposób pszeszłyśmy od wesela i pijaństwa do kszyża i śmierci.

Pożegnała się wreszcie i pomaszerowała wzdłuż Węgielną. Zaczął padać deszcz ale nie zrobił na Bułce najmniejszego wrażenia bo przecież i tak była już od stóp do głów przemoczona. Tyle, że po nerkach zaczęło chłodem zawiewać.

Obejrzała się na okna Gawrona, z których sączyło się blade światło i pomyślała, że Patryk pewnie w piecu nagrzał, o ciepełko zadbał. I wtedy ją olśniło! Przecież się na dzisiejsze popołudnie ta narkomanka wpraszała do niego! Sami są?

Wyobraźnia podsunęła obraz gołej Dziary w objęciach jeszcze bardziej gołego Gawrona (wróć!) Gawrona, któremu skrawek babcinego kraciastego koca zasłaniał okolice intymne. Obok puste butelki po wódce i kopczyk strzykawek.

- O boziu!

Ścięła po łuku i dawaj, w drogę powrotną do klatki. Zdążyła się już zdrowo rozpędzić kiedy naraz stanęła jak wryta.

Nie. Nie może tego zrobić. Gawron mówił, że mu na niej zależy i w ogóle i w szczególe. Nie! Nie będzie się wtrącać. Jeśli się w niej zabujał, głowę stracił, rozum postradał tak, że da się jej przerobić na narkomana, nimfomana i sodomitę to jego sprawa! Ona, Teresa Bułka, będzie ze spokojem się temu przyglądać. Ba, jeśli Gawron będzie chciał to nawet spróbuje tą rockową księżniczkę polubić! A jak już przyjdzie im ochota się ustatkować zorganizuje im skromne wesele, z niewielką ilością kwiatów, Gawron musi mieć koniecznie grafitowy gajer a ona... cóż, ona pewnie będzie preferować coś ekstrawaganckiego, ale Bułka przyjmie to z wyrozumiałością! Ha, może nawet pomóc jej w tej jadowitej, wyćwiekowanej kiecce bo przecież nie najgorzej szyje a przed ceremonią może jej zrobić paznokcie w jakimś punkowym kolorze albo nawet włosy na różowo pofarbować czy coś. Jeśli Gawron sobie tego życzy to zostanie jej najlepszą przyjaciółką, powiernicą tajemnic, towarzyszką zakupów i przyszłą matką chrzestną jej pierworodnego! W zasadzie to może od razu iść na górę i zaproponować, że jej tą sukienkę uszyję, chyba, że jej teściowa maszyny nie użyczy.

Nie. Nie! O czym ona myśli? O weselu Gawrona kiedy przecież przechodzi nieskromne załamanie nerwowe?! Bułka ty idiotko! Zostawiłaś męża, teściowa ukradła ci syna, Dziara ukradła ci Gawrona a twój brat leży sztywny w prosektorium!

Wybuchnęła spazmatycznym płaczem.

Miałaś rozwiązywać demoniczne zagadki! Miałaś być międzywymiarową Mata Hari! Miałaś być jak Ripley, tyle, że nie w kosmosie. Poświęcić się dla ogółu, coś pożytecznego zrobić! Cierpieć za miliony! No... w każdym razie za kilkoro. Teresa Bułka, zwana także Joanną D'Arc z Węgielnej sumiennie zapracuje na swoją aureolę. Będzie miała ładny pogrzeb, masa ludzi przyjdzie, nikt nie będzie oszczędzał na kwiatach i wieńcach, ksiądz rąbnie piękną mowę, że choć życie prowadziło ją krętą wyboistą ścieżką to koniec końców wybrała światło i pójdzie do nieba! Kto wie, może nawet jej przy Węgielnej jakiś mały pomniczek postawią albo chociaż tablicę pamiątkową. Dla Teresy Bułki, która uratowała przyjaciół, kilku obcych i jedną narkomankę.

Znów jej się zrobiło niedobrze i przykucnęła na chodniku spodziewając się kolejnych torsji. Na szczęście te nie nadeszły chociaż podwójne widzenie za nic nie chciało minąć a Bułce nadal ciężko było w takim stanie funkcjonować. Bo skoro się widzi przed sobą dwie betonowe ścieżki to skąd być pewnym, która jest tą właściwą? Ostatnio traciła orientację w terenie. I w swoim życiu.

No dobrze, to na czym stanęło z tym poświęceniem? Aha. Pójdzie na wiadukt. To jest jej Golgota, bo tu na Węgielnej to na razie jest w oliwnym Ogrójcu. Kontemplacji dość, czas działać! Nie spodziewała się wprawdzie niczego tak spektakularnego jak ukrzyżowanie ale takie kamienowanko to co innego...

Wykrzyczy, że jest gotowa zginąć aby świński ryj i ten drugi ze skrzydłami dał reszcie spokój. Usiądzie sobie, poczeka, w deszczu pomoknie, dramatycznie. Wiadukt to nie lunapar, na pewno zdarzy się coś złego. Jedyna nadzieja, że jej śmierć będzie wzniosła i nie pójdzie na marne. Doprawdy chciała wierzyć, że wyjdzie z tego poświęcenie a nie idiotyczne samobójstwo. Z drugiej jednak strony śmierć jej się nic a nic nie uśmiechała. Czy to aby nie przereklamowane, to poświęcenie? Może reszta przeżyje ale Antek już na bank się będzie bez matki chował a nie daj boże pod okiem Wandy Cichej wyrośnie z niego drugi Pawełek.

Myśl ta tak ją przeraziła, że ponownie zmieniła kierunek.

Może jednak z tym wiaduktem to nie był za mądry pomysł. Zarobi kamolem jak złoto, znów będzie tiju tiju, karetka, szycie, alkomaty, areszt, odebranie praw rodzicielskich, histeria, zabójstwo Wandy Cichej w akcie zemsty, dwadzieścia pięć lat za kratkami a może nawet dożywocie, grypsowanie, cwelowanie, więzienne gryzące kombinezony, niebieskie niegustowne tatuaże i wymuszony lesbijski związek z jakąś stukilową heterą. O nie! Wiadukt zdecydowanie nie wchodzi w grę! No i musi żyć. Dla Antosia. Ale on się ponoć jej boi! Boi? Bo jej o tym powiedziała ta stara krowa? A Bułka ufnie uwierzyła jej na słowo? Masz tyle rozumu co rozjechany przez tira jeż!

No to gdzie się ma podziać? Teraz to już stała mokra i zaryczana jak pięciolatka, która zgubiła mamę w supermarkecie. Musiała wyglądać rzeczywiście żałośnie bo obok zatrzymała się taksówka, przy okazji oblewając jej pantofle deszczówką.

Do Gawrona nie jedzie, nie ma mowy. Nie kiedy się mizdrzy do tej panienki z kółka uzależnień. Zdrajca jeden... I jeszcze żeby się chciał z nią bzykać, ale nie, on wyjeżdża z tekstem, że mu na niej zależy! Bardziej niż na niej, Teresce Bułce, która go zna od czasów jak jeszcze sikał pod blokiem w krzaki? Nie, to złe porównanie bo nie zdziwiłaby się jakby nadal mu się to zdarzało. Od czasów jak... za piłką ganiał, o! To zdecydowanie pasuje do okresu dziecięcego bo teraz to Gawron na pewno żadnego sportu nie uprawia, chyba, że walenie głową skindeadów o krawężnik zaliczono nagle do pocztu uznawanych dyscyplin! Ale o czym to ona myślała? Aha, zdrajca. I wódkę pił. Na parapecie! Zabić się chciał i jej o tym słowa nie pisnął? Nigdy z tą całą Dziarą nie będzie miał tego co z nią. Łączy ich szmat wspólnie spędzonego czasu, którego tamta nigdy nie nadrobi. No chyba, że solidnie zabierze się do rzeczy to jest szansa, że osiągną ten etap jak będą chodzić wspólnie grać w brydża w parku kuśtykając na balkonikach!

To do kogo? Marcysia? Jeszcze pewnie siedzi w szpitalu. Cichy? Absolutnie Terenia, nie cofamy się wstecz! No to kto?

Pomyślała o Hirku i dopiero po chwili do niej dotarło... Rany Julek, znowu zapomniała, że on... że jego już...

Rozryczała się z jeszcze większym entuzjazmem aż taksiarz nie mógł z niej wydusić sensownego zdania. W końcu podała mu adres Marceliny, choć przypominało to bardziej kalambury niż zdrową konwersację. Bułka zaczynała nazwę, on podsuwał hipotetyczne nazwy ulic lub dzielnic na co ona potrząsała głową wertykalnie bądź horyzontalnie ocierając śpiki z nosa.

Do Marcysi... Jak jej nie będzie w domu to sobie poczeka na wycieraczce. Zresztą, było jej już wszystko jedno! A Gawronowi nie da znać, niech się martwi! A może w ogóle nie zauważy, że jej nie ma, tak jest zaabsorbowany tą całą Dziarą? Zauważy chyba, nie? A kij mu w oko! Sami zdrajcy i psubraty!

Psubraty... Ładne słowo. Wymyślił je zdaje się Sienkiewicz? Co by o tej wódce nie gadać to ładnie się po niej myśli. Jakoś tak... lirycznie.
 
liliel jest offline