Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2012, 20:38   #97
Karmazyn
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
Osłabienie spowodowane pozbawieniem znacznych zasobów magicznej energii nie należy do najprzyjemniejszych. Ishir już kilka razy doświadczył tego zjawiska, lecz za każdym razem było to tak samo nieprzyjemne. Mag skorzystał z pomocy księdza i usiadł na podłodze.
- Nic mi nie jest. – odpowiedział uśmiechając się słabo. –Wybaczcie, ale chyba trochę przeholowałem z użyciem magii i teraz muszę trochę odpocząć.
- Beznadzieja. – Klon przestał opierać się o skałę i ruszył w stronę swojego pierwowzoru. Przy każdym kroku stawał się coraz bardziej przeźroczysty - Jak tak dalej pójdzie zginiemy. A uwierz nie mam na to najmniejszej ochoty.
Skończywszy swoją przemowę Gniew zniknął całkowicie. Uwagę niebieskowłosego przykuł natomiast osobnik siedzący na drzewie.
- Swój czy wróg?- zapytał bez chwili zastanowienia tak by odziany na czarno człowiek usłyszał.
- Widz! -odkrzyknął osobnik. - Trafiłem nie tam gdzie chciałem, więc póki, co korzystam. -dodał z uśmiechem a w jego dłoni pojawił się puchar z dziwnego kryształu, z którego upił łyk. - A wy, co za jedni?! - zakrzyknął jeszcze wesoło.
- Uczestnicy! - Ishir uważnie obserwował swojego rozmówcę. -Trafiliśmy tam gdzie chcieliśmy i póki co walczymy!
Mag rozejrzał się po towarzyszach, chcąc wyczytać z ich twarzy czy w razie potrzeby byli by gotowi do walki.
- Może byś podszedł, bo nie za bardzo mam siły krzyczeć!
Towarzysze Ishira dali mu dyskretne sygnały, że są gotowi, pewniej chwycili swój ekwipunek czekając na rozwój wydarzeń.
- Ale z tego miejsca jest najlepszy widok! -odkrzyknął wesoło grabarz. Jednak, gdy jego wzrok omiótł sylwetkę Ishira zakrzyknął zdziwiony. - Ty nie jesteś przypadkiem z gildii.. Fai.. Fary Fairy Tail!? -dokończył w końcu przypominając sobie nazwę.
- Zależy, kto pyta. - odparł spokojnie mag. -Nie przywykłem przedstawiać się jako pierwszy.
- Mów mi Taker!. -krzyknął doń wciąż wesoły mężczyzna, a gdzieś nad lasem po drugiej stronie wzgórza na niebie błysnęła magia w kształcie księżyca.
-Ja jestem Ishir! - przedstawił się niebieskowłosy. - A to moi towarzysze, którzy przedstawią się sami, jeśli tylko chcą! Masz może pojęcie, co się tutaj dzieje?!
- Na bok grzeczności, mów co tu się dzieje jeżeli wiesz! -krzyknął hardo Joghurt, a Taker uniósł lekko brew i odpowiedział. - Mnie pytacie? Nie mam pojęcia... ale czuje, że będzie ciekawie. W tym miejscu krzyżuje się wiele potężnych mocy. Jedna się nawet tu zbliża, nie czujecie?
Ishir rozejrzał się dookoła. Był święcie przekonany, że jeśli dojdzie do walki to będzie to jego ostatnia walka.
- No wiesz, trochę ciężko kontrolować swoje zmysły po walkach, które zapewne widziałeś. Nic nie czuję. Więc może trochę więcej informacji? - zwrócił się do Takera.
Taker wskazał palcem wejście do twierdzy Ogdena. - Tam. Nadciąga tu cos strasznie głodnego, jak gdyby pierwotny głód. Ciekawe... dawno nie czułem czegoś takiego, ciekawe, co to moż... - nie dokończył jednak swych słów, bowiem odpowiedź nadeszła sama. Skalne odłamki zostały roztrącone na boki a z ciemnego korytarza wyskoczył...



...uwolniony przez Agartha stwór. Wzrostu przeciętnego mężczyzny, cały pokryty piórami. Jego ptasi dziób ociekał krwią, a ogon uderzał o ziemie raz po raz. Małe czarne oczka rozglądał się bacznie po okolicy, szukając potencjalnych ofiar, a gdy tylko dostrzegły grupkę na czele, której stał Ishir, monstrum ruszyło w ich stronę pędem. Jedynie głupiec mógłby pomyśleć, że potwór ma pokojowe zamiary.
- Ciekawe... ciekawe... -stwierdził Taker ze swej gałęzi obserwując wszystko dokładnie. Kazu zaś wystąpił przed grupkę widać było, że chciał jakoś odkupić swoją nieprzydatność w poprzedniej potyczce. - Ja zatrzymam to coś! Wy musicie wiać! -krzyknął do pozostałych członków ekspedycji.
Ishir podniósł się z ziemi. Chwilę przyglądał się lodowemu magu. Niebieskowłosy podszedł do przyjaciela i lekko walnął go w głowę.
- Nie bądź idiotą. Możesz sobie nie dać rady. - powiedział elektryczny mag dobywając Ostrze Gromu -Nie zostawię nigdy więcej przyjaciela na pastwę losu. Z tego, co wiem to jesteś moim przyjacielem...
Z lewej ręki chłopaka wystrzeliły elektryczne szpony. Pięć z czubków palców było przedłużeniem palców. Cztery z kostek były zakrzywione, uformowane na prowizoryczną tarczę.
- Gotowy? - Ishir spojrzał na nadciągającego stwora - Jeden gorszy od drugiego. Ciekawe co będzie następne.
- Wybacz druhu ale znowu potrzebuję twojej pomocy. ” - niebieskowłosy rozpoczął w myślach rozmowę z ostrzem. -“Wiesz jak to skutecznie unieszkodliwić?
Nie czekając na odpowiedź chłopak zamknął oczy skupiając się na biciu swojego serca. Gdy je otworzył dotarły do niego niedostępne do tej pory bodźce. W swej obserwacji nie tylko skupił się na potworze. Nie omieszkał też “przyjrzeć” się Takerowi.
Potwór był na pewno istotą organiczną, impulsy elektryczne szalały po jego ciele, zdradzając umiejscowienie poszczególnych ważnych narządów, dość podobne ustawienie do ludzkiego. Taker był jednak inny. Wyglądało to jak gdyby ktoś upchnął nerwy przypadkowo w jego ciele, jak by robił to jakiś szalony architekt. Czyżby osobnik w jakiś sposób wszedł w powłokę, która siedziała na drzewie ukrywając swe prawdziwe ja?
Na rozmyślania jednak nie było czasu, gdyż z bestia z rykiem skoczyła na magów wyciągając w stronę Kazu swe długie palce.
“- To legendarna bestia, relikt dawnych czasów jak i ja!” -krzyknęło nagle ostrze w umyśle Ishira.-” To potężny wróg, nie macie szans w tym stanie!
Ostrze chyba jednak trochę histeryzowało, bowiem Kazu uskoczył bez większych problemów w bok, a potwór w swym skoku groteskowy zawisł miedzy dwoma magami. Kazu machnął głowa na Ishira a ten odparł tym samym. Ostrze gromu jak i stworzony szybko lodowy miecz opadły na pierzaste plecy stwora. Starożytnemu mieczowi, towarzyszył huk i wyładowania elektryczne, które w połączeniu z lodową magią po prostu wbiły potwora w ziemię między magami. Podłoże popękało a tumany pyłu wbiły się w górę, gdy potwór boleśnie gruchnął o ziemię.
Trzeba było jednak przyznać, że jego skóra była twarda- żadne z mieczy nie zdołał się przez nią przebić.
Stwór podniósł się zgrabnie i odskoczył do tyłu w mgnieniu oka mierząc dwójkę przeciwników dziwnym spojrzeniem.
- Dhruuughii rhazzzz sheee whammm nhee udhaaa. -wyskrzeczał niewyraźnie.
- Co tu się u licha dzieje, mieliśmy złapać Ogdena a nie polować na potwory.- mruknął stary ksiądz, po czym chwycił za rękę Margaret i fioletowowłosą ciągnąc kobiety do wejścia do laboratorium. - My wchodzimy, dogonicie nas? -zakrzyknął do chłopaków uciekając z niebezpiecznego pola walki.
Ishir przytaknął księdzu, że ich dogonią. Słowa Ostrza nie były przyjemne. Jeszcze te dziwne rozłożenie narządów u siedzącego na drzewie mężczyzny.
- Hej Taker! Chcesz zobaczyć walkę lepszą od poprzednich?! - mag z Fairy Tail miał nadzieję, że dziwność nieznajomego oznaczała, że w jakiś sposób przywróci im siły. - Może masz jakiś sposób by sprawić, że nasza energia powróci?!
- A po co mam to robić? Zresztą nie umiem odnawiać energii. -odparł Taker zajadając się ciasteczkiem.
-No wiesz, wtedy dostałbyś pokaz walki jakiej jeszcze nigdy nie widziałeś. - trzeba było ściemniać. Ściemnianie było szybsze niż uciekanie. A bez odnowienie energii jedynie uciekanie pozostało dwójce walczących magów.
- Mówię przecież, że nie potrafię. O patrz, co on robi? -zapytał dziwny osobnik ciastkiem wskazując potwora. Bestia, bowiem biegła już w stronę dwójki chłopaków rozwierając szczęki, gotowa do kolejnego skoku.
-Cholerny stwór! – Ishir mocniej chwycił Ostrze. –Musimy go unieruchomić i zwiewać. Nie damy rady z nim walczyć.
„-Masz w zanadrzu jakieś paraliżujące zaklęcie?” – zapytał swojej broni.
“- Chyba coś wymyśle al... - miecz jednak nie dokończył mówić, bowiem stwór nagle zniknął i pojawił się tuż przy magu elektryczności. Tez zdążył jedynie ze zdziwieniem spojrzeć na niego, a potem łapa stwora gruchnęła go w brzuch z monstrualną siłą. Nogi chłopaka oderwały się od ziemi, a jego ciało niczym piórko na wietrze poleciało w stronę lasu, zatrzymało się dopiero na drzewie, które niemal pękło od zamortyzowania ciała chłopaka. Ten zsunął się z jękiem na ziemię, czując się jak po ciosie armatą w żołądek.
Kazu wystawił ręce przed siebie chcąc zamrozić potwora, ale bestia zrobiła unik, a jej szczęki wgryzły się w ramię chłopaka, wywołując u niego krzyk potwornego bólu. Potwór wyrwał kawał mięsa z ciała lodowego maga i zaczął je przeżuwać ze smakiem, a rany na jego plecach powoli zaczęły zanikać.
-Kazu uciekaj! - wydyszał niebieskowłosy. - Postaram się go zatrzymać.
Może był głupi ryzykując dla świeżo poznanego znajomego życiem. Jednak nie interesowało go to. Dzięki niemu lodowy mag zdradził swoją gildię ściągając na siebie gniew Wodnego Zabójcy Smoków czy Steina. Elektryczny był mu coś winien.
Z trudem podniósł się na nogi. Dyszał ciężko. Sądził, że kilka kości przestało być w jednym kawałku. Nie wiedział jednak, które. Adrenalina robiła swoje.
- Wybacz, że jestem idiotą. - - zwrócił się do Ostrza Gromu. “-Przez moją głupotę nie uratuje San-Nu-Lina.
Chłopak poczuł ból w klatce piersiowej. Nie był on ani trochę związany z obrażeniami.
- Ale taki już jestem. Dbam o przyjaciół bardziej niż o siebie. Nawet, jeśli przez to przyjdzie mi umrzeć.” - Ishir powoli ruszył w stronę potwora. -”Dotąd myślałem, że moim celem jest pokonywanie wrogów. Myliłem się jednak. Moim celem jest ochrona innych.” - chód zamienił się w bieg. -“ Ten ostatni raz... użycz mi swojej mocy.
Kazu jednak nie miał jak uciekać, potwór bowiem chwycił go za szyję unosząc wysoko niczym piórko i dusząc chłopaka. Oblizywała sie przy tym lubieżnie gotowy by wgryźć się w kolejny kawałek umierającego powoli w jego dłoni maga.
Ishir mimo bólu ruszył biegiem w stronę bestii, czuł jak nogi starają się pod nim ugiąć, ale zmusił się do biegu by po chwili pędzić ile sił na ratunek nowo poznanego kompana.
Kiedy potwór, miał wgryźć się już w ramię lodowego maga, niebieskowłosy dopadł do niego i uderzył tępym ostrzem w pierś potwora, na wysokości serca. Ostrze nie przebiło twardej skóry pokrytej pierzem, ale to dziwne nie było -wszak miecz nie został stworzony do cięcia.
Mimo to ostrze ryknęło głośno a cielsko bestii pochłonął elektryczny poziomy słup.



Mag dyszał ciężko a pot lał się z niego strumieniami, czuł że ostrze skorzystało i z jego mocy, jednak było warto, Kazu bowiem leżał obok na ziemi, co znaczyło że siła zaklęcia sprawiła by potwór go puścił.
Jednak nikt nie powiedział, że bestia została powstrzymana. Od miejsca, w którym stał wygłodzony oponent magów, przed atakiem Ishira, ciągnął się teraz długi pas, zdartej ziemi, jak gdyby bestia starała się cały czas wyhamować impet ataku elektrycznego. Kilkanaście metrów dalej, potwór stał, dymiąc lekko i łapami dogaszając kilka tlących się piór, mimo to atak nie wyrządził mu wielu szkód.
Na ptasim dziobie pojawił się paskudny grymas triumfu, gdy potwór począł kroczyć w stronę dwójki osłabionych magów... nie pokonał jednak nawet połowy dystansu.
Za stworem wyrosła z ziemi nagle kula z dziwnego zielonego kryształu, która rozłożyła się niczym rozkwitająca roślina. W środku siedział zaś Taker, który położył dłoń na głowie zaskoczonego potwora, a ten momentalnie zaczął pokrywać się kryształową skorupą, by po chwili zmienić się w zwykłą zieloną rzeźbę.
- Ciekawy zwierzak. -przyznał wesoło były obserwator walki. - Pozwolicie, że sobie go przygarnę, co?
-Nie ma sprawy - wydyszał z trudem Ishir, po czym upadł na kolana. - Dzięki, że jednak się ruszyłeś.
Zaczął napływać mrok. Elektryczny mag zachwiał się lekko, po czym gruchnął o ziemie. Świadomość trzymała się z całych sił. Siły te jednak z każdą chwilą były coraz słabsze. W końcu musiał zemdleć...
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Karmazyn jest offline