Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2012, 11:53   #15
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Za cholerę Aliquam nie mógł zrozumieć ludzi spędzających długie godziny na targowisku, często nie kupując nic, albo jakieś podrzędne łaszki. Wszelkie przekupki i handlarze lepsi nie byli, nic tylko wrzeszczeli do przechadzającego się tłumu, starając się ich zachęcić do zakupu najgorszego ścierwa, opatrzonego kanonadą pochwał.

Gdy zaś pojawiły się ciekawe towary, uczciwsi i inteligentniejsi handlarze, tłum zrobił się na tyle wielki, że większości stoisk krasnolud nie mógł dostrzec z racji swojego miernego wzrostu. Nie miał nawet zbytniej opcji przepychania się, bo wszyscy nagle znacznie urośli i szturchanie ich z barku nie miało tak fajnego efektu, jakiego oczekiwał khazad.

Z tych powodów dotarcie przed jakiekolwiek stoisko, które nie dość, że nie było okupywane przez dziesiątki osób, a na dodatek miało interesujące przedmioty, zajęło dużo czasu. Khazad stracił nerwy i rachubę. Wszystko to jednak nie miało znaczenia, jak jeden ze sprzedawców wiesza istne dzieło sztuki rzeźnickiej na ścianie drewnianego kramu.

Topór. Obustronne, srebrne ostrza, rękojeść nie za długa, wyglądało jakby dało się go utrzymać w jednej ręce, zresztą, przy jego krzepie nic nie było nie do podniesienia i użycia jako narzędzie zagłady. W granicach rozsądku oczywiście.
Co prawda Aliquam zawsze preferował młoty nad topory, ale to... to nawet nie był topór, lecz istne objawienie. Ta broń przebyła dla Aliqa długą drogę, pewnie wpadła w wiele niepowołanych rąk, bo przy lepszym spojrzeniu widać było ślady używania, które zostały jednak podreperowane przez zacnego rzemieślnika.

Sprzedawca nie mógł nie zauważyć starego krasnoluda, który z rozwartą paszczą wlepiał wzrok w eksponat. Starszy, grubszy mężczyzna z wąsami i rosnącymi zakolami, typowy stereotyp handlarza.
- Widzę, że pana uwagę przykuł mój najnowszy i najlepszy towar. Widzę w pana oczach znawcę i konesera zarazem. Zresztą - machnął ręką - To u waszego ludu oczywiste, a pan mi wygląda na bardzo doś...
- Ile? - Spytał Aliq ignorując słowa grubaska.
- Czterdzieści złotych koron, mogę zapewnić, że...
Krasnolud poprzebierał trochę w sakiewce, używając metody liczenia, którą znał od zawsze, nie zapomniał jej po amnezji tak jak nie zapomniał jak się mówi. Po chwili na blacie stoiska zabłysła kupka monet. Dalej Aliquam nie zwracał uwagi na zachwyt, podziękowania i gratulacje sprzedawcy, wziął swój nowy skarb i pomaszerował do domu. Niech no tylko wszyscy zobaczą... będą mu taaak zazdrościć. Szkoda tylko, że młot trzeba będzie odłożyć na półkę, ale i jemu należał się odpoczynek.

***

"Przyjaciele" Aliqa zamiast skupiać się na jego nowym orężu, od razu mieli do niego prośby. Na szczęście nie chodziło o pozwolenie na dotknięcie topora, albo jego posiadacza, bo na to nie mieli szansy. Szukanie alembika w aptece, czy w jakimś podobnym miejscu, było znośne, szczególnie gdy powiadomili go, że będą mieli szansę za zarobek, a i Wołodii się pomoże w jego karczmarskim biznesie.

- Otwierać! Straż miejska! - Ryknął Aliquam stukając do drzwi wskazanego domu. Otworzono mu po dłużej chwili, w sumie nie dziwne, był już wieczór.
- Straż miejska, jak już mówiłem, kontrola przeciwpożarowa, rutynowe badanie, zajmę tylko parę chwil. - Mruknął machając glejtem.
Właścicielem był człowiek, który dla Aliquama strasznie przypominał Aarona. Niezbyt wysoki, z brzuszkiem, śmiesznie ubrany, ale wyglądający na inteligenta. Po jego brodzie, Aliq domyślił się, że przeszkodził mu w goleniu się, bo połowa twarzy była nieogolona.
- Przepraszam, że przeszkadzam, też mi się nie chce nocami nawiedzać ludzi po domach, ale taka praca. Dosłownie parę minut, dobrze? - Starał się być grzeczny, oj starał.
- Dobrze, oczywiście, tym lepiej. Dopiero co nabyłem tę aptekę, więc dobrze będzie mieć poczucie bezpieczeństwa. - Mruknął aptekarz. No tak, licytacja, Aliquam na śmierć o tym zapomniał. W sumie i tak go to nie obchodziło.

W głównym pomieszczeniach nic nie było, ale zostawał jeszcze drzwi do piwnicy. Zamknięte.
- Otworzy pan? - Spytał Aliquam spokojnie i grzecznie.
- Oczywiście, tylko znajdę odpowiedni klucz. - Och ile było takich historii... ogromny pęk kluczy i dobre pięć minut na znalezienie odpowiedniego.
W piwnicy krasnolud pobył dwie minuty, mimo iż alembik dostrzegł od razu, tak dla pozorów. Chrząknął, podziękował właścicielowi, zapewnił go, że jest bezpiecznie o ile zachowa zdrowy rozsądek, życzył dobrej nocy i poszedł złożyć raport reszcie kompanii. Stawiają mu piwo. Dwa.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline