Dla Rolanda, tych wszystkich rozważań, było zdecydowanie za dużo. W pewnym momencie już tylko siedział, patrzył durnym wzrokiem i jedyne co robił, to raz po raz drapał się po jajkach. -Eee… yyy – w końcu się mądrze odezwał. - Ja was już nie rozumiem. Gadacie tyle, że nic z tego nie ma. Głupie. Jak nie spalić, by ich łbów nie było widać, to do worów i spuścić rzeką. A co do szamba, które wspomniałaś - zerknął na Aelianę. - To tak jak zrobić kupę w rzece! Kupa jest, kupa płynie i kupy nie ma! Była sprawa, nie ma sprawy. Ale róbta, co chceta, jak żeście mądrzejsze. - Rzekł Roland, jednak osiłek, pewnie nie do końca zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji. Choć w oczach niektórych zdawało mu się widzieć, że jego plan przypadł do gustu. Z pewnością nie były to jednak oczy kobiet. Dlatego wsparcia planu szukał w tej, jak to uważał, mądrzejszej części ekipy. Rozglądając się po nich z tępym, nie pasującym do powagi sytuacji, uśmiechem.
Ostatnio edytowane przez AJT : 20-07-2012 o 08:58.
|