Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-08-2012, 10:59   #103
Yzurmir
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Honor ma się jeden... Honor ma się... Cholerny krasnal będzie mu wygadywał swoje ludowe mądrości. I wszyscy inni też się oczywiście na niego rzucają i obwiniają go, jakby on tutaj był potworem, gdy w rzeczywistości starał się ich ratować! Jakby więcej takich "kurwich synów" jak on było, to na świecie mniej zła by może istniało i wynaturzeń. Był jak pieprzony Sigmar, który poświęcił się dla tych ludzi, a oni... No dobra, nie wiedział, czy Sigmar poświęcał się dla kogokolwiek — żył ci on dawno, a Ivein za bardzo się przecie na świętych pismach nie wyznawał. Ale ludzie z Kurtwallen traktowali go tak niesprawiedliwie, że z pewnością istniało kiedyś jakieś bóstwo, co też takiego losu zaznało, i ludzie zrozumieli swój błąd dopiero długo po całym zajściu.

Wepchnął dziewczynę na wóz, po czym sam wdrapał się i usiadł obok niej, chwytając lejce w jedną rękę, a drugą oplatając dokoła Karmelii i przykładając jej znowu nóż do gardła.
Edgar! — krzyknął. Sołtys stał w milczeniu kilkanaście metrów od niego i przyglądał mu się uparcie. — To wszystko jest wielki błąd. Myśmy są ci dobrzy! Jeszcze się kiedyś o tym może przekonasz.

Gdy tylko wyjechał z Kurtwallen, natknął się na Vooksa i Kaprala.
Otto, ty żyjesz! — Ivein zeskoczył z kozła i poklepał towarzysza po plecach. — Myślałem, że i ciebie zarżnęli...
Najemnik posłał mu nieprzyjemne spojrzenie, aż łowca cofnął się parę kroków.
To... wszystko to nie moja wina, tak wyszło, co miałem zrobić? Zobacz, mam wóz z zaopatrzeniem. Ruszajmy w drogę.

Jednak Normalverbraucher nie chciał tego jeszcze robić. Podczas gdy Vooks zajął się krępowaniem ich zakładników, on wyjaśnił Iveinowi wszystko czego się dowiedział, na zakończenie dodając, iż powinni zabić „boginka”. Łowca ochoczo przystał na propozycję.
Trzeba do reszty oczyścić ten las z zepsucia. Nie godzi się zostawiać takiego zła samego sobie.

Gdy rozmawiali o dalszych planach, zbliżył się do nich Vooks. Słuchał przez chwilę, po czym wtrącił się:
Przecież ten wóz do tego gaju nie dojedzie! A już na pewno wytropi i dorwie nas gajowy z ziomkami. — Niziołek wymownie przekrzywił głowę, przeciągając palcem po swojej delikatnej szyi. Jego szemrany ton głosu zdradzał, że mimo czarnowidztwa, mały chytrus miał coś w rękawie. Otto spojrzał na Iveina, a potem przeniósł wzrok na halflinga i patrząc na niego z góry, uniósł brew.
Zamieniam sie w słuch.

Niziołek obejrzał się na więźniów, machnął ręką, żeby najemnicy się schylili, i wyłuszczył swój plan szeptem.
Najpierw poderżniemy ścięgna dziewczynie i obydwoje zwiążemy i zostawimy na wozie, hm? — zaczął, a Ivein skrzywił się boleśnie. — Potem czekać będziem aż Edgar albo ten Liszka, albo inni wieśniacy w naszym kierunku pójdą. Ja mogę dać znak jak już będą blisko, yhy. Wtenczas maskę wyjmiemy, przy której gówniarze panowanie nad ciałami swoimi tracą i się w bestie przemieniają. Maskę przybijemy do wozu tak, by ją widzieli, i czekać będziemy aż się przemienią, hm? Zanim chłopi przyjdą udamy, że przed nimi wiejemy, a naprawdę w krzakach się skryjemy, by zobaczyć, co się stanie! Albo ludzie ze wsi potwory ubiją, albo do gaju je zaprowadzą… no, albo są z nimi w zmowie i wtedy… trudno.

Niziołek był cały czerwony z podniecenia swoim planowaniem. Jego pomysł był trochę pokręcony, chociaż mógł się udać. Ivein spojrzał na Ottona i wzruszył ramionami.
Wy decydujcie, ja dosyć już dzisiaj popieprzyłem swoimi pomysłami. Tylko… zróbmy to dalej na drodze, bo tutaj za blisko jest wsi. Wy zadbajcie o plan, a ja… ja chcę tylko coś ubić — rzekł, podchodząc do wozu i wyciągając z niego miecz.
 

Ostatnio edytowane przez Yzurmir : 03-08-2012 o 11:15.
Yzurmir jest offline