- Ta, a jak znajdą trupy to zamkną miasto. - Aeliana prychnęła, słysząc sugestię Dextera. - Trzeba się tych tu pozbyć, a później zapaść pod ziemię. Albo spieprzyć jak najdalej stąd.
Rudej nie podobało się to całe zamieszanie. Nie podobało jej się Narwell. A ponad wszystko, nie podobał jej się mężczyzna w czarnym wamsie. Znała ten typ. Bogaty, niegłupi i bystry. Zbyt bystry. Gdyby odjąć jego osobę z równania, była pewna, że jakoś zdołaliby się wywinąć z tego szamba. Burmistrza czy straż dałoby się wyprowadzić w pole. Ale nie O'Neilla. Była pewna, że to właśnie jego ręka będzie tą, która ich w tym całym gównie utopi.
Aeliana myślała nad tym, jakby się tu wywinąć od szafotu, który coraz głębiej zapuszczał korzenie w jej niedalekiej przyszłości. Bardzo niedalekiej, jeśli czegoś nie wymyślą.
Złodziejce zaczął świtać pewien plan.
- A gdyby tak wpieprzyć ich wszystkich do katakumb? - Odezwała się, z hukiem sprowadzając kubek pełen wina na blat. -I zawalić tunel? Nikt by ich nie znalazł, a nawet jeśli, to po długim czasie. Zdążyliby zgnić. Skombinujemy jakiś wózek, ciała hop!, na niego. Twarze owiniemy hustami i jakby ktoś pytał, to wieziemy ofiary zarazy do świątyni, żeby je spalić. Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie wtedy chciał ich oglądać.
Złodziejka uśmiechnęła się promiennie, zadowolona z siebie i wychyliła kolejny kubek. Powinno się udać. A nawet jakby ktoś chciał im przeszkodzić, pociachają i go. Kilka trupów wte, czy wewte nie zrobi różnicy. I tak za burmistrzową latorośl ich powieszą. Aeliana tymże optymistycznym akcentem zakończyła rozmyślanie nad sprawą, bo i tak nic więcej by nie wymyśliła i wstała z miejsca. Swoją kuszę powiesiła na plecach i klasnęła w dłonie, rozglądając się po twarzach swych towarzyszy w niedoli.
- No to jak, kompania? Zrobimy coś czy będziem tak siedzieć, czekając aż się w tym szambie utopimy?
__________________ "Information age is the modern joke." |