Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-07-2012, 16:34   #40
andramil
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Sen nie przyszedł prędko. Obce łoże, obce miasto, obcy ludzie. Kiedyś mu to nie przeszkadzało. Potrafił latami podróżować między różnymi osadami i twierdzami, poznając ciekawe persony oraz przebywając w odmiennym towarzystwie. Kiedyś. Tak wiele się zmieniło. Ciekawe czy ojciec byłby z niego dumny? Czy poklepał by go po plecach z uśmiechem na swej brodatej gębie i rzekł "Synu mój"? Dręczony takimi myślami w końcu znalazł ulgę w objęciach Morfeusza.

Poranek przyszedł szybciej niźli się spodziewał. Wszechobecne odgłosy toczonego życia nie dały mu pospać dłużej niżby chciał, a poczucie obowiązku nie pozwoliło mu na leniwe wylegiwanie się w łożu. Chciał, nie chciał, musiał wstać i przyodziać swój bojowy uniform by gotowym być w każdej chwili wyruszyć w podróż. Schodząc na dół karczmy zastanawiał się tylko kiedy znowu przyjdzie im położyć swe głowy w wygodnych posłaniach miast na traktowym kurzu w pospiesznie rozłożonych kocach. Śniadanie skonsumował w milczeniu i spokoju nie zwracając większej uwagi co tak naprawdę wkłada w swe usta. Jego myśli błądziły po podziemnych korytarzach pełnych żelaznych bram, stalowych kuźni i wyrobisk płodnych niczym króliki. Nie zdarzało mu się to za często, jednak odpłynął marzeniami w sentymentalną podróż do swego rodzimego kraju, gdzie wychowywał się pod bacznym okiem Skalfa. Nie zwrócił przeto uwagi na nie codzienną rozmowę nowych towarzyszy i nie wtrącił swych trzech groszy. Zresztą, nawet gdyby i usłyszał domniemania seksualnych przygód brodatego ludu zapewne prychnął by tylko nie zostawiając większego komentarza.
Na zniknięcie drowki również nie zareagował, nie dając po sobie dostrzec uczucia ulgi braku w ich towarzystwie mrocznego mordercy tak dziwnie zachowującego się w towarzystwie rzekomo nowych kompanów.

Po obfitym śniadaniu ruszyli w podroż dalszą. Wędrówka po zatartych szlakach wśród wysokich konarów drzew nie należała do najprzyjemniejszych. Ciężkie płyty przeszkadzały w poruszaniu, świadomość niebezpieczeństwa krążyła wokół ich niczym sępy, a i jak na złość ścieżka co chwila zdawała się płatać im figla próbując uświadomić im jak bardzo poważny błąd popełnili wkraczając w leśne tereny. Kulminacją tej sugestii był nadgryziony trup nawet po śmierci strzegący swego skarbu. Ragnar nie przepadał za takimi niespodziankami, jednak życie go o zdanie nie pytało. Chwycił mocniej swój topór i wpatrywał się w otchłań mroku. Jednak nie w ciemnościach niebezpieczeństwo się kryło...

Gdy tylko krasnoludzcy kamraci przestali kłócić się na tematy wiary i swe przekonania powściągnęli do minimum woda pobliskiej sadzawki eksplodowała w rozprysku kropel wyłaniając wielką i przerażającą smoczą głowę. Ta z prędkością błyskawicy zaatakowała niewielkiego maga kręcącego się w pobliżu. Wszystko było by jeszcze w miarę uczciwe gdyby zaraz po niej nie pokazało się dziesięć kolejnych jej towarzyszek. Przedziwne monstrum poniekąd smoka przypominające jednak posiadające znacznie większą ilość szczęk gotowych rozerwać każdego intruza niczym szmacianą lalkę chciało przedstawić im swe roszczenia do leżącej nie opodal kupki złota. I jak to zwykle bywa emocje wzięły górę torując ścieżkę agresji.
Krasnolud nie czekał na żadne komendy. Nie wiedział czy reszta ekipy chce uciekać czy walczyć. Nie obchodziło go to. Choćby miał sam zmierzyć się z poczwarą. Jego topór nosił miano Smokobójcy i właśnie mógł to po jedenaściokroć udowodnić. Z okrzykiem:
- Płomień! Kamień! - Ruszył na bestię.

_________
Ruch w stronę bestii 3m (na ukos więc jakieś 3 pierwiastki z 2) i atak standardowy Smokobójcą
 
__________________
Why so serious, Son?
andramil jest offline