Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2012, 15:13   #217
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Pluskwa:
Dźgałeś we wszystkie kierunki w nadziei, że to nie może być koniec. Po coś ta kratka była akurat w tym miejscu, coś musiało tutaj być więcej. Czemu?! I udało ci się. Ostrze coś przebiło. Zdawało się, że ciśnienie wody jest co raz bardziej przytłaczające. Kolana uginały się pod tobą, a może już klęczałeś? Twój skołatany umysł nie odróżniał jak było naprawdę, zbyt wiele wysiłku! Wyjąłeś ostrze i otworzyłeś oczy zaciśnięte wcześniej z uwagi na kompletny mrok i wyjątkowo złe warunki. Wydawało ci się, że zobaczyłeś jasny punkt i na twojej twarzy pojawił się uśmiech. Jest nadzieja! Jeszcze to przeżyjesz!

Nie, jednak nie Pluskwo.
Dzięki za grę.

Oloth:
Schody zakręcały podobnie jak w Budynku Państwowym o 180 stopni. Nikt nie poszedł za tobą choć słyszałeś jak woda zaczęła ciec z jednych z drzwi. Stuki ustały, a może już nadto się oddaliłeś. Nieważne. Piętro wyżej był korytarz bogato wystrojony. Posadzka była czerwonym dywanem, a przy drzwiach (a było ich tu sporo) stały rośliny i starożytne zbroje wyglądające jakby za chwilę miały ruszyć się i zaatakować cię, ale spokojnie - widać, że to nie są żywi... ani nieumarli. To tylko zbroje. Bardzo stare. Rośliny w donicach były zieleńsze niż cokolwiek co kiedykolwiek widziałeś. Większość drzwi była otwarta na ościerz odsłaniając równie bogato wystrojone komnaty. Tak sobie wyobrażałeś życie w Wieży - to wszystko pasowało do tego miejsca w odróżnieniu od jakiegoś szalonego pomieszczenia z niewidzialnymi pułapkami czy korytarzy, które nie powinny mieścić się w normalnej przestrzeni. Nie było tu podejrzanych ludzi z hukową bronią, nie było tutaj dziwnych mędrców, czarowników, ani w ogóle nikogo. Nie było tutaj też żywych trupów. Meble zostały jednak widać było, że ewakuacja działa się już jakiś czas temu. Prawdopodobnie szczęśliwcy z tego miejsca uciekli przez Łuk, przed którym Baltazar cię ostrzegał. A może to ci, którzy zginęli w piwnicach Budynku Państwowego? Tak czy inaczej nie było tu nikogo. Powoli przeszedłeś cały korytarz, który kończył się skrzyżowaniem T. Zaglądałeś pobieżnie do każdego pomieszczenia i większość z nich była taka sama choć czasem różniły się stylem wystroju - ot zindywidualizowane kolory. Wydawało ci się, że korytarz prostopadły przebiega bezpośrednio przy ścianie zewnętrznej i rzeczywiście - drzwi w tamtym korytarzu są tylko na jednej ścianie. Tam też, na skrzyżowaniu T doleciał do twoich uszu dźwięku przytłumionego łkania dziecka. Jest w jednym z pomieszczeń na prawo (drzwi na tym prostopadły korytarzu są zamknięte).

Nex:
Nastąpiła seria huków - to jeden z tych żywych trupów używał dziwacznej broni ludzi. Czy to przez twoje sztuczki czy przez samo szczęście nic cię nie trafiło, gdy moment siłowałeś się z drzwiami. Nie odwracałeś się, było zbyt mało czasu, ale gdy próbowałeś je zamknąć zobaczyłeś jak żywe trupy niczym pająki wędrują po ścianach i suficie z dużą prędkością w twoją stronę i w stronę, w którą uciekł Oloth. Nie było za bardzo jak zabarykadować drzwi, więc po prostu rzuciłeś się do ucieczki przez dość mroczne pomieszczenie. Nie widać było sufitu, ani ścian - tak obszerne to miejsce. Wszędzie za to były różne drewniane skrzynie i pakunki zasłonięte materiałem. Olbrzymi magazyn, który nie miałby prawa się zmieścić w całości w Wieży Władcy, ale jak już zdołałeś się zorientować nie wszystko tutaj jest takie na jakie wygląda. Gdzieś pomiędzy nimi - 300 metrów? 500 metrów? dalej, gdy już nie mogłeś biec dalej zauważyłeś światło świeczki. Skręciłeś kilka razy, a już słyszałeś, że żywe trupy są w tej hali! Już chodzą po ścianach i suficie - istniejących aczkolwiek niewidocznych w mroku. Sam nie wiedziałeś zresztą czemu panował tutaj półmrok - zupełnie jakby niektóre z przedmiotów w skrzyniach emanowały jakimś magicznym światłem. Osoba trzymająca świeczkę to niewąpliwie człowiek, zdziwił się twoją obecnością. Przeszukiwał skrzynie ze świeczką w ręku. Nie ma przy sobie broni chyba, żeby za taką potraktować metalowy przedmiot, który opiera się o skrzynię. Ma na sobie dziwne ubranie:
- Łuk został przejęty przez żywe trupy, prawda? - zapytał dość przeciętnym głosem... może trochę zbyt monotonnym i wyjątkowo wyzutym z emocji.

Spooky:
Wybiegłeś razem z resztą zrzucając masowo żywe trupy z murów. Było już ich znacznie mniej niż wtedy, gdy falą zalewały mur. Większość poszła dalej niczym szarańcza niszcząc co jeszcze zostało się do zniszczenia szukając każdego kawałka mięsa. Żywe trupy były już na całym murze - również tym północnym. Były też wewnątrz osady. Walka trwała dość długo, ale nie aż tak. Przebiegłeś razem z resztą całkiem spory kawałek poruszając się na wschód w końcu jednak wszyscy się wykruszyli. Niektórzy z nich padli od zarazy, bo już wcześniej byli ranni, a inni dopiero teraz zarżnięci przez żywe trupy. Ostatecznie spadłeś z muru do wewnątrz, uderzyłeś w dach i wpadłeś do środka jakiegoś budynku. Otworzyłeś oczy, ale widzisz tylko biel. Chyba oślepłeś. Czujesz też, że coś sobie połamałeś. Przekręciłeś tylko głowę na bok niemal wymiotując krwią. [-10 Zdrowia, na pograniczu życia i śmierci] Próbowałeś się ruszyć, ale twoje nogi odmówiły ci posłuszeństwa. Nadal jednak masz sprawne dłonie. Byłeś już w gorszych tarapatach... nie, chyba nie byłeś mimo wszystko. Pomimo takiego życia jakie prowadziłeś. A w końcu jak się to zaczęło? Twoja bezdomność i podwójna osobowość? Czy prowadziłeś kiedyś życie, które postronni mogliby określić jako normalne? Prawą ręką wyczułeś, że miecz jest wbity w twoje prawe udo, ale zupełnie nie czujesz bólu w tamtym miejscu.
 
Anonim jest offline