Ruppert popatrzył na kolejnego wielkoluda, który właśnie zbliżył się do ich dwóch. Jego twarz jakoś dziwnie skrzywiła się gdy był kilka metrów od niego. Śmieciarz nigdy nie wiedział czemu ludzie tak reagują na niego. Czy on jakoś dziwnie pachnie?
Zmierzył jegomościa wzrokiem. W sumie... pasowałoby się też przedstawić.
- Dzień d-d-dobry. Dzień d-dobry. Ja jestem Ruppert i jestem poszukiwaczem skarbów. - starał się być grzeczny.
- A z tego co mi w-w-wiadomo to to jest S-S-Shwinko i on tu jest miejscowym niewychowanym co nie ma szacunku d-d-dla s-starszych. - pozwolił sobie na ujawnienie prawdziwej osobowości dwumetrowego człowieka.
Ruppert zasłonił się rękoma na wszelki wypadek gdyby kamień leciał w jego stronę.
- A człowieczek z psem gdzieś tu był... P-p-poszukajcie. Koło oberży b-b-będzie. |