Robiło się tłoczno. Napatoczył się kolejny zainteresowany skarbami ukrytymi w ruinach. Ten nawet nie błądził i nie rozglądał się na boki, zmierzał wprost ku Shimkowi i cuchnącemu staruchowi. Cóż oni widzieli w tej szmacie wystającej spod kamieni, zastanawiał się Shimko. No właśnie? Co było w niej takiego, że wzbudziło zainteresowanie młodego Borta? Prawdopodobnie szmata była całkowicie bez wartości, ale warto było sprawdzić.
Nowo przybyły pytał o kogoś z psem. Kawałek płótna w ogóle go nie interesował, na szczęście. Shimko spojrzał na niego. Mężczyzna był nieco od niego niższy, ale mocniej zbudowany. I uzbrojony. Wyglądał na jakiegoś przedstawiciela prawa. Ten cały mundur z herbem Ostlandu. Shimko postanowił uważać, z takimi lepiej było nie zadzierać, biorąc pod uwagę kryminalną przeszłość Borta.
- Co? – burknął nawet niezbyt opryskliwie, po czym wskazał na odkopany budynek, do którego jego odkrywcy zdążyli już wejść. – Ten z parszywym kundlem tam wlazł...
Gdy starzec oddalił się, a smród nieco zelżał, Shimko wrócił do mocowania się z materiałem.
- Ej. Mógłbyś pomóc? – zapytał niby od niechcenia strażnika. |