Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2012, 11:41   #14
Julian
 
Julian's Avatar
 
Reputacja: 1 Julian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie coś
Kasimir większość dnia spędził na targu. Jak już raz wszedł i zobaczył jakie skarby można tam znaleźć nie mógł przestać szukać dalej. Jakie to ciekawe, że czasem niesamowite rzeczy trafiają nam w ręce zupełnym przypadkiem, jak to jest że tyle posiadamy i często nie zdajemy sobie sprawy, co tak naprawdę. Oto obecny tam kupiec miał kilka naprawdę nie tylko pięknych, ale i dla niektórych osób cennych przedmiotów, a nawet nie miał o tym pojęcia. Ale Kasimir nie zamierzał przecież stać bezczynnie. Takie okazje trzeba wykorzystywać. Wprawdzie z Anzelmem nie do końca się powiodło, ale może gdzie indziej będzie miał więcej szczęścia. Zresztą nigdy nic nie wiadomo, może jednak Wujek będzie chciał zarobić. Były jeszcze dwa przedmioty które Ignatz musiał mieć.



Zdobiona lampa wzbudzałą niemałe zainteresowanie. Mimo iż jej cena była wysoka, to rodzina Trocke sobie ją upatrzyła. W momencie, kiedy praktycznie lapma była sprzedana, a Peter Trocke stargował jej cenę do dziesięciu złotych koron podszedł Ignatz.
- Witam, witam, Ile sobie życzycie za tę lampę panie? - Zapytał jakby w ogóle nie zauważył pana Trocke.
- Piętnaście - odpowiedział zachęcony wcześniejszą ofertą Trocke.
- Piętnaście... Trochę dużo... Ale chyba jeszcze za taką cenę jeszcze bym ją wziął – odpowiedział ciekawy reakcji drugiego kupca.
Mężczyzna spojrzał na kontrkandydata Kasimira do kupna lampy, jednak tamten zdecydowanie zrezygnował.
- W takim razie sprzedana - rzekł do Kasimira z szerokim uśmiechem.
Ignatz również odpowiedział uśmiechem i pieniądze przeszły z ręki do ręki. Takie cacko. Za piętnaście koron. To było łatwe. Czy warto było to się miało jeszcze okazać, ale mając przynajmniej jeden z upatrzonych przedmiotów w garści czuł się już o wiele lepiej. Zanim poszedł po następny, znalazł jeszcze tylko u innego kramarza odpowiednie pudełeczko na swój najnowszy zakup.




Na gobelin przedstawiający kislevski step swoją uwagę zwrócił Spiakov. Dokładniej było to dzieło przedstawiające pewne historyczne wydarzenie. Mieszkańcy jednego z zaatakowanych miast uciekali przed najazdem. Kiedy to kilkanaście dni po wyruszeniu, naraz na stepie stanęły woły i nie podobna było zmusić je do dalszej drogi. Uznano to wtedy za wolę bożą. Wszyscy, wtedy przyklęknęli i zaczęli śpiewać pieśni przy świetle kaganków. Zrozumieli, że Dazh, Opiekun Ogniska Domowego, wybrał już dla nich miejsce. W tym miejscu powstał Bolgasgrad, miasto z którego pochodził Laurentij. Ta właśnie chwila jest upamiętniona na obrazie. Dlatego też kozak bardzo zapragnął posiadać ten gobelin w swej kolekcji.
- Bijorę! – Rzekł gromko, bez zastanowienia gdy tylko usłyszał cenę trzydziestu koron.
- Biorę! - Krzyknął równocześnie Kasimir.
Mężczyzna odwrócił się i zmierzył wzrokiem Kislevczyka. Nie wiedział co nim kierowało, ale podejrzewał że ciężko będzie zniechęcić go do kupna dzieła z jego ojczyzny.
- Dam czterdzieści - dodał.
Zaskoczony Laurentij odwrócił się od razu, spoglądając na Ignatza od góry do dołu.
- Pijeńćdiesiąt! – krzyknął do podróżnika.
A po momencie odezwał się do Ignatza.
- Wołodiji kamrat? Zwarijował? – po czym rozejrzał się po tłumie, szukając prawdopodobnie znanego im obu kozaka. A sprzedawce tylko zacierał ręce, a w oczach zaświeciły mu korony.
Kasimir sam nie wiedział czy chciał się dalej licytować. Podejrzewał że mógł dać więcej od Laurentija, ale nie wiedział czy rzeczywiście był to dobry pomysł. Może lepiej było odpuścić.
- Eh... Wybacz Laurentij - odpowiedział zakłopotany - ale interes jest interes... Powiedz, bardzo ważny dla Ciebie ten gobelin?
- Myślę, że ważniejszy niż dla Ciebie - odrzekł pewnie Spiakov. Widać było, że raczej nie opuści tego gobelinu... choć kto go tam wie. Na pewno pieniądze dla właściciela karczmy, nie będą stanowiły problemu.
- No cóż – odpowiedział Kasimir z ciężkim westchnieniem – wiesz Laurentij jak to jest... Dla mnie każde takie dzieło sztuki jest wyjątkowe – zapatrzył się na gobelin odległym wzrokiem. – No ale skoro to dla Ciebie takie ważne... W końcu pamiątka z ojczyzny. Bierz go, niech Ci służy.
- Wdzijęcznym, że cenyji już nie podbijasz. Zapraszam do karczmyji mej późnijej wypijić, na zdrowije! - Rzekł Spiakov skinając głową.
- Na pewno zajrzę - odpowiedział Kasimir z uśmiechem, odchodząc w swoją stronę.
Był trochę rozczarowany, że nie udało mu się zakupić gobelinu, ale nie chciał zrazić od razu do siebie Laurentija, jeżeli miał go później prosić o przysługę. Targować się z Kislevczykiem o taki przedmiot i tak było już co najmniej ryzykowne. Na pewno miał więcej pieniędzy od niego, a takiego dzieła mógł łatwo nie odpuścić. Jeszcze gotów trzymać urazę. Przynajmniej miał zaproszenie, żeby się napić. Zawsze lepsze coś niż nic, jak to mówią, a Kasimir i tak przecież miał już swój jeden skarb.
 

Ostatnio edytowane przez Julian : 01-08-2012 o 11:45.
Julian jest offline