Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-07-2012, 12:58   #181
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
*** Orki ***

W czasie, gdy do boju zagrzewał Knuta, to samo starał się uczynić Czarny ork, próbujący zapanować nad bijącą się między sobą, przerażoną zieloną bandą.
- Deeehz-teeehrnae zeay-hameay! Deeez-teeehrnae hraeayq-seemeay! Meayhee naghnae Nagh-geeagyeay! Deeerz-teeehrnae oh-ra-kukahneay! Naghnae zeay-ghaee, ah ohmeay meayhree! SEEahr-baeeay-deeenae eayq-lu! DEee-jaemee-geohgh peohgh jae-rhaoo-gheeayn! Wz-seeaez-te-kukeayq-lu! Gheay wee-seeneayeenae jaeoh meayeewoh-haeay! TEaghqae dhgreeez-teeesnae zeay-ghameay! TEogh nae mah-baeeay-deeenae Gwahz-seeee ge-ghaohwae mahhh kukeay-deee! SEE seeee-baeohw see-raoh-baeeaynae mahz-seeaer-demeayr-kukeay! W jaeoo-peee wae-raooq-luahnae! RA-gseeee-kukah z-pelaemeayee eayq-lu kuk-raweayah! KUKoo-teahzae. Mah Gorka noh ra Morka jaeoh baeoh-deoo!!! Waaaghhh!!!!! – Wykrzyczał w orczym, podnosząc parę razy dłoń z potężnym siepaczem do góry. Przynajmniej próbując ją podnieść, gdyż przy drugim takim manewrze uleciała mu ona z ręki, uderzając jednego z orków w łeb. Wywołało to wprost przeciwny niż zamierzony efekt. U Zyberta na twarzy zagościł uśmiech. - Udało się - pochwalił się, od razu jednak zaczynając inkantować kolejne zaklęcie.

W tym momencie też, wypalił garłacz Franca, kładąc jednego z orków. Bełt wystrzelony przez Detlefa trafił tylko w Snotlinga, który nagle stał się tarczą większego z zielonoskórych. Orki wciąż były w bitewnym szale, waliły na lewo i prawo, nikt nie mógł nad nimi zapanować. Jeden rozpołowił przebiegającego goblina. Drugi rzucił snotlingiem w ścianę, tak że został na niej tylko jego mózg wymieszany z krwią. Jakiś ośmiu zielonoskórych prało się między sobą namiętnie. W ruch poszły pięści, nogi, a także cięższe oręże. Zamieszanie było ogromne, a Czarny ork nie był w stanie go opanować, cały czas również nie dowierzając w to co się dzieje. Tylko trzech z całej bandy zielonoskórych, ruszyło w korytarz, na grupkę ze świecącym, magicznym mieczem.

Akurat korytarz był tak szeroki, że właśnie trzech osobników mogło walczyć w miarę swobodnie. Do pierwszej linii więc, przeciw nadchodzącemu atakowi, ruszyli Knut, Franc i Detlef, ranny Durin podążył tuż za nimi.

Mocno skupiony mag, który wiedział, że od jego postawy bardzo wiele zależy, zakończył ponownie inkantować zaklęcie. Kolejny potężny smoczy ryk przeszył korytarz. Trójka nadciągających orków, od razu zareagowała. Niezbyt zręcznie. Pierwszy wypieprzył się, próbując następnie na czworakach uciec. Daleko się nie oddalił, gdyż zaraz dopadł go Detlef, a raczej bardziej Franc, który odrąbał czołgającemu się ramię. Kolejny stanął, a trzeci go popchał próbując zahamować. Nie trzeba było długo czekać, by tamten mu oddał. Piącha poszła wprost w paskudny, zielony ryj. Ryj zmasakrowany włócznią po momencie przez nadciągającego Knuta. Wojak przypłacił to raną, orkowi obojętne było czy walił swojaka, czy Szłomnika, więc gdy swojak padł, oberwał od razu Knut. Zielonoskóry odepchnąwszy Knuta próbował kontynuować ucieczkę.

W tym czasie Czarny ork podniósł broń, jednak ryk smoka zagłuszył jego kolejną przemowę. Teraz po prostu stał, patrząc na to co się dzieje. Stał i nie widział co czynić. Waaaaaagh! - Ryknął wściekle, gdy uwidział jak trzech z orków uciekło korytarzem. Część po ryku stanęła jak wryta, przestając nawet się między sobą bić. Część bójkę kontynuowała namiętnie. Jeden kopnął sobie goblina, a dwóch ruszyło w stronę korytarza.

Kolejny smoczy ryk nie wywarł już takiego wrażenia. - Mah Gorka noh ra Morka jaeoh baeoh-deoo!!! Waaaghhh!!!!! - Nawoływanie tym razem przynosiło już skutek u tych, którzy pozostali. Czarny ork, tym razem już z bronią ruszył, potrącając po drodze snotlinga, a za nim podążyło jeszcze dwóch zielonoskórych.

Tym razem wysłannicy Grafitowych, musieli odeprzeć już atak. W trakcie niego Detlef został zraniony. Przywódca grupki zielonoskórych, kolejny raz po czarach Zyberta, upuścił broń. Teraz jednak jej nie podnosił. Stanął z tyłu i zagrzewał do walki. Dopiero pewnie za moment sięgnie po swój oręż. Knut właśnie pozbawił życia kolejnego…

W tym momencie bardzo blisko grupki, w zwarciu, lub blisko niego było siedmiu orków. W tym jeden solidniej ranny. Nieco z tyłu stał Czarny, który sięgając już po broń, zagrzewał do walki. Dokładnie jak Zebedeusz, który wciąż czuwał i dyrygował, pomagając choć w ten sposób kompanom. Szczególnie nie wprawionemu w boju Zybertowi, wszak Zebedeusz w przeciwieństwie do niego, miał już znacznie więcej doświadczenia. W sali stalaktytów, pośród zwłok wielu goblinów i snotlingów, został jeszcze jeden zielonoskóry.


*** Skaveny ***

Albert równie szybko, jak dotarł, zbiegł ze szczytu. Tym razem pobiegł do zalanej Sali, tam skąd teraz dokładniej słyszał wystrzały. Skradł się tam, jednak zatrzymał się od razu. Nad skarpą, z której było widać obozowisko orków, stało czterech skavenów, trzech z nich trzymało muszkiety, a jeden procę. Stąd, raz po raz strzelali w stronę dolnego obozowiska. Robiąc tam spustoszenie i dezorganizację, której świadkami są bohaterowie walczący na dole. Szczury nie zauważyły Alberta. Lynre za to spostrzegł, że w jeziorku było coraz więcej wody. Muszą się pośpieszyć…
 
AJT jest offline  
Stary 12-07-2012, 16:29   #182
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
~ Szczuroludzie... plugawe szczuroludzie strzelają tam jakąś przeklętą spaczoną bronią do moich towarzyszy na dole! Co jak ktoś z nich zarobi taką kulę jak Otto? Nie ! Tego jest za wiele! Światło Sigmara doda mi sił. - Tak pomyślał.
Pałał bezgraniczną nienawiścią do całego szczurzego rodu. Przez nich przecież... musiał uciekać do dalekich krain. Nie czas jednak na wspomnienia.

Lynre po cichu wyciągnął młot. Małymi kroczkami ruszył w stronę półki skalnej na której stali skaveni. Jego oddech był tak powolny, że praktycznie sam go nie słyszał. Ścisnął mocniej oręż. Kolejne kilka kroków w przód. Zaraz ich dorwie... zaraz rzuci przeklęte bestie w przepaść.

Albert starał się zakraść od tyłu i jednym ciosem młota zepchnąć szczuroludzia z muszkietem. Wykorzystując efekt zaskoczenia zrobić to samo z pozostałymi. Tego z procą zostawić sobie na koniec.
~ Niech podzielą los tych, którzy walczyli z nami w świątyni Shayli.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 13-07-2012, 09:38   #183
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
*** Skaveny vs Albert ***

Albert chwycił w dłoń swój młot i bardzo powolnymi, cichymi kroczkami skradał się w kierunku skavenów. Minął już jedno wejście do tunelu szczuroludzi, minął i drugie, cały czas ostrożnie wykonując każdy krok. Już był na zakręcie, już wydawało się, że to ostatnia prosta do pierwszego z piżmowców, kiedy został dostrzeżony. Jeden ze skavenów, w momencie przeładowywania broni dostrzegł go. Piskliwy dźwięk zaraz dotarł do uszu zakonnika. Był pewien, że zaraz zostanie wycelowany pierwszy muszkiet, po nim zapewne kolejne.
 
AJT jest offline  
Stary 13-07-2012, 16:58   #184
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Teraz albo nigdy. Należało działać. W ekstremalnej sytuacji, wymagającej ekstremalnych rozwiązań, Knut wiedział, co robić. Znów wysunął się przed szereg. Odnalazł wzrokiem stojącego w głębi sali czarnego orka, posłał mu spojrzenie spod uniesionego czoła, pełne hardości i buty. Wskazał go bronią. Wskazał na siebie. Po czym pokazał ziemię między nimi, zachęcając gestem dłoni. Następnie splunął daleko w stronę adwersarza - krew z rozbitych w walce ust barwiła ślinę na czerwono. Mówił coś przy tym, ale słowa nie miały już znaczenia.

Trudno o czytelniejsze wyzwanie, ork musiał je zrozumieć. Każda kultura znająca wojnę zna wartość pojedynku. Każdy wojownik na świecie - od najprymitywniejszego barbarzyńcy, po najbardziej wypudrowanego szpadzistę rozumie ten najbardziej podstawowy, najprostszy i najbardziej chwalebny sposób mierzenia swej wartości. Bez wielkiej strategii, bez wsparcia, logistyki, map i całej tej uczonej otoczki, która pozbawia wojnę jej podstawowego męskiego wymiaru. Po prostu ty i ja. Zabiję cię, bo jestem silniejszy, jestem szybszy, odważniejszy, bo mniej przejmuję się krwią tryskającą z własnych ran, bo umiem znaleźć i wykorzystać twoje błędy, bo sekundę dłużej potrafię utrzymać maksymalną koncentrację. Zabiję cię, bo mogę. Zabiję cię i udowodnię, że jestem lepszy.

Teraz albo nigdy. Z chłodną głową, z umysłem skoncentrowanym na jednym celu, Knut szykował się do pojedynku z czarnym orkiem.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.

Ostatnio edytowane przez JanPolak : 13-07-2012 o 17:06.
JanPolak jest offline  
Stary 15-07-2012, 10:13   #185
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Trup ścielił się gęsto. Na szczęście po stronie orków - przynajmniej na razie, co nie znaczyło, że sytuacja nie mogła ulec zmianie w najbliższym czasie, bowiem liczebność ich małej grupki malała z każdą sekundą. Na dodatek nie tylko z powodu takich czy innych obrażeń. Byli też i tacy, co oddalali się w nieznanym Detlefowi celu.
Z walki wyeliminowany został jakiś krasnolud, który przyplątał się nie wiadomo skąd. Mimo wszystko siły zaczęły się powoli wyrównywać. Było już najwyżej dwa do jednego na korzyść orków i ich sojuszników. No, może trzy do jednego... Gdyby smok, którego całkiem zgrabnie udawał Zybert, faktycznie stanął po stronie przedstawicieli Dobra, byłoby po sprawie, ale...
W końcu orki były zbyt blisko, by do nich strzelać. Detlef stracił kilka sekund by wypić jedną z mikstur leczenia, a potem wymienił kuszę na szpadę i lewak i ruszył w bój, by wspomóc tych, co stawiali czoła orkom w pierwszej linii. Przede wszystkim miał zamiar chronić plecy Knuta, który niczym berserker z Północy ruszył do walki z wodzem orków.
 
Kerm jest offline  
Stary 17-07-2012, 10:44   #186
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Potężne - Mah Gorka noh ra Morka jaeoh baeoh-deoo!!! Waaaghhh!!!!! - kolejny raz przeszyło jaskinie, dodając wielkiego animuszu grupie orków. Byli w przewadze liczebnej, dodatkowo w szybkim tempie wzrastało im moralne, z zastraszająco niskiego, do takiego, które pozwala zwyciężać bitwy. Zmasowaną grupą rzucili się na wysłanników Grafitowych, przebijając ich szyki.

- SEEah-deee-baeqeayee peeayee-pe-ra-seeohmee-geoh nah-geah!!! – Padła kolejna komenda, po której bohaterowie, którzy mieli ocalić Kreuzhofen znaleźli się w poważnych tarapatach. Teraz przyszło im walczyć o życie. Knut parł na przód, odbijając, parując cios jednego z zielonoskórych, odpychając kolejnego. Detlef starał się trzymać jego pleców, ochraniając żołnierza, a także i siebie. Franc wymachiwał swym orężem co sił, budząc nim nieco rozwagi wśród przeciwników. Durin, któremu po przedarciu szyków przyszła rola obrońcy maga, żaka i akolity, z zapiekłością przystąpił do natarcia. Choć czuł jeszcze ogromny ból w dłoni walczył… walczył, gdyż wiedział że tylko to może go teraz ocalić. Było to jednak zbyt wielkie wyzwanie dla krasnoluda.

Orki po przedarciu szyków zdecydowanie ruszyły w kierunku mężczyzny z ognistym mieczem. Krasnolud nie był w stanie odeprzeć wszystkich ataków. Ci co pozostali z tyłu, niewprawieni za bardzo w walce, ranni, musieli również walczyć o swoje życie. Zybert wymachiwał ognisty mieczem, wykonując odgłosy, jakby chciał przestraszyć kolejny raz zielonoskórych… nie przestraszył.

- Waaaghhh!!!!! Waaaghhh!!!!! Waaaghhh!!!!! – zaczęło w pewnym momencie krzyczeć dwóch orków, którzy przed momentem dopadli młodego maga. Jego miecz przestał już świecić, a sam mężczyzna leżał pośród coraz większej kałuży krwi, swojej własnej krwi… A zielonoskórzy… Zielonoskórzy poczęli tańcować przy nim, jakby pokonali najznamienitszego przeciwnika. Jeden z nich został jeszcze zdzielony mieczem przez Zebedeusza, ork mimo rany z której polała się krew niewiele sobie z tego zrobił. Odwrócił tylko swoją szkaradną twarz w kierunku żaka i ryknął.

[/i]~Teraz albo nigdy.~[/i] zrozumiał Knut, który właśnie minął ostatniego z zielonoskórych. Teraz stał już przed nim tylko Czarny ork. Przeciwnik, który trzymał w ryzach pozostałą zgraję. Szłomnik wypatrzył wodza. Wskazał go bronią! Wskazał na siebie! Wskazał ziemię między nimi!
- Z-teahq!!!- Krzyknął ork. - Z-teahq! PEoozqeayq jaeoh nmeayee teee-geoh mee-jae-seemee-geoh z-seeq-seeoo-raah! – Dokończył, a jego podkomendni stanęli jak wryci patrząc na wodza. Bronić przestali się i bohaterowie. Otto szybko przykląkł przy Zybercie, Zebedeusz również. Próbowali ratować maga… za późno… już ruszył do krainy Morra.

Czarny ork stanął po środku jaskini stalaktytów, bijąc się piersi zapraszał do siebie Knuta.
- Grogh! Grogh! Grogh! Grogh! - krzyczał, a wokół niego zbierali się pozostali zielonoskórzy, pokrzykując to samo. Zaras po sali rozlegało się jeszcze potężniejsze.
- Grogh!!! Grogh!!! Grogh!!! Grogh!!! – Tym razem wydobyło się już z kilku gardeł.

Buta Knuta musiała się w takim otoczeniu zmniejszać, jednak kroczył… kroczył pewnie. A za jego plecami Franc, Detlef, próbujący dodać mu sił, pewności. Szłomnik kolejny raz splunął zabarwioną na czerwoną krwią. ~Zabiję cię, bo jestem silniejszy, jestem szybszy, odważniejszy, bo mniej przejmuję się krwią tryskającą z własnych ran, bo umiem znaleźć i wykorzystać twoje błędy, bo sekundę dłużej potrafię utrzymać maksymalną koncentrację. Zabiję cię, bo mogę. Zabiję cię i udowodnię, że jestem lepszy! ~ Wciąż sobie powtarzał. Był pewnym swoich umiejętności. Czuł, że może… czuł, że potrafi… Czuł, że tego dokona!!!

Zbliżał się do niego. Ork stał w pewnej pozycji. W jednym ręku trzymał tarczę, w drugim siekacz. Ubrany w ciężki pancerz. Groźny, morderczy przeciwnik. Stanęli parę metrów od siebie. Wspierać Szłomnika przyszli również Zebedeusz, Durin i Otto, Zybert nie podołał. Stali i patrzyli z wiarą w swojego wojownika. W tego który postanowił zawalczyć o ich życie, stawiając na szali swoje.
- Wah-haq-see peeay-see-jaeoh! - Krzyknął ork, po czym zaszarżował, tak samo jak Knut. Rozpoczęli swój wojenny taniec.

Już w trakcie szarży wojak trafił przeciwnika, nie zdołał jednak przebić pancerza. Sam zdołał uskoczyć przed bardzo potężnym zamachem. Teraz dopiero zaczęli okładać się co sił. Knut poruszał się zręczniej, ominął kolejny cios. Napór orka był jednak przerażający, wyraźnie niesiony okrzykami zielonoskórych nacierał. Szłomnik, jakby na razie speszony, szczęśliwie omijał kolejne ataki… niewiele brakowało. Chwilę później już tyle szczęście nie miał. Z nogi polała się stróżka krwi. Adrenalina pozwalała jednak wojownikowi atakować dalej. Przyśpieszył, znowu trafił… znowu zbyt lekko, włócznia nie wbiła się w korpus. Szłomnik zauważył jednak, że przeciwnik przy próbie parowania źle stanął, dwa szybkie pchnięcia i ujrzał pierwszą krew na drzewcu włóczni. Udało się go zranić. Udało się raz… uda i kolejny! Kolejne sprawne pchnięcie i tym razem drasnął przeciwnika w ramię. Jednak to wszystko zbyt słabe, by zakończyć pojedynek. Poprawka również. Ork zaśmiał się tylko szyderczo po kolejnym ukłuciu, za jakie musiał uważać ciosy przeciwnika. - PEeay-see-jaeah meayee woh-deah-kuk! – Krzyknął ze śmiechem, samemu znacznie mocniej raniąc Knuta.

Żołnierz się jednak nie zrażał, nacierał dalej. Miał nadzieję, że w końcu zmęczy przeciwnika. I chyba zmęczył, przy jednym z potężnych ataków, dłoń orka wygięła się pod dziwnym kątem, a grymas bólu zagościł na twarzy Czarnego. Przy okazji jednak, taki sam grymas zagościł na twarzy Knuta. Jakimś cudem tamten cios dotarł celu. Trwała dalsza wymiana ciosów. Raz po raz któryś padał na tarczę, walczyli jak równy z równym, choć ork zdobywał przewagę, z ciała Knuta ubywało coraz więcej krwi.

Po jednym z ataków Knut poczuł ogromny ból. Ostrze rozcięło mięśnie nad obojczykiem. Wojak z bólu upuścił broń. Od razu jednak starał się sięgnąć ponownie po oręże. Nie zdąży… ork już podnosił swoją broń, by go dobić. Wypadła… broń mu wypadła!!! Większość oczu zwróciła się ku Zybertowi, jednak ten jak był przed momentem martwy, tak i martwy leżał wciąż. To musiało być zmęczenie… jakież szczęście dla Szłomnika... jakaż szansa!

Pierwszy ponownie broni dopadł Knut, choć ranny, choć obolały zebrał się w sobie, wymierzył i… trafił. Tym razem poczuł, że mocniej. Po ataku musiał przygotować się na kolejny, przyjmując dwa ciosy na tarczę. Po nich wyprowadził swój… jednak sam dostał siekaczem w twarz. Ostrze rozcięło Knutowi skórę czoła tak, że cieknąca krew zalała mu oczy. Tylko dzięki swojemu instynktowi i zręczności uniknął kolejnego ataku. Śmiech zaczynał towarzyszyć ciosom orka. Bawił się… tym razem trafił w brzuch. Ostrze wbiło się uszkadzając śledzionę. Knut czuł, że to koniec, że z każdą chwilą będą ubywać mu teraz siły. Widzieli też to jego towarzysze. Widział to i ork.

Jeszcze jeden z desperackich ataków wojownika trafił orka. Walczył do końca, do ostatniego tchu. I to jak, tak jak go nauczył Lew z włócznią. Na taki cios czekał… ork w końcu zawył, zawył tak, że całą jaskinie przeszył jęk bólu. W końcu został zraniony i to zraniony solidnie. Ork popatrzył wściekle. Kolejny atak Knuta odepchnął. Szłomnik również odparł następny. Przed oczyma robiło mu się ciemniej, coraz ciemniej, ale walczył. Kolejny raz trafił orka w nogę. Kolejny raz tamten zawył. Również się słaniał, również był zmęczony. Padł… Knut padł… nadeszła ciemność… nie mógł się już poruszyć… siły zaczynały odchodzić…zamknął oczy….

Wszyscy stali w około tego starcia. Orki zaczęły skakać krzyczeć, podrzucać swoją broń i radować się.
- Ghannn!!!!! Ghannn!!!!! Ghannn!!!!! Ghannn!!!!! - Sam Czarny również triumfalnie ryknął, ledwo stał, był cały zakrwawiony, ale był zwycięzcą. Był wielki! Był najlepszy, a u jego stóp leżał pokonany. Nieprzytomny Knut. Zebedeusz jednak nie miał zapewne zamiaru celebrować, wiedział że teraz może być dla nich okazja. Może niehonorowa, ale okazja. Franc czuł to samo chwytając mocniej swoją broń. To samo uczynili Detef i Durin. Widzieli oni stojącego po środku wodza, wodza który chełpił się swym zwycięstwem. I paru jego pomagierów w radości podrzucających broń. Poświęcenie Knuta mogło jeszcze ich uratować… Osłabił ich wodza, praktycznie wykończył… trzeba było tylko dokończyć dzieła lub… uciec. Nie licząc jeszcze poddania się, wiele więcej opcji nie było. Musieli działać. Musieli działać sprawnie, by zniwelować przewagę liczebną zielonoskórych. Pozostało ich na placu boju czterech, przeciwników… chyba lepiej nad tym nie myśleć… chyba lepiej działać!
 
AJT jest offline  
Stary 17-07-2012, 17:43   #187
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Albert znów wpadł w tarapaty. Po raz kolejny przecenił swoje możliwości. Raz mu się udało w rodzinnej miejscowości oszukać zmysły skavenów... tym razem co czterech to nie jeden. Zerknął na symbol wyhaftowany na swojej szacie. Szczuroludź to też zwierzoludź. Trzeba ubić i połamać czaszkę.

W dodatku coś niedobrego działo się na dole. Krzyki, szczęk broni, uderzanie toporów o tarcze. Trzeba było działać lub też umierać szybko.
- Za Sigmara! Za Imperium!
Przypomniał sobie historię spod Middenheim. Jak wtedy pokonano szczuroludzi. Potopiono ich... czyżby nie umieli pływać? Byli jednak zbyt daleko od jeziorka. Trzeba więc ich nadziać na orkowe łby.

Lynre rzucił się na pierwszego jak oszalały. Chciał być zasłonięty przed pozostałymi. Z tak bliska chyba nie strzelą. Chyba, że są tak szaleni jak Albert.

Pytanie tylko... czy to jest możliwe?
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 18-07-2012, 09:26   #188
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Knut padł w kałużę własnej krwi. Ciemność przesłoniła oczy. Utrata przytomności stłumiła palący ból ran, zmęczenie mięśni zmuszonych do ekstremalnego wysiłku, natłok doznań bombardujących przeładowane zmysły. Poczuł spokój. Nawet nie strach, nie gorycz porażki. Ciało zostało pokonane, ale umysł jeszcze nie nadążył z rejestracją tego faktu. Maksymalna koncentracja i bitewny szał nie zdążyły opuścić wojownika i teraz - pozbawiony doznań sensorycznych - odczuwał cień tej satysfakcji z prostoty fizycznej konfrontacji. Przegrał, to było jasne, ale nie czuł się pokonanym. Żył, póki co żył, zdawał sobie z tego sprawę - gdyby zginął, wszak byłby już w królestwie Morra. W leżącym na podłodze, sponiewieranym, skrwawionym ciele tliła się iskra życia.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline  
Stary 18-07-2012, 15:16   #189
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Zebedeusz patrzył jak Knut pada. Zrobiło mu się nawet przykro, bo polubił tego wojaka. Prosty był ale szczery chłop z niego przynajmniej. Zebedeusz spojrzał na Franca i mruknął:
- Wykończcie go.
Sam zacisnął dłonie na rękojeści i począł ciąć zielonych tak by zabić. Miał nadzieję że reszta pójdzie za jego przykładem, no chyba że orki nagle zdezerterują. Czort ich wie. Któż ich zrozumie.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 18-07-2012, 17:49   #190
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Detlefowi żal było Knuta, ale niekiedy trzeba było zapomnieć o tych, co padli, a zadbać o tych, co żyli. Zatroszczyć się o to, by owo życie potrwało nieco dłużej. I zdecydowanie nie potrzebował zachęty, by zaatakować. Jego celem jednak nie byli ‘szeregowi’ członkowie orczej bandy, ale sam ich dowódca. Jakimś dziwnym trafem nikt wcześniej nie ustalił, że zwycięzca bierze wszystko.
Gdyby udało się pokonać czarnego orka, to była jeszcze szansa na ogólne zwycięstwo. I powstrzymanie burzy.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:33.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172