Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2006, 16:33   #37
Lhianann
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Crawler

Krople deszczu spadające z nierównym, nieco drźącym stukotem na napięty materiał parasola powoli uspokajają cię. Znajomy ciężar gitary na jednym ramieniu i plecaka na drugim surrealistycznie dodaje ci otuchy.
Wierzchem lewej dłoni otarłeś czoło.
Kolejne dwa głębokie, spokojne wdechy...

Idziesz dalej.

Proxima...
Może to ona dziś będzie twoją gwiazdą, może tu w końcu coś się zmieni.
Nie masz szczerze mówiąc spędzać kolejnej nocy w sześcianie.

Ale na razie naszła cię zupełnie odrealniona chęć.
Nie na piwo.
Nie na syntetyczną wódę.
Nawet nie na Cuba Libra.

Herbata...lub kawa...
Prawie już czujesz przyjemnie gorącą strugę płynu płynącą przez twoje gardło...

Rozkoszując się tą wizją pozwoliłeś, by wnętrze klubu wchłonęło cię w swe czeluści.

Roxie

Sączysz radośnie drinka którego jakiś ze składników kiedyś mógł stać koło prawdziwego alkoholu.
Ale z drugiej strony, syntetyczny alkohol tak szybko nie niszczy organizmu...
Podobno.

Z pewną leniwością kota-drapieżnika na łowach rozglądasz się po sali oceniając który z jej bywalców nadawałby się na ofiarę....

Jedna osoba przykuła najpierw twój wzrok, potem zmysł powonienia.

Facet.
Albo wydał dziką kasę w jedym z markowych Body-shopach przy Rodeo Drive, albo sie taki urodził...
Mniam.

Wysoki, smukły, czarnowłosy. Czerwonawo-brązowa karnacja, wyraziste rysy, zajebiście przystojny fet. Lśniące czarne włosy swobodnie spływające na ramiona i plecy.
Na dłoniach skórzane rękawiczki bez palców.
Ubrany w tonacji niebiesko- czerwono- czarnej, bez żadnej ekstrawagancji.
A zapach...
Mieszanina jakiś perfum jakie najchętniej byś z niego zlizała i cygar.
Na twoje prawdziwych cygar.
Perfumy gościa wręcz krzyczą o jego kasie.
Ma tylko jeden minus.

Blond minus.
Prawie tak wysoka jak on, smukła jak gazela śliczna blondynka idąca tuż koło niego.
Kiedy on zwraca na siebie spojrzenia kobiet, to ona mężczyzn.
Zdecydowanie jest na kogo popatrzeć.

Zanim zdążyłaś się na coś konstruktywnego zdecydować, Indianin i jego towarzyszka zniknęli na kręconych, szerokich schodach prowadzących w dół, do Hella.

John Hiway

Popijasz piwo gwarząc sobie z Piraniami i barmanem o samochodach, ich usprawnianiu, itp.
W sumie jest zajebiście, pijesz już 3 piwo na ich koszt.
Co z tego, że to syntetyk, jaki ma tyle promili co nic w zasadzie, zawsze to piwo za jakie nie ty płacisz...
W tle muzyka zmieniła się, leci teraz jakiś kolejny przedpotopowy staroć, na dodatek śpiewany po niemiecku....
Coś o różach? Tak...Rosenrot....
Słowo za słowem, łyk piwa, za łykiem piwa, a Rickyego ciągle nie widu....
Zauważyłeś tylko pewne poruszenie, najpierw, gdy ponętna właścicielka motoru jaki oglądałeś na parkingu usiadła niedaleko was przy barze, a potem kolejną , gdy jakiś chyba czerwonoskośny koleś z całkiem niezła dupencją pojawił się na chwile przy barze.

Napoleon
Właśnie nadal w skupieniu kontemplujesz to panienki na przemian z osuszaniem kufla jego zawartości.
Z tego dziwnego półpłynnego w twojej ocenie, stanu wyrwało cię lekkie szturchnięcie w kolano jakim cię chyba przypadkowo obdarzył Indianin jaki właśnie jak dla ciebie zmaterializował się przy barze z całkiem fajną blondyną u boku.
Chwila!

Ty jego twarz skądś kojarzysz...
Tak, zdecydowanie...
To...on...
Kurwa.
Kurwa..
Kurwa..!

Ketamina w twoich żyłach nie pozwala ci się skupić na jednej konkretnej myśli.
Skubane przepływają zbyt szybko...
Spojrzałeś jeszcze raz na niego.
A kolesia już tam nie ma...

Co jest kurwa...

No tak, właśnie schodzi schodami w dół do Hella.

Z zamyślenia nad jego fizjonomią wyrywało cię drżenie komórki w kieszeni spodni.
Kto ci teraz kurna przeszkadza?

RavenBlade

Interesujący.
To zależy do czego.
O tej godzinie w Hellu siedzi jeszcze stosunkowo naprawdę niewiele osób.
Prócz ciebie i Sandry, jakieś dwie bardzo zajęte sobą nawzajem panienki dwie kanapy od was, jakiś koleś nad laptopem niewidzący świata poza błękitną łuną bijącą z ekranu.
Zdążyłeś zauważyć, że jednak chyba większość ludzi bawi się w Templu.
Hell służy do załatwiania chyba mniej lub jeszcze mniej legalnych interesów, oraz tym, którzy mają ochotę na chwile odosobnienia...
Pewnie w salach i odmętach Hella jest jeszcze trochę więcej klientów, ale są oni poza zasięgiem twojego wzroku...
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline