Mały skarbczyk, który odnaleźli, na parę godzin stał się ich obozowiskiem. Zatknęli kilka pochodni w ścianach. Zaryglowali drewniane drzwi. Wreszcie po losowaniu wystawili krótkie warty. Ogniska nie palili, bo nie było czym. Toteż chłód kąsał nieosłonięte części ciała.
- Jak u mamy... - orzekł Zigildun ćmiąc fajkę.
Czas mijał.
Pierwszą wartę wziął Creap. Pozostali awanturnicy padli na prowizoryczne posłania. Poranieni, mokrzy, zmęczeni. Głód i pragnienie znów przypomniały o sobie.
Sen długo nie nadchodził. Niektórzy nie usnęli nawet moment. Ci jednak, którzy zasnęli, po obudzeniu nie pamiętali ze swych snów zbyt wiele. Jedynie to, że śniło im się coś nieprzyjemnego.
===
Odzyskujecie:
Kondycja: 2 punkty
Zdolności magiczne: 4 punkty