Dirith;
Nie miałeś za bardzo wyboru. Umierałeś i zginąłbyś gdybyś nie zrobił zupełnie nic. Nawet jeśli zrobienie czegoś oznaczało połknięcie odtrutki będącej potencjalną kolejną trucizną. Jak wspomniano, nie miałeś wyboru.
- A co ten amulet ma do rzeczy? – spytałeś. - Z tego co mówił Zaklinacz otwierał drzwi do komnaty Silverstinga, a ten zabrał mi go kiedy mnie złapał.
- Oh... Zabrał ci go... Hm – zasępiła się ciemna głowa.
- Jak się wabisz Dwugłowy?
- Moje imię nie ma znaczenia, skoro mogę kłamać, czyż nie? Poznasz je w odpowiednim momencie, mroczny elfie. Wierzę, że jeszcze się spotkamy, kiedy przyjdzie czas. Ładne – skinął na twój złamany palec.
- Zanim zażyję ten proszek z alfaaspiryny i betaaspiryny chce wiedzieć jak dokładnie brzmi twoje imię, żeby przynajmniej wiedzieć kogo ścigać w piekle jeśli okaże się trucizną... - zakończył zimnym i pewnym tonem.
Chimera roześmiała się głośno, z wyraźną... sympatią...?!
- Oh my, jeśli dotrwasz do mety, znaczy do końca swojej drogi, nigdy nie będziesz musiał mnie ścigać, mroczny elfie. Wystarczy, że wezwiesz mnie po imieniu, a przyjdę do ciebie!;3 Tacy Jak My muszą się wspierać!
Yhym. A to imię brzmi...? Chimera uśmiechała się do ciebie uroczo. Nie zamierzała mówić nic więcej na ten temat.
Zażyłeś proszek. W smaku średnio przyjemny, ostry i piekący. Przez chwilę czułeś jego nieprzyjemny smak na języku, ale wytrwałeś. No to poszło.
Nie popiłeś. Różnie bywa z piciem różnych podejrzanych rzeczy. Krążą legendy o tym jak pewna drużyna poszła do karczmy, była z nimi Elfka abstynentka. W karczmie mężczyźni i dwarfka zamówili pitny miód. Czy to ten słynny napój o którym ciągle słyszę na sesjach errr na wyprawach? – spytała zdumiona Elfka. Była zaintrygowana, a ponieważ wszyscy inni pili, postanowiła spróbować. Trzy miody pitne i dwa piwa później Elfka odprowadzała do domu resztę schorowanej drużyny. Na kolejnej wyprawie nieobecny wtedy dwarf rzucił w karczmie do Elfki; no Elfie, to ja stawiam miód pitny, hehe! Reszta drużyny; nyeeee!!!
Poza nieciekawym smakiem, póki co proszek nie przyniósł żadnych efektów. Nadal czułeś się cienko i nie widziałeś żadnej różnicy.
- Zadziała w ciągu godziny – odezwała się pocieszająco ciemna głowa, wyraźnie zadowolona z twojej decyzji. – Opuść to miejsce nim przyjdzie ci w tym marnym stanie stawić czoła golemom. Zacznie działać, ale potrzeba trochę czasu. Nie pij tego z fiolki jeśli nie chcesz narobić sobie kłopotów.
Nadal nie widzisz różnicy. Godzina...?
- AAAAGH!!! – dobiegło z pomieszczenia obok.
Łomot. Szybki rzut kątem oka w tamtym kierunku. Jakaś postać wybiegła ku wyjściu. Jeden z golemów próbował ją ścigać, ale zrezygnował, postać szybko uciekła i zniknęła. Pozostałe dwa golemy z zaintrygowaniem patrzyły na podłogę, od której nie mogły odkleić stóp po tym, jak Kiti przykleiła je ciekłym azotem. Zaklinacz zbierał się z podłogi, jego czary zniknęły w półmroku magazynu. Był ranny?
Szybko oceniłeś, że przemytnik widząc okazję musiał zaatakować Zaklinacza, gdy ten zajęty był golemami. Przemytnika nie było w zasięgu wzroku. Zwiał.
Nadal nie czułeś się dobrze. Żadnej rewelacji, żadnego cudownego ozdrowienia. Czułeś się tak źle jak przed chwilą i tylko złamany palec jako tako skupiał twoją uwagę na czym innym niż rzyganie czy omdlenie. Chimera przyglądała się tobie, nieruchoma.
__________________ - Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith. |