Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-07-2012, 17:57   #211
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Spooky staje przy ludziach trzymających barykadę i szykuje miecz, gotów zaatakować pierwszego potwora, który wedrze się do środka, albo pierwszego sojusznika, który zacznie się przemieniać.

Czyżby wcięło mi poprzedniego posta?
 
Yzurmir jest offline  
Stary 20-07-2012, 17:36   #212
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Pluskwa:
Niewiele czasu minęło zanim nie dało się iść dalej tylko płynąć z prądem. Co raz szybciej i szybciej. Nie dało się niczego złapać, a wszelkie narzędzia jakie miałeś przy sobie ratowały cię jedynie na moment zanim ześlizgiwałeś się dalej w mroczną zjeżdżalnię. W końcu nurt wciągnął cię tak głęboko, że już nie mogłeś wypłynąć. Jesteś w jakimś kwadratowym pomieszczeniu mniej więcej rozmiarów metr na metr, a woda wciąż wpycha cię w dół, że z trudem stoisz na posadzce. Panuje tutaj kompletna ciemność i pewnie zaraz utoniesz, ale ostatkami sił uderzasz w boki jakby mogło ci to jakoś pomóc. Ogólne obrażenia wywołane uderzeniami w tych przeklętych kanałach to 6. [władza nad losem Pluskwy spoczywa w cudzych rękach, a być może to tylko dłonie Śmierci - jakieś ostatnie myśli przed śmiercią?]

Spooky:

Walczysz o przetrwanie, ale jedynie dwóch przemieniło się w żywe trupy, a ty szybko zneutralizowałeś zagrożenie płynące od ich strony. To jednak nie koniec zabawy, bo jest tutaj więcej zarażonych, a i żywe trupy napierają na drzwi i okna. Prawdopodobnie nie potrwa to zbyt długo, więc może należy sobie już odpuścić drzwi i przenieść się... gdzieś indziej? Tylko jak? Przydałoby się tak jak w hotelu, prawda?

Oloth:
Zabrałeś tajemniczy przedmiot Baltazara i dostałeś się do drzwi. Przy okazji coś ukłuło cię w plecy i zrobiło ci się zimno. Po drugiej stronie było kolejne pomieszczenie sporych rozmiarów z kolumnami bliźniacze do tego, w którym ludzie z hukowym uzbrojeniem walczyli z żywymi trupami. Tyle, że to konkretne jest całkowicie puste. Kończy się schodami w górę, a boczne drzwi wszystkie są zamknięte - choć oczywiście nie wiadomo czy na klucz czy tylko na klamkę. Po chwili zwróciłeś uwagę, że cała podłoga to jedynie kratka, a gdzieś tam niżej słychać wodę i ktoś dobija się do jednych z bocznych drzwi. Otwierasz je? Zwróciłeś uwagę, że krwawisz z pleców. [-4 Zdrowia]

Zormeg, Kenya - Shura:
Kenya dokońca próbował ratować kolegę. Niestety nie udało mu się i ostatecznie upadł na twarz, gdy Zormeg został wciągnięty przez żywe trupy w ich masę i rozerwany na strzępy.

Kawałki Zormega.
Palce lizać.

Dzięki za grę.

Po chwili podobny los spotkał Kenyę choć teoretycznie jego zbroja uchroniła go przed rozerwaniem na strzępy to jednak, gdy żywe trupy zabierały się za konserwę to jakiś śluz oblekł ciało Kenyi i niemal natychmiast utracił życie.

Kenya zginął ratując Zormega.
A nie własną dupę.
Me gusta.

Dzięki za grę.

Nex:
Myślałeś, że to rozwiąże twoje problemy i wszystko będzie pięknie? A może spodziewałeś się, że tak łatwo nie jest? Zostałeś opluty jakąś flegmą zanim jeszcze dotarłeś do Przejścia. Odepchnąłeś żywego trupa z bronią hukową, gdy już mierzył do Olotha i przypadkowo może i uratowałeś mu życie. Nie martw się, za takie rzeczy tutaj medalu się nie dostaje. Flegma nic ci nie zrobiła co wywołało zdziwienie na twarzy opluwacza. I tego trzeciego, bo ten z bronią stał do ciebie plecami. Ten trzeci sprawił ci najwięcej problemów, bo odepchnął cię z dużą siłą w bok tak że dosłownie przeleciałeś pół pomieszczenia i wylądowałeś pod ścianą. Jest to zewnętrzna ściana Wieży Władcy obok kryształów, które widać z zewnątrz. Najbliżej ci teraz do drzwi bocznych, ale równie dobrze mógłbyś przebiec pomiędzy dziwnymi szafami i dotrzeć do otwartych drzwi, do których pobiegł Oloth. Oczywiście mógłbyś i zaryzykować drugi rajd do Astralnego Przejścia, ale strzeż się! W pomieszczeniu jest co raz więcej żywych trupów, a tamta trójka wciąż tam stoi. Dobra nowina jest taka, że jesteś zasłonięty przez różne szafy, więc ten z bronią hukową nie zabije cię z daleka.
 
Anonim jest offline  
Stary 20-07-2012, 17:52   #213
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
- Ałałała - Oloth krzyczał biegnąc przed siebie. Gdy dotarł do kolejnego pomieszczenia zdziwił się ile się w tej wieży mieści. Zaskakujące to dla goblina. Całe szczęście, że pomieszczenie było puste... Oloth zignorował pukanie do drzwi. Właściwie to nie zignorował, tylko ominął drzwi jak najszerszym łukiem mógł. Nie, nie miał zamiaru sprawdzać co tam wzywa, zbyt duża szansa, że go to zabije. Już miał Demona, nic dobrego nie przyniósł. Ratował Leona i stracił Lotnika. Oj nie, teraz nie chce poznawać nieznajomego zza drzwi, nic dobrego z nich nie ma...

Oloth ruszył w kierunku schodów, miał zamiar wejść po nich spokojnie, z uwagą, tak by na szczycie też go nic nie zaskoczyło. Na schodach uważnie patrzył na każdy krok jaki wykonywał, na każdy najmniejszy szczegół.
 
AJT jest offline  
Stary 20-07-2012, 19:27   #214
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
Nikt nie odpowiedział na jego wołanie, wnioski były proste. Cholera jasna to jednak były zombie, zombie szły tunelem, tamten szaleniec miał rację już nie zobaczy nikogo żywego. Strzelił w ciemność. Nawet jeśli w coś trafił nic to nie dało.

- Nie dostaniecie mnie, po moim trupie!- wrzasnął nie do końca zdając sobie sprawę z tego co właśnie powiedział i rzucił się w nurt. Jeszcze gorzej! Prąd ciskał nim o ściany niczym szmacianą lalką, a on nic nie mógł poradzić, wreszcie wylądował w jakiejś komórce z cedzakiem zamiast podłogi. Już się stąd nie wydostanie, to koniec.

„Nie! Żaden kurwa koniec, to nie może się tak skończyć, nie on który tak długo uciekał przeznaczeniu.”

Zaczął walić trzonkiem noża w ścianę, jakby to miało coś dać, jakby ktoś mógł go usłyszeć i w cudowny sposób uratować jego nędzny żywot.

Nic się nie działo, woda przygniotła go do podłogi, nadal uderzał w ścianę uparcie nie chcąc się poddać śmierci, ale już widział przed oczami jakieś fantastyczne krajobrazy, chociaż otaczała go ciemność.

Ciekawe jak tam jest po drugiej stronie? Czy dużo tam goblinów? Czy spotka babcię? I czy są tam jakieś elfy z których będzie mógł się nabijać? Dowie się, wszystkiego się dowie. Najważniejsze że umarlaki go nie dorwały, że będzie zwykłym trupem, a nie żywym. A jeśli zombie nadal podążają jego śladem, no cóż, daleko nie zajdą.
 
Agape jest offline  
Stary 20-07-2012, 21:00   #215
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Ihihihi... Muhihuhuhu... Frrrkakaglp...! — Spooky rozgląda się po pomieszczeniu, mamrocząc nerwowo; szaleńczym spojrzeniem omiata kamienne ściany, ale nie widzi żadnej drogi ucieczki. Okna są za ciasne; do zamkniętego wyjścia dobijają się potwory; okoliczności wyglądają bardzo niekorzystnie dla Spooky'ego. Ten odpychający menel przetrwał w swoim życiu wiele przykrych sytuacji — mieszkanie na ulicy nie jest łatwe, zwłaszcza, gdy miejscowi cię nie lubią (i vice versa), więc zazwyczaj czekają na ciebie wyłącznie ich kopniaki, obelgi, ciężkie latające przedmioty, spluwana ślina, okazjonalnie pałki, nie wspominając o kajdankach. Ale to, co się wydarzyło w ciągu ostatnich paru godzin (mniej? Dawno już straciłem poczucie czasu) przerastało wszystko, czego Spooky doświadczył, i doprawdy nie sądzę, aby miało mu się udać przetrwać t o .

Pszzzsssiułsssiuuuśśśłśśś — Spooky wyciera ręką ślinę, która zaczęła mu już ściekać z brody.

Witaj Spooky, stary śmierdzielu — witam się. Jestem szorstki, ale znamy się już tak długo, że wcale go to nie razi. W głębi serca, wstyd się przyznać, czuję sympatię do tej pokraki i on to wie. — Nie będę udawał, że lata, które wspólnie spędziliśmy, należały do najprzyjemniejszych, ale w miarę, jak nadchodzi moment, który — podejrzewam — ma być naszym ostatnim, nie jestem w stanie nie żałować tak trochę, że wszystko to się już kończy.

Prappapapapa! Hihihi! — odpowiada troglodyta swoim zwyczajem. — Chy-chy-chy-chy-chy-chy-chyba to je-jest hruhrahrihruhruhahrahahru-huhuhu-huhuhrabia! Hihihi! Witam mumomimimi-prfujpamprampa-mości hrabbbbio. Hehe. Tralalalala hihihi! Hrabia hrabia hrabia! Ale ale... — Nagle znowu jest zmartwiony. — Ni ni nie wwwwiem cocucocuco mamamam robić! Huhuhym... Pfraj! Plumpumpul... Smutne — stwierdza w końcu i — własnym oczom nie wierzę! — wyciera łzę. Czuję się, jakbym oglądał szympansa, który myśli, że jest ludzkim dzieckiem. Poniekąd wzruszające, lecz ostatecznie żałosne.

Tak, Spooky, chyba nie ma już nic do zrobienia. Co znaczy, że teraz możesz robić to, co chcesz!
Hm? Cocococo chciuniuniuniuniunię? Chcychychychychyhychychycę? Huhuhuhuchcę?
A czemu nie. Spodziewam się, że zostały nam marne minuty na tym padole łez, więc idź na całość. Już za późno, żeby się za ciebie wstydzić. Ja też mam pomysł.

Przyznam, że jestem trochę ciekaw, co też to indywiduum wymyśli. Doprawdy godna politowania poczwara — ma najdziwaczniejsze rzeczy w głowie i nigdy nie wiadomo, jaki tym razem pomysł z niej wyjdzie. I... najwyraźniej czynność, którą Spooky najbardziej chciałby wykonać jako swoją ostatnią w życiu, ma podłoże fizjologiczne — bałwan wyciągnął swój frędzel i zaczął oblewać wszystko dookoła moczem. Mogłem się domyślić.

Tymczasem ja nie marnuję czasu; zostawiając mu lewą rękę, prawicą wyciągam miecz i wskazuję na barykadę.
No, dobrzy ludzie tego zacofanego świata... Nie ma sensu czekać biernie w tym podłym kamiennym grobowcu aż wróg się wedrze i nas zmasakruje! Nie mamy nic do stracenia, toteż poświęćmy nasze życia w ostatnim zrywie! Wydostaniemy się z wieży albo zginiemy próbując! Pal licho rozsądek! Pal licho zdrowie, co je i tak stracim! Spooky, zapnij rozporek. Za mną!

Niestraszna mi śmierć Spooky'ego. A może i moja? Nie jestem pewien, ale w obecnej sytuacji nie ma to znaczenia. Nie przetrwamy tego tak czy inaczej, więc jeśli mamy zginąć, zginiemy z honorem! Ot co.
 
Yzurmir jest offline  
Stary 21-07-2012, 06:49   #216
 
Darth's Avatar
 
Reputacja: 1 Darth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłość
Nekron zastanowił się przez moment. Podążanie tą samą drogą co goblin da tyle że wszystkie trupy podążą w tę samą stronę. Lepiej było się rozdzielić. Zaczął mamrotać pod nosem, starając się spowolnić czas dookoła siebie i dać sobie więcej czasu na ucieczkę. Zrezygnował z astralnego przejścia, wolał nie kusić losu po raz drugi. Trafi tu później, gdy będzie już bardziej spokojnie i tamta trójka trupów sobie pójdzie. Oni nie byli naturalni. Tymczasem ruszył do najbliższych zamkniętych drzwi.
 
__________________
Najczęstszy ludzki błąd - nie przewidzieć burzy w piękny czas.
Niccolo Machiavelli
Darth jest offline  
Stary 21-07-2012, 15:13   #217
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Pluskwa:
Dźgałeś we wszystkie kierunki w nadziei, że to nie może być koniec. Po coś ta kratka była akurat w tym miejscu, coś musiało tutaj być więcej. Czemu?! I udało ci się. Ostrze coś przebiło. Zdawało się, że ciśnienie wody jest co raz bardziej przytłaczające. Kolana uginały się pod tobą, a może już klęczałeś? Twój skołatany umysł nie odróżniał jak było naprawdę, zbyt wiele wysiłku! Wyjąłeś ostrze i otworzyłeś oczy zaciśnięte wcześniej z uwagi na kompletny mrok i wyjątkowo złe warunki. Wydawało ci się, że zobaczyłeś jasny punkt i na twojej twarzy pojawił się uśmiech. Jest nadzieja! Jeszcze to przeżyjesz!

Nie, jednak nie Pluskwo.
Dzięki za grę.

Oloth:
Schody zakręcały podobnie jak w Budynku Państwowym o 180 stopni. Nikt nie poszedł za tobą choć słyszałeś jak woda zaczęła ciec z jednych z drzwi. Stuki ustały, a może już nadto się oddaliłeś. Nieważne. Piętro wyżej był korytarz bogato wystrojony. Posadzka była czerwonym dywanem, a przy drzwiach (a było ich tu sporo) stały rośliny i starożytne zbroje wyglądające jakby za chwilę miały ruszyć się i zaatakować cię, ale spokojnie - widać, że to nie są żywi... ani nieumarli. To tylko zbroje. Bardzo stare. Rośliny w donicach były zieleńsze niż cokolwiek co kiedykolwiek widziałeś. Większość drzwi była otwarta na ościerz odsłaniając równie bogato wystrojone komnaty. Tak sobie wyobrażałeś życie w Wieży - to wszystko pasowało do tego miejsca w odróżnieniu od jakiegoś szalonego pomieszczenia z niewidzialnymi pułapkami czy korytarzy, które nie powinny mieścić się w normalnej przestrzeni. Nie było tu podejrzanych ludzi z hukową bronią, nie było tutaj dziwnych mędrców, czarowników, ani w ogóle nikogo. Nie było tutaj też żywych trupów. Meble zostały jednak widać było, że ewakuacja działa się już jakiś czas temu. Prawdopodobnie szczęśliwcy z tego miejsca uciekli przez Łuk, przed którym Baltazar cię ostrzegał. A może to ci, którzy zginęli w piwnicach Budynku Państwowego? Tak czy inaczej nie było tu nikogo. Powoli przeszedłeś cały korytarz, który kończył się skrzyżowaniem T. Zaglądałeś pobieżnie do każdego pomieszczenia i większość z nich była taka sama choć czasem różniły się stylem wystroju - ot zindywidualizowane kolory. Wydawało ci się, że korytarz prostopadły przebiega bezpośrednio przy ścianie zewnętrznej i rzeczywiście - drzwi w tamtym korytarzu są tylko na jednej ścianie. Tam też, na skrzyżowaniu T doleciał do twoich uszu dźwięku przytłumionego łkania dziecka. Jest w jednym z pomieszczeń na prawo (drzwi na tym prostopadły korytarzu są zamknięte).

Nex:
Nastąpiła seria huków - to jeden z tych żywych trupów używał dziwacznej broni ludzi. Czy to przez twoje sztuczki czy przez samo szczęście nic cię nie trafiło, gdy moment siłowałeś się z drzwiami. Nie odwracałeś się, było zbyt mało czasu, ale gdy próbowałeś je zamknąć zobaczyłeś jak żywe trupy niczym pająki wędrują po ścianach i suficie z dużą prędkością w twoją stronę i w stronę, w którą uciekł Oloth. Nie było za bardzo jak zabarykadować drzwi, więc po prostu rzuciłeś się do ucieczki przez dość mroczne pomieszczenie. Nie widać było sufitu, ani ścian - tak obszerne to miejsce. Wszędzie za to były różne drewniane skrzynie i pakunki zasłonięte materiałem. Olbrzymi magazyn, który nie miałby prawa się zmieścić w całości w Wieży Władcy, ale jak już zdołałeś się zorientować nie wszystko tutaj jest takie na jakie wygląda. Gdzieś pomiędzy nimi - 300 metrów? 500 metrów? dalej, gdy już nie mogłeś biec dalej zauważyłeś światło świeczki. Skręciłeś kilka razy, a już słyszałeś, że żywe trupy są w tej hali! Już chodzą po ścianach i suficie - istniejących aczkolwiek niewidocznych w mroku. Sam nie wiedziałeś zresztą czemu panował tutaj półmrok - zupełnie jakby niektóre z przedmiotów w skrzyniach emanowały jakimś magicznym światłem. Osoba trzymająca świeczkę to niewąpliwie człowiek, zdziwił się twoją obecnością. Przeszukiwał skrzynie ze świeczką w ręku. Nie ma przy sobie broni chyba, żeby za taką potraktować metalowy przedmiot, który opiera się o skrzynię. Ma na sobie dziwne ubranie:
- Łuk został przejęty przez żywe trupy, prawda? - zapytał dość przeciętnym głosem... może trochę zbyt monotonnym i wyjątkowo wyzutym z emocji.

Spooky:
Wybiegłeś razem z resztą zrzucając masowo żywe trupy z murów. Było już ich znacznie mniej niż wtedy, gdy falą zalewały mur. Większość poszła dalej niczym szarańcza niszcząc co jeszcze zostało się do zniszczenia szukając każdego kawałka mięsa. Żywe trupy były już na całym murze - również tym północnym. Były też wewnątrz osady. Walka trwała dość długo, ale nie aż tak. Przebiegłeś razem z resztą całkiem spory kawałek poruszając się na wschód w końcu jednak wszyscy się wykruszyli. Niektórzy z nich padli od zarazy, bo już wcześniej byli ranni, a inni dopiero teraz zarżnięci przez żywe trupy. Ostatecznie spadłeś z muru do wewnątrz, uderzyłeś w dach i wpadłeś do środka jakiegoś budynku. Otworzyłeś oczy, ale widzisz tylko biel. Chyba oślepłeś. Czujesz też, że coś sobie połamałeś. Przekręciłeś tylko głowę na bok niemal wymiotując krwią. [-10 Zdrowia, na pograniczu życia i śmierci] Próbowałeś się ruszyć, ale twoje nogi odmówiły ci posłuszeństwa. Nadal jednak masz sprawne dłonie. Byłeś już w gorszych tarapatach... nie, chyba nie byłeś mimo wszystko. Pomimo takiego życia jakie prowadziłeś. A w końcu jak się to zaczęło? Twoja bezdomność i podwójna osobowość? Czy prowadziłeś kiedyś życie, które postronni mogliby określić jako normalne? Prawą ręką wyczułeś, że miecz jest wbity w twoje prawe udo, ale zupełnie nie czujesz bólu w tamtym miejscu.
 
Anonim jest offline  
Stary 21-07-2012, 16:44   #218
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Spooky chyba już nie żyje. Podpowiada mi to fakt, że w ogóle się nie odzywa, co jest do niego niepodobne; normalnie, przeklęty obłąkaniec, mamrocze wszak bez przerwy... Mamrocze, ślini się i chichocze pod nosem, mówi sam do siebie... Cóż to było za wynaturzenie. No, ale teraz jest martwe. Wreszcie zmierzch tej godnej pożałowania egzystencji.

Wszędzie widzę tylko biel. To trochę przypomina mi koniec mego poprzedniego życia, gdy leżałem na ziemi, całkiem jak teraz, nie mogąc się poruszyć, porażony gromem. Czułem wtedy zapach własnego spalonego mięsa. Wydawało mi się w tamtym czasie, że miałem okropnego pecha, ale teraz wcale nie jest dużo lepiej — konkluzja wydaje się taka, iż każda śmierć jest nieprzyjemna.

Czemu trafiłem akurat do ciała tego małpoluda w okrutnym świecie przyszłości? Czy była to kara od Pana Wszechmogącego za grzechy mojego poprzedniego życia? A może — teraz dopiero o tym pomyślałem — druga szansa, którą otrzymałem po niekończących się latach dryfowania w pustce pomiędzy światami. Jeśli tak było w istocie, chyba nie poradziłem sobie lepiej niż ostatnio.

Czuję, jak siły mnie opuszczają i zastanawiam się: czy ponownie zostawię tę ziemską powłokę, nie swoją, i miast udać się na wieczny spoczynek, czy znowuż musiał będę cierpieć jako niematerialny duch? Czy i tym razem natrafię w końcu na jakiegoś nieszczęśnika, w którego ciele się zagnieżdżę? Ech... nie warto nad tym rozmyślać. Wkrótce wszak się dowiem na pewno.

Wyciągam miecz z własnego ciała i przytykam do gardła. Mam nadzieję, że mi się uda, że nie będzie bolało długo. Plusem całej sytuacji jest przynajmniej to, iż potwory nie zdołają mnie już przemienić w im podobnego. Piekielne bestie... Zdecydowanym ruchem przesuwam ostrzem po szyi.
 
Yzurmir jest offline  
Stary 21-07-2012, 22:03   #219
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Oloth przed skręceniem w prostopadły korytarz odwrócił się, by sprawdzić czy jego działania aby na pewno sprawiły, że nikt za nim nie podąża. Jeśli coś spowoduje w nim niepokój, powtórzy to co na dole, spróbuje zatrzeć odnogę którą właśnie obrał. Jeśli będzie spokojnie to podejdzie do drzwi z których usłyszał łkanie. Ostrożnie będzie nasłuchiwał dźwięku nadchodzącego ze środka. Czy to pułapka? Nie brzmi jak pułapka. Teraz ma też więcej czasu, mając nadzieję, że nic go nie goni. Spróbuje zerknąć przez zamek do pokoju, może coś dostrzeże. Wcześniej spojrzał też przed siebie i za siebie próbując dostrzec co jest na końcu korytarza (kolejny zakręt, czy koniec), oraz czy jest jakieś inne wyjście z tego miejsca niż to którym dotarł.
 
AJT jest offline  
Stary 05-08-2012, 13:04   #220
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
28, 29, 30

Wieści dziwnej treści:
Niniejszy odpis jest połączeniem trzech moich odpisów i odpisów Olotha i Nexa. W statystykach nadal będzie on rozbity na trzy.

Spooky:
Poderżnąłeś sobie gardło i niemal w tym samym momencie poczułeś żelazny uścisk na swoim nadgarstku. To oni! NIe widziałeś ich ani nie słyszałeś, ale niemal cię dopadli. Niemal, bo uciekłeś. I byłeś wolny.

Spooky uciekł w objęcia śmierci.
Dzięki za grę.


Nex:
Uznałeś, że ciężko zaufać człowiekowi, który takim tonem i w takich okolicznościach zwraca się do ciebie. Bez emocji odpowiedziałeś mu:
- Zajęły. Prawdopodobnie zabiły już wszystkich. - próbowałeś rozejrzeć się, ale wciąż jest tu zbyt ciemno. Obawiasz się, że zbyt dużo przeszedłeś, żeby tak po prostu stać się niewidzialnym. A wrogów jest tu zbyt wielu. Jedynie ze słuchu masz pewność, że żywe trupy zalewają całe pomieszczenie.
- W tych skrzyniach jest może coś ciekawego? - zapytałeś, a mężczyzna rzucił jedynie krótkie:
- Tak. - wywracając skrzynię, przy której grzebał i chwytając niemal na oślep kilka niewielkich przedmiotów wyglądających jak metalowe jaja. - Największy nasz problem jest taki, że jedyna droga ucieczki to kierunek, z którego przyszedłeś. - westchnął i dodał: - Jeśli chcesz żyć to podążaj za mną! - mężczyzna uciekł w przeciwnym kierunku niż nadchodzą żywe trupy. Nie było czasu na więcej pytań, o mało facet nie zginął, gdy żywy trup spadł z mrocznego sufitu. Na szczęście nie trafił go i teraz niezgrabnie poczwara wstaje. Nadal nie wiesz czemu aż tak szybko poruszają się po sufitach i murach, a tak wolno, gdy stoją na gruncie. Cała ta sytuacja wygląda niezwykle źle. Niby ten człowiek biegnie w konkretnym kierunku, ale z drugiej strony, gdy tylko przewrócił skrzynię, w której grzebał to odsłonił niewielką dziurę prowadzącą pomiędzy większe skrzynie w tym istnym labiryncie. Wybrałeś jednak ucieczkę. Nie zamierzałeś zostać w tym dziwnym magazynie ani chwili dłużej! Próbowałeś również używać emocji, ale żywe trupy w stylu bosmana "hej suczki nie ze mną takie sztuczki" najwyraźnie zupełnie się tym nie przejęły.

Oloth:
Korytarze kończą się zakrętami - najwyraźniej przebiegają przy zewnętrznym murze, a potem docierają do rogu całej budowli i tak okrążają. Nie widać tutaj innego wyjścia niż to z którego przybyłeś, ale dobre jest to, że rzeczywiście nic za tobą nie idzie. Gdy dotarłeś do drzwi, za którymi łkało dziecko delikatnie je uchyliłeś. Siedzi tam pojedyncze ludzkie dziecko w wieku około ośmiu lat. Ma przy sobie broń hukową i celuje w drzwi. Przez płacz wyłkało:
- Ha... ha... ha... sło! - mierząc zakończeniem prosto w twoją głowę. Na szczęście tylko zaglądasz dlatego raczej zdążysz cofnąć głowę choć kto wie jak właściwie ta broń działa i czy jej pociski nie są szybsze niż bełty z kuszy? Albo ogniste kule...
- Różowy smok! - odpowiedziałeś bez zastanowienia, jednocześnie uchylając głowę. Skoczył za mur, tak by nie być na linii strzału i rzekł zza niego. Różowy smok, to nie mogło się udać.
- Nia płakaj przecie! I nie celuj hukami w Olotha! Oloth nie zły, Oloth przybył bo mamusia wysłała po Ciebie. Kazała ci dać to, byś się nie smuciła. - W tym momencie Oloth chciał, by przy przy drzwiach pokazał się metrowy, różowy, pluszowy smok. - To od mamusi, dokończył. Nie smutaj się. Nie szlochaj już przecie. - huk o mało nie sprawił, że ogłuchłeś. Nie mogłeś przecież wiedzieć, że mama dziecka została zamordowana na jego oczach mniej niż pół dnia wcześniej. Po chwili ze zdumieniem spojrzałeś w lewo to jest w przeciwnym kierunku niż ten, z którego tu dotarłeś i zobaczyłeś biegnącego człowieka, a za nim Nexa... a kilka metrów za nim ściany i sufit pokrywające się żywymi trupami idącymi niczym pająki z czterema odnóżami. Po chwil słuch ci wrócił i usłyszałeś jak człowiek mówi:
- Ej ty! Swędzą cię te drzwi?! - niewiele myśląc uciekłeś. Człowiek wbiegł do dziecka, a Nexa rozszarpali jeszcze na korytarzu.

Poszatkowany Nex
w pięciu smakach.

Dzięki za grę.


Ścigali cię i nawet kątem oka zobaczyłeś, że byli również w tym pierwszym korytarzu - przyszli również po schodach. Został jednak jeszcze. Za zakrętem wbiegłeś do jednego z pokoi i zabarykadowałeś się. Szukałeś okna, wyjścia, czegokolwiek, ale niczego takiego nie znalazłeś. Uderzenia w drzwi nasilały się. Dokładnie wiedzieli gdzie się znajdujesz i łaknęli twojego mięsa. Uderzali tak przez jakiś czas, nie wiesz jaki, bo zupełnie straciłeś rachubę. Wszystkie meble poprzesuwałeś do drzwi co było nielada wyczynem. Wydawało ci się, że zrobiłeś to błyskawicznie, ale było tu i ciężkie łoże, z którym miałeś znaczne problemy. Mniej więcej, gdy tak wszystko poprzesuwałeś zorientowałeś się, że urządzenie Baltazara, które masz przy sobie świeci, a odgłosów żywych trupów brak. Po uspokojeniu się i przez wielki wysiłek dzisiejszego dnia w końcu miałeś chwilę spokoju. Zasnąłeś.

Obudziłeś się na polance z kilkoma młodymi drzewami. Rośnie tutaj również dziko żyto. Po przetarciu oczu rozpoznałeś kawałek muru Wieży Władcy, a trochę dalej fragmenty murów okalających niegdyś miasteczko. W najwyższych fragmentach miały może kilka metrów, w niektórych miejscach muru w ogóle nie było... trochę dalej była karczma choć bez dachu. Jedyny budynek, który przetrwał w okolicy, bo Budynku Państwowego nie było. Powoli wstałeś i spojrzałeś na urządzenie Baltazara. Już nie świeciło. Naciskałeś go z różnych stron, ale nic się nie działo. Czymkolwiek było nie działa, być może to jak łuk, że potrzebuje jakiegoś rodzaju strzały... albo wiatrak. Lub energii magicznej. Po chwili usłyszałeś głosy. To nie są żywe trupy choć jegomoście dziwnie wyglądające. Nie tak jak Baltazar i jego poplecznicy, ci tutaj nie mają ze sobą niesamowitego uzbrojenia, a zwykłe miecze. Dwóch z nich było ludźmi, a dwóch... przypominało ratunów, ale ich twarze nie były szczurze, a wilcze i kocie. Niemal natychmiast cię spostrzegli. Pokazali, że nie mają złych zamiarów, jeden z ludzi (o wyjątkowo bladym obliczu i długich kłach) przemówił pierwszy:
- Wygląda na to, że przetrwałeś to jako jedyny.


Oloth Przetrwał To
KONIEC
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 12-08-2012 o 11:43.
Anonim jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172