Detlefowi żal było Knuta, ale niekiedy trzeba było zapomnieć o tych, co padli, a zadbać o tych, co żyli. Zatroszczyć się o to, by owo życie potrwało nieco dłużej. I zdecydowanie nie potrzebował zachęty, by zaatakować. Jego celem jednak nie byli ‘szeregowi’ członkowie orczej bandy, ale sam ich dowódca. Jakimś dziwnym trafem nikt wcześniej nie ustalił, że zwycięzca bierze wszystko.
Gdyby udało się pokonać czarnego orka, to była jeszcze szansa na ogólne zwycięstwo. I powstrzymanie burzy. |