Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2012, 16:33   #289
Betterman
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Monk... Dorwali staruszka. I potraktowali jak cholernego jelenia. Na nic zdały się jego umiejętności i doświadczenie, kiedy opuściło go szczęście. I kumple. Bo pewnie nie doszłoby do tego, gdyby oddział się nie rozsypał. Ale teraz nie miało to już żadnego znaczenia. Na żałobę i rachunek sumienia po prostu nie było czasu ani warunków; na skuteczną zemstę – szanse bardzo marne.

Luke szybko odwrócił wzrok od makabrycznej pamiątki po sierżancie, żeby nie podsycać samobójczo złości, i przeniósł na idącą z przodu kobietę. Przez chwilę przyglądał się jej tak dokładnie, jak tylko mógł ze swojej lichej kryjówki, chociaż po tym, co zdążył już zobaczyć w nadmorskiej jaskini, bez większego problemu wyobrażał sobie, poco ją tam sprowadzili. A gdyby nawet miał jakieś wątpliwości, zaraz rozwiałby je sposób, w jaki traktował ją nazistowski oficer. Nie była uczestnikiem. W każdym razie nie dobrowolnym.
A to się Summerstowi nie podobało. Ani trochę.

Pośpiesznie odwiesił karabin na ramię i skulony za skałą, wyciągnął czterdziestkę piątkę. Powinien był pomyśleć o tym dużo wcześniej, kiedy każde metaliczne kliknięcie nie przyprawiało go jeszcze o atak serca. Ale lepiej późno niż wcale. Głupio byłoby zginąć właśnie dlatego, że zawczasu nie przeładował broni. Jakby brakowało lepszych powodów.
Zwolnił pusty magazynek i schował do ładownicy, w jego miejsce powoli wsunął zapasowy. Ostrożnie odciągnął zamek, przykrywając troskliwie dłonią, żeby przytłumić te dźwięki, których mimo starań nie dało się uniknąć, i wepchnął pistolet z powrotem do kabury. Potem wyłuskał z magazynka i schował do kieszeni parę karabinowych naboi.

Na tym w zasadzie kończyły się jego skąpe środki, skoro więc zamarzyła mu się już mała dywersja, musiał zdać się na zaopatrzenie japońskie. Szczególnie obiecująco – przynajmniej z daleka – wyglądały beczki.
Przeklinając w duchu swoje bohaterskie pomysły, wychylił się ostrożnie zza osłony, żeby wybrać najodpowiedniejszy moment i możliwie najbezpieczniejszą drogę do złożonych na nabrzeżu towarów.
Trzeba było wykorzystać zamieszanie, zanim nastąpią nieodwracalne rozstrzygnięcia. I samemu zorganizować takie, jakiego ani Japońce, ani esesman, ani skrzydlata maszkara nie mogli się spodziewać.
 

Ostatnio edytowane przez Betterman : 19-07-2012 o 16:38.
Betterman jest offline