x Bartolini, bezgłośnie zakradasz się w kłęb mgły z którego wyszły stwory. Naciągasz łuk i nagle tuż za sobą słyszysz podejrzanie fuknięcie, skóra ci cierpnie i z nerwów puszczasz strzałę, gdzieś w mrok koślawo poleciala, a cięciwa boleśnie strzeliła ci w palce. x |