Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2012, 10:05   #100
Tropby
 
Reputacja: 1 Tropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skał
Wtapianie się w stertę trupów mogło nie być przyjemne ale na pewno było przydatne. Pozwoliło Agarthowi nieco pomyśleć. A jego sytuacja nie przedstawiała się szczególnie szczęśliwie.
Uwolnienie stworka było błędem. Najwyraźniej rany musiały mu zaszkodzić bardziej niż myślał, skoro zaufał czemuś czego szalony naukowiec nie był w stanie kontrolować, i uwięził. Choć z drugiej strony, to mogło mu jeszcze wyjść na dobre. Nowy gracz, by wprowadzić jeszcze więcej chaosu. Jeśli nie posiadasz przewagi liczebnej, bądź w mocy, zawsze próbuj wprowadzić jak najwięcej niewiadomych.
Większym problemem było natomiast proste co teraz. Agarth nie był głupi. Był daleki od swojej pełnej sprawności. Na pewno nie był w formie był pozbyć się jednego z większych graczy, a wierzył że właśnie widział dwóch z nich. Pytanie było za którym z nich iść. A odpowiedź? Spróbować ratować dziewczynę, czy pozbyć się blondyna? Blondyn miał coś na czym zależało Steinowi. Artefakt dość potężny by przyciągnąć uwagę mistrza mrocznej gildii, na pewno nie mógł być zwykłą kulką. A poza tym, najemnik miał dość ratowania innych. Istniało wysokie prawdopodobieństwo że zginie w walce z którymkolwiek z tych ludzi. Postanowił więc podążać za blondynem. Podążać i czekać na odpowiedni moment by uderzyć.
Agarth musiał przyznać że powstanie z ziemi przysporzyło mu więcej bólu niż mógłby się spodziewać. Bolały wszystkie kości a wnętrzności paliły żywym ogniem, starając się zaalarmować właściciela o swoim stanie, oraz wymaganym długim urlopie. Mimo to wojownik ruszył za łańcuchowym dziwakiem, który na swym pajęczym tronie szybko zagłębił się w tunele.
Śledzenie go nie było łatwe, bowiem w przeciwieństwie do najemnika, nic go nie bolało, a tron był szybkim urządzeniem. Agarth wiedział że szybko zgubi tego oponenta, jeżeli będzie szedł tak by ten go nie zauważył, jeżeli chciał go dalej śledzić musiał wymyślić na to jakaś cwaną metodę.
W pewnym momencie jednak do najemnika przemówił znajomy głos.
- Tu Edgardo Mortis - nagle zza pleców Ensisa wychynął błękitny ognik bez problemu go wyprzedzając i unosząc się w stałej odległości około metra od twarzy najemnika. - Właśnie przybywamy wraz z Alicją aby cię wesprzeć. Zostań tam gdzie jesteś i czekaj na nas. Mój Hitodama będzie dalej śledził blondyna i gdy tylko opuści tunele będziemy mogli wykorzystać naszą przewagę liczebną i zaatakować go we trójkę.
- Chyba we czwórkę - poprawił go kobiecy głos. - Nie pomijaj mnie tylko dlatego że jestem twoim duchem!
- Bardzo przepraszam... więc to by było na tyle, panie Ensis. Czekamy na pana odpowiedź. Odbiór.
- Nie musisz mówić “odbiór”. To nie krótkofalówka, wiesz...
- Od kiedy stałaś się taka drażliwa?
- Czasem po prostu wydaje mi się, że traktujesz nas zbyt przedmiotowo.
- Och, błagam o wybaczenie, nie chciałem pani urazić.
- I nie mów do mnie “pani”, ty...!
W tym momencie przekaz Hitodamy się urwał i wyglądało na to, że czeka już tylko na odpowiedź Ensisa.
Obawy Agartha okazały się słuszne. Jego obrażenia były zbyt rozległe by umożliwić nawet śledzenie blondyna. Wtem usłyszał głos. Uśmiechnął się delikatnie słysząc wymianę pomiędzy Sukubem a Edgardo.
- Czekam. - odpowiedział jednym słowem.
Następnie usiadł, oparł się plecami o ścianę, i wyciągnął z kieszeni fajkę, która jakimś cudem przetrwała całą jego podróż. Nabił ją swoim ulubionym tytoniem i zapalił. A potem czekał spokojnie na przybycie Mortisa, ćmiąc sobie fajeczkę.
Hitodama zakreślił w powietrzu kółko na znak że przekazał odpowiedź, po czym opuścił Agartha, by podążyć dalej za blondynem i dowiedzieć się dokąd zmierza.

Gdy Mortis i Alicja ruszyli do czekającego najemnika, Hitodama dalej relacjonował bitwę Steina i jego sługusów z Ogdenem. Stary szalony naukowiec nie miał jednak zamiaru tanio sprzedać swej skóry. Wcisnął jakiś przycisk na swym pilocie i nagle ściany korytarza rozsunęły się, wpuszczając do środka prawdziwą chmarę, różnego typu chimer i potworów. Mieszający się ryk głodu i strachu zalał korytarz, gdy potwory z golemem na czele ruszyły do ataku.
Metalowy twór zderzył się z muskularnym miecznikiem, który wprawnie zablokował ciosy jego przemienionych w miecze rąk. Golem wciąż wytwarzał z ciała różnorakie uzbrojenie, a zadane mu przez członka Dark Scar obrażenia od razu zalepiał nowy metal. Mim oto wojownik mrocznej gildii z fascynacją w oczach ciągle przyspieszał z atakami, aż w pewnym momencie z jego ręki wystrzelił strumień wody, który odrzucił zaskoczonego golema w tył.
Ubrany w kimono białowłosy, chyba stwierdził że używanie magii w tej sytuacji było by dyshonorem, bowiem z rękami w kieszeniach, zaczął zwinnie skakać po głowach potworów, i niczym jakiś akrobata, kopał je i sprawiał że te wpadały ciągle na siebie, plącząc swe kończyny. Tym też sposobem ten dziwny osobnik zbliżał się do Ogdena, powoli bo powoli - ale skutecznie.
Stein zaś, odbił kilka z chimer swa kosą, po czym zaczął ciskać błyskawicami w nadciągające chmary dziwadeł, by jak najszybciej odeprzeć tą plagę, która dzieliła go od jego celu.

Póki co wychodziło na to że walka z Ogdenem jeszcze trochę potrwa, co dawało grupie magów trochę czasu na podjęcie decyzji co do dalszych priorytetów wyprawy. Łowca w końcu dotarł do miejsca gdzie na ziemi siedział Agarth pykając swoją fajkę, teraz było trzeba ustalić co dalej.
Chłopak otarł pot z czoła, opierając się jednocześnie o ścianę tunelu. Teraz dopiero dawały mu o sobie znać zarówno zmęczenie, jak i rany odniesione w ostatnich dwóch bitwach.
- Dobrze, więc najpierw podsumujmy czego do tej pory dowiedzieliśmy się o naszych przeciwnikach. Hitodama wam wszystko zrelacjonuje.
Ognik który przybył wraz z Edgardem, Alicją i Sukubem zaczął wyświetlać wszystkim relacje z potyczek z Piątym, Steinem, oraz pozostałymi członkami Dark Scar. Zaś gdy kończył jego płomień był widocznie mniejszy i bardziej rozchwiany. Wyglądało na to, że duchy również mają ograniczoną ilość energii magicznej, a siły Ognika były już na wyczerpaniu niemal na równi z tymi reszty drużyny.
- Jak widzicie przegrywamy obecnie na obydwu frontach. Jedyny sposób w jaki moglibyśmy wygrać z Piątym lub Steinem to połączyć wszystkie nasze siły, włączając w to grupę elektrycznego maga, i zaatakować ich gdy nie będą się tego spodziewać. Problemem są jednak podwładni Steina oraz towarzysze Piątego, którzy to najpewniej pokonali Krio gdy rozdzielił się z Kereim. Możemy też spróbować odebrać blondynowi kulę i użyć jej jako karty przetargowej. Wygląda na to, że Steinowi bardzo na niej zależy.
Szlachcic przerwał na moment, aby złapać oddech, po czym kontynuował.
- Jednak musimy być bardzo ostrożni z tym gdzie i jak wykorzystamy resztę naszych sił. Podczas naszej potyczki z Piątym byliśmy zbyt lekkomyślni, angażując wszystkie nasze siły w walkę której nie mogliśmy wygrać. Dlatego jeśli zaatakujemy blondyna, to musimy być w każdej chwili gotowi do odwrotu jeśli okaże się zbyt silnym przeciwnikiem, gdyż jeśli mamy mieć jakiekolwiek szanse na zwycięstwo w tej wojnie, to musimy wesprzeć pozostałych w walce ze Steinem i jego podwładnymi. Miejmy nadzieję, że Ogden da im jak najmocniej popalić nim zostanie pokonany.
Widząc jak jej mistrzowi zasycha w gardle, Sukub przywołała dzbanek wody na srebrnej tacy wraz ze szklankami, po czym rozdała wszystkim.
- Tak więc przechodząc do konkretów - wznowił Mortis po tym jak wypił całe trzy szklanki orzeźwiającego płynu - [/i]Alicjo, czy masz może jakiś sposób na skontaktowanie się z księdzem Joghurtem? Mogłabyś też spróbować nawiązać kontakt z Krio. Wysłałbym do niego Ognika, ale widząc co Piąty z nim zrobił jestem zdania że lepiej trzymać się jak najdalej od tamtych ludzi w białych płaszczach.[/i]
- Mogę spróbować, mamy specjalne spinki poukrywane w naszym wyposażeniu, które pozwalają nam na kontakt, ale w ogniu walki się to nie sprawdza. -odparła dziewczyna grzebiąc w swych kieszeniach.
- To chwilkę zajmie. -odparła Alicja majstrując przy urządzonku.
Po chwili kuszniczka pstryknęła w małe urządzonko w którym dało się zasłyszeć głos starego księdza. - O co chodzi? Nie za bardzo mamy tu czas na pogaduszki. -zapytał ksiądz, gdy najemniczka podsunęła nadajnik Mortisowi.
- Tu Edgardo - odpowiedział niezwłocznie chłopak. - Przekazuję jaka jest sytuacja. Dowiedzieliśmy się, że celem Steina jest stworzenie niejakiej "Pradawnej Rękawicy", zaś jednym ze składników była kula z zapieczętowanymi wewnątrz duszami, którą odnaleźliśmy wraz z Alicją, ale straciliśmy ją w potyczce z człowiekiem w księżycowym hełmie określającym siebie jako Piąty. Jednak jego prawdziwym celem była jedna z porwanych dziewczyn, która została mu przekazana w zamian za kulę. Teraz natomiast wraz z panem Ensisem śledzimy wysłannika Steina który dokonał wymiany i planujemy go zaatakować, ale możemy potrzebować wsparcia. Donoszę też, że Ogden zdradził Steina i doszło między nimi do walki, przy czym Stein i jego podwładni zyskują obecnie przewagę. Podajcie swoją pozycję, żebym mógł wysłać do was Hitodamę.
- Jaki formalny bełkot. -prychnął cyniczny duchowny po czym odparł.- O rękawicy tylko trochę słyszałem, ale opowiem wam gdy zbierzemy się wszyscy razem, zresztą będę musiał wam powiedzieć coś jeszcze.- odparł enigmatycznie staruszek po czym dodał. - Dopiero weszliśmy głównym wejściem, wcześniej zatrzymał nas jakiś mag a potem banda potworów. Najpierw olbrzymi ślimak z kwasu, a teraz jakaś wygłodniała pierzasta kreatura. Ishir i nowo poznały mag lodu walczą ze stworem przed wejściem. -dodał Joghurt i stwierdził jeszcze. - Skoro jedna została porwana musimy sie pospieszyć by odbić drugą i znikać z tej wyspy.
- Zrozumiałem - odpowiedział Edgardo lekko oburzony komentarzem księdza. To jak sprawnie przekazywano informacje z pola bitwy zaważyło o losie niejednej wojny. Widać było że ksiądz nie gustował w literaturze wojennej. Jednak wyuczony od dziecka szacunek do starszych, tym bardziej w stosunku do wysłanników kościoła, zezwolił Mortisowi jedynie na urażony ton. - Odezwę się ponownie gdy uda nam się zlokalizować drugą dziewczynę. Prawdopodobnie również jest w rękach Steina. Niedaleko wejścia powinniście znaleźć Krio. Alicja przypuszcza, że może być w nie najlepszym stanie, więc postarajcie się mu pomóc. Uważajcie też na ludzi w białych płaszczach i po tym jak odnajdziecie Krio za żadną cenę nie idźcie dalej wgłąb tunelu jeśli nie chcecie wejść w sam środek bitwy pomiędzy Steinem, a Ogdenem.
Chłopak czym prędzej nakazał Ognikowi ponownie podzielić się na dwie części i wysłał jednego z nich z powrotem na zewnątrz w kierunku głównego wejścia. Miał on wpierw za zadanie sprawdzić czy pierzasty stwór o którym wspominał Joghurt to ten sam potwór który zranił Agartha, a także jak radzą z nim sobie Ishir oraz mag lodu.
Przez wiekszość konwersacji Agarth milczał, pykając fajkę. W końcu odezwał się spokojnie.
- O drugiej dziewczynie możemy zapomnieć. Chyba że chcemy postawić wszystko na łut szczęścia. Ma ją albo Stein, albo Ogden. Nie mamy sił by walczyć z którymkolwiek z nich, ani czasu na poszukiwania i plany nie wymagające przemocy. Jeśli zaatakujemy tego blondyna i nie będziemy wstrzymywać ciosów mamy szansę go zabić. A skoro kuleczka jest niezbędna do rękawicy, to trzeba ją zdobyć. Ponieważ znając życie ta “Pradawna Rękawica” posiada moc zdolną podbić lub zniszczyć świat. - zaśmiał się krótko - Artefakty poszukiwane przez mroczne gildie zazwyczaj mają dokładnie takie właściwości.
Mortis kiwnął głową w odpowiedzi na słowa najemnika.
- Również się tego obawiam. Dlatego tak żałuję że nie udało nam się pokonać Piątego... Jeśli ten blondyn będzie równie silny jak on to będziemy musieli się czym prędzej wycofać i dołączyć do pozostałych. Tylko gdy połączymy nasze siły możemy mieć jakiekolwiek szanse w walce ze Steinem.
- Tyle wystarczy Alicjo. Dowiedzieliśmy się już wszystkiego co było nam potrzebne. Pozostała nam już tylko jedna rzecz do zrobienia zanim zdecydujemy o naszych dalszych posunięciach - Edgardo spojrzał wymownie na demonicę, która zebrała puste szklanki i odesłała tacę wraz z naczyniami z powrotem do Otchłani. - Sukubie, jesteś gotowa?
- Odmawiam - stwierdziła kobieta-demon z zimną stanowczością.
- Że co? - zapytał zdziwiony Mortis unosząc lekko brwi.
- Ty również odniosłeś wiele ran. Mógłbyś zemdleć, albo wręcz zapaść w śpiączkę gdybym się w porę nie powstrzymała - Sukub powoli przeniosła wzrok ze swojego mistrza na Alicję. - Ty za to walczysz na dystans, czyż nie? Masz więc dużo mniejsze ryzyko odniesienia ran. Co powiedziałabyś na oddanie części swojej energii życiowej wojownikom walczącym w pierwszej linii?
- Nawet o tym nie myśl! - głośno zaprotestował Edgardo. - To tylko i wyłącznie moja wina, że odniosłem te rany. Nie pozwolę żeby kobieta musiała się za mnie poświęcać. Honor rodziny Mor... Auu!
Chłopak jęknął przeciągle gdy Sukubica wbiła mu ostro zakończony paznokieć prosto w poparzoną pierś.
- Tylko nie unoś mi się tu honorem, paniczyku. Tak, to tylko i wyłącznie twoja wina, więc za karę będziesz musiał zdzierżyć odrobinę hańby. Może dzięki temu następnym razem nie będziesz się rzucał na swojego wroga niczym mysz na rozwścieczonego pitbula.
Alicja skrzywiła się niepewnie i mruknęła - Nie brzmi to za zdrowo... ale chyba nie mam innego wyjścia.- westchnęła w końcu zakładając kusze na plecy. - Co mam zrobić?
- Po prostu się nie ruszaj - rzekła demonica zostawiając swojego mistrza z wyraźnie niezadowoloną miną, po czym podeszła do kuszniczki i jedną ręką zdjęła jej z głowy hełm, a drugą chwyciła delikatnie za podbródek. - Mmm... dawno nie próbowałam kobiety. Powiedz no, jesteś jeszcze dziewicą? Te są najsmaczniejsze - Sukubica oblizała się lubieżnie. - Albo nie mów, wolę miec niespodziankę.
Szlachcic ostentacyjnie odwrócił wzrok gdy jego duch rozwarł dziewczynie usta i zaczął wysysać energię życiową pod postacią zielonej mgiełki. Trwało to na tyle długo, że Edgardo zaczął się obawiać czy zdążą dogonić blondyna nim ten dostarczy kulę Steinowi.
- Chyba sprawia ci to za dużą przyjemność - zauważył w końcu.
- He? - zapytała demonica odrywając się od Alicji, po czym otarła usta dłonią. - Właśnie skończyłam.
Sukub puściła dziewczynę i oddała jej hełm, następnie zaś zbliżyła się do Agartha, oglądając go ze wszystkich stron.
- Normalnie wolę młodszych mężczyzn, ale dla ciebie zrobię wyjątek. Możesz to uznać za komplement.
Kobieta-demon powoli zbliżyła rozwarte usta do twarzy Ensisa i już po chwili zielona mgiełka zaczęła opuszczać jej ciało i wnikać przez usta do ciała najemnika. Tym razem jednak cały proces zajął mniej czasu i już po około minucie się zakończył.
- Ktoś zasklepił twoje rany jeśli się nie mylę - zauważyła Sukub. - Tylko dzięki temu się nie wykrwawiłeś. Teraz twój organizm powinien odzyskać siły witalne i uleczyć obrażenia wewnętrzne.
- Skończyłaś? - zapytał zniecierpliwiony Edgardo.
- Potwierdzam - odpowiedziała zadowolona demonica. - To co teraz robimy?
Chłopak zastanowił się przez moment, analizując po raz kolejny sytuację w której się znajdowali. Było tak jak mówił Agarth. Jedyne co w tej chwili mogli zrobić to zdobyć kulę i nie pozwolić Steinowi na stworzenie Pradawnej Rękawicy, którą tak pożąda.
- Będziemy musieli się pospieszyć żeby dogonić blondyna i nadrobić stracony czas. Pan Ensis niech pójdzie przodem prowadzony przez Hitodamę. Za nim podążymy ja i Alicja, a Sukub będzie osłaniała nasze tyły. A teraz ruszajmy bezzwłocznie i miejmy nadzieję, że po drodze trafimy na jakieś bardziej korzystne miejsce do walki. Nierozsądnym z naszej strony byłoby inicjować potyczkę w ciasnym tunelu gdzie nie możemy wykorzystać przewagi liczebnej, a wróg może nas wybić jednego po drugim.
 
Tropby jest offline