Detlef siedział na zimnych kamieniach, zastanawiając się przez moment, czy w ogóle warto wstawać. Czuł się zdecydowanie kiepsko i miał wrażenie, że jeśli się podniesie, to jeszcze szybciej znajdzie się na ziemi. Fakt, iż wokół leżało mnóstwo martwych zielonoskórych nie zmienił samopoczucia Detlefa.
Otworzył plecak, wyciągnął jedna z mikstur leczenia i wypił. Napój zapewne zadziałał, bowiem szlachcic poczuł się nieco lepiej. na tyle dobrze, że mógł zacząć myśleć o innych.
W zasadzie powinien opróżnić kolejną fiolkę z miksturą, ale trzeba było uwzględnić fakt, iż inni też mieli swoje potrzeby.
- Mam jedną miksturę - powiedział do Zebedeusza. - Jeśli komuś miałaby ocalić życie...
Podał miksturkę Zebedeuszowi, a potem zrzucił z siebie resztki kaftana kolczego i zaczął przeszukiwać pobojowisko, by znaleźć dla siebie coś, co można by zdjąć z któregoś z zabitych orków. Ważne było, by kaftan czy kolczuga były w całości i w miarę pasowały. Odrobina orczej krwi w niczym mu nie przeszkadzała.
Ostatnio edytowane przez Kerm : 20-07-2012 o 16:11.
|