Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2012, 12:47   #286
Suriel
 
Suriel's Avatar
 
Reputacja: 1 Suriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skał
Moc Maxa dosłownie wyrwała dziurę w ziemi, do skrytych kilka metrów głębiej tuneli. Wyraźnie wyczuwalny był smród zatęchłych, zawilgoconych piwnic.
Wielka ciemna dziura ziała niedaleko moich nóg. Byłam tak oszołomiona ostatnimi wydarzeniami, że właściwie mało mnie to w tej chwili obchodziło, właściwie mało do mnie docierało.

- Co się stało? – w wejściu pojawiła się zdezorientowana twarz wszędobylskiego Irola.

- Cholera jasna! - to była jedyna odpowiedź, którą na obecną chwilę Fantomka mu zafundowała.

Emma zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu, a raczej po tym co niego zostało. Wkońcu zlokalizowała to czego szukała. Zgarnęła swój sztylet z kutego na zimno żelaza, który walał się teraz na resztce pozostałej podłogi. Wsunęła go do ukrytej pochewki i podpełzła do wyrwanej dziury. Ciekawe co tam jeszcze ukrywa.
Ostrożnie opuściła się na dół. To było dość ryzykowne posunięcie.

Na górze usłyszałam jak pomstuje na dole, więc na szczęście nic jej się nie stało.
- Max na krwiożercze wróżki zębuszki miałeś tylko otworzyć kratkę ściekową a nie wywalić cała podłogę. Jak się okaże, że coś ci się stało to osobiście złoję ci skórę.

Cholera zaczęło do mnie docierać, że coś musiało się stać Topperowi, że upadek z większej wysokości nie przeszedł bez echa. Nie było odpowiedzi na pomstowanie Emmy, zaczęłam się obawiać że to coś poważnego.

Scott wychylił się zaraz za Irolem stojąc obok koordynatora. Rozejrzał się po pomieszczeniu, zajrzał do dziury którą wywalił leżący teraz na dole Topper, po chwili cofnął się i pochylił nade mną. Wziął mnie na ręce i podszedł do krawędzi nowo powstałego wyjścia.

Zarzuciłam Scottowi ręce na szyję i przytrzymałam się jak tylko mogłam najmocniej.

Kiedy skoczył zamknęłam oczy.

Scott sprawnie przetoczył się po rumowisku nie robiąc krzywdy ani sobie, ani mi.

Po skoku postawił mnie na podłodze w pobliżu rannego. Lekkie światło z góry ledwo było w stanie rozproszyć panujące na dole ciemności.

- Irol rzuć latarkę i szykuj się na skakanie – Scott rzucił ku górze i przykucnął przy Prokopovie chciał chyba zobaczyć czy wyszedł z tego cało.

Emma w tym czasie zaczęła odgruzowywać Toppera.

Irol sprawnie zeskoczył na dół, byliśmy w komplecie tylko do cholery gdzie. Latarka koordynatora dawał na tyle blasku, byśmy mogli zorientować się w otoczeniu.
Znajdowaliśmy się w czymś co wyglądało na stary kanał kanalizacyjny. Bez szamba, wyschnięty, ale zapach niestety pozostał. Sądząc po zastosowanych materiałach i rozwiązaniach konstrukcyjnych nieczynny od naprawdę dawien dawna.

Noga Toppera, która ukazała się po zdjęciu z niej gruzu, wyglądała paskudnie. Leciała z niej krew, a z rozdartej skóry wystawała kość.

- Da radę iść? - Irol z troską spoglądał na poharatanego Toppera.

- No coś ty! - Emma spojrzała na Irola jak na uczniaka, który wyrwał się do odpowiedzi i kompletnie nie trafił - Ma otwarte złamanie z przemieszczeniem kości, sam to nawet nie wstanie.

- Aha - odpowiedział Irol w lekkim szoku.

- Nie ma innej rady, ktoś go musi nieść - stwierdziła Emma rzecz oczywistą.

- O matko - wyszeptałam na widok nogi Toppera. To było dla mnie jak zimny prysznic, zebrałam się w sobie. Resztki adrenaliny zaczęły ponownie krążyć w moich żyłach, nie było czasu na roztkliwianie się i odpoczynek, to załatwię później, dużo później miałam nadzieję.

- Trzeba jak najszybciej zatamować krew i usztywnić mu nogę. Scott musisz mi pomóc, sama nie mam za dużo siły. Ktoś ma pasek? - zwróciłam się do pozostałych. Trzeba mu założyć opaskę uciskową bo się wykrwawi i usztywnić mu nogę.

Zaczęłam rozglądać się za jakimiś kawałkami drewna. Na dole walały się tylko pręty zbrojeniowe, połamane po hokus pokus Toppera.

Trudno, jak się nie ma co się lubi, to się nie ma co się lubi i tyle. Wzięłam dwa pręty i oczyściłam je z gruzu, znalazłam też kawałek wystającej deski, ale za mały żeby starczył sam.

- Ja go mogę ponieść i tak do niczego się na razie nie nadaje – Scott stał nad nami z latarką.

- Dobra, Scott dawaj pasek, Irol spodnie nie spadną ci bez niego. Wyciągnij pasek Toppera - zwróciłam się do Scotta - Emma uciskaj ranę w tym miejscu, pokazałam jej jak to robić. Rozdarłam kawałek koszulki i założyłam prowizoryczny opatrunek.

Po raz pierwszy chyba Emma nie dyskutowała tylko robiła wszystko co jej powiedziałam. Wyraźnie martwiła się o niego. A jednak za tą maską cynizmu kryją się jakieś uczucia.

- Na jakiś czas powinno wystarczyć.

Zapięłam jeden pasek na nodze powyżej rany. Usztywniłam nogę dwoma prętami i kawałkiem deski, które przymocowałam do nogi za pomocą dwóch kolejnych pasków.

- Musi trafić do szpitala, narazie nic więcej tu nie wymyślimy. Scott nieś go ostrożnie, żeby się rany nie pootwierały na nowo. Jeśli to stare kanały ściekowe powinniśmy natrafić szybko na jakiś właz na górę.
 
__________________
Nie musisz być szalony żeby tutaj pracować, ale to pomaga:)
Suriel jest offline