Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-08-2012, 18:35   #121
Rodryg
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Za wyprawą podążał półdrowi niewolnik, łatwo było rozpoznać to po trochę innym odcieniu skóry i bardziej zaokrąglonych uszach które chował pod swoimi włosami. Nosił prosty strój na którym widniał znak domu Taergith zresztą tak samo na jego niewolniczej obroży. Odróżniał się od reszty niewolników swoimi niemałymi umiejętnościami i właśnie dzięki nim spotkał go „zaszczyt” służby u pani Maelstar i udział w tej wyprawie. Wcześniej służył w niewolniczych oddziałach domu zresztą tam też pełnił funkcję zwiadowcy, jednak służba bezpośrednio pod kapłanką nie cieszyła nikogo zwłaszcza niewolnika a fakt że w grupie znajdowała się jeszcze jedna służka Lolth wcale go nie pocieszał. W teorii winien był posłuszeństwo domowi Taergith ale i tak był zobowiązany do służby reszcie drowów.

A reszta grupy prezentowała się dość ciekawie zaczynając chociażby od wybranka jego pani, o fakcie że był nadzwyczajnym wojownikiem świadczyły opowieści i blizny które znaczyły jego ciało tylko że teraz nie byli na arenie zaś Ishil zastanawiał się czy fechmistrz naprawdę zamierza stanąć przeciw heretyków bez żadnej ochrony. Ghaunadaur był patronem różnych paskudztw i było prawdopodobne że jego wynaturzone pupilki mogą towarzyszyć wyznawcą. Niewolnik był też świadom że bliższy kontakt z nimi potrafi być nadzwyczaj nieprzyjemny zwłaszcza z żywą tkanką oczywiście brak widocznej osłony nie był jego zmartwienie i wcale nie miał zamiaru dzielić się swoimi myślami z kimkolwiek, zapewne przypłacił by to utratą języka jeśli nie całej głowy.

Saerith była kapłanką pajęczycy jednak nie szlachetnie urodzoną widać było że swoją pozycję musiała osiągnąć w inny sposób tak jak reszta spodziewał się konfliktu z Maelstarą ale nic takiego nie zaszło czyżby naprawdę się podporządkowała i skupiła na ich zadaniu czy też czaiła się z atakiem oczekując odpowiedniej chwili tego nie wiedział ale wiedział po czyjej stronie będzie musiał stać gdy do tego dojdzie.
Był też czarodziej, a niewolnik wiedział że od magów lepiej trzymać się z daleka choć i tak nie mógł być gorszy od kapłanek.
Zresztą w grupie był kapłan Selvetarma rzadki widok wśród drowów dość szybko dało się zauważyć że nie cieszył się czyimkolwiek uznaniem bądź szacunkiem ale mimo wszystko i jemu musiał służyć.
Widok skutego heretyka zapewne by go cieszył ale fakt że był szaleńcem i dodatkowo to on prowadził ich do reszty kultystów nie pozwalał mu na tą drobną przyjemność. Zamiast tego wolał na niego uważać tak jak i na kapłanko o ile po nich wiedział czego może się spodziewać to po wyznawcy Ghaunadaura już nie bardzo właściwie to skąd mieli pewność że nie wprowadzi ich w jakąś zasadzkę bądź w ogóle we właściwe miejsce, pocieszeniem był fakt że przynajmniej jego nie musiał słuchać. Poza tym przy takiej różnorodności wyznań w grupie zastanawiał się czy nie znalazł by się tu jakiś zakonspirowany wyznawca Vhareuna, w końcu po drowach można się było wiele spodziewać. pocieszeniem był fakt że przynajmniej jego nie musiał słuchać.
Pozostał jeszcze nadzorca heretyka widać było że jest dobrze wyszkolonym żołnierzem przypominał mu inne drowy które widział podczas swojej służby i dla których służył jako zwiad.
O drugim niewolniku nie można było za wiele powiedzieć inteligencją nie grzeszył i półdrow zastanawiał się czy w ogóle zdołał by przeżyć bez „opieki” jego panów pocieszeniem był fakt że robił za tragarza przynajmniej nie musiał się martwić noszeniem rzeczy reszty drowów oraz konsekwencjami związanymi z ewentualnym uszkodzeniem czegokolwiek.

Przez następne dni podróży służył wszystkim i zajmując się zwiadem nigdy nie uczestniczył w żadnej wyprawie na powierzchnię, fakt ten napawał go pewnym niepokojem ku jego zaskoczeniu. Wkrótce też otoczenie zaczęło się zmieniać czyżby znak że zbliżali się do celu czy też czegoś innego, tego nie potrafił określić. W końcu dodarli do sporej jaskini w której znajdowała się woda zaś na drugim brzegu dało się dostrzec ognisko, było to co najmniej kiepskie połączenie ale powierzchniowcy nie słynęli ze swoich umiejętności przetrwania pod ziemią. Zastanawiał się czy ktoś znajduje w obozie, czy też płomienie zwabiły tutejsze stworzenia które rozprawiły się tymi co rozpalili ogień lub przynajmniej ich spłoszyły. Malestara zdawała się nie przejmować tym faktem pewność siebie czy arogancja ? Nie miał zamiaru rozwodzić się nad tą kwestią zamiast tego zajął się rozkładaniem obozowiska oraz badaniem terenu tak jak zazwyczaj to robił. Zresztą całkiem prawdopodobne było ze to mu przypadnie „zaszczyt” zbadania drugiej strony i znalezienia sposobu na przeprawę więc już teraz mógł się trochę rozejrzeć. Pocieszeniem był fakt że mimo iż był niewolnikiem otrzymał własne posłanie najwyraźniej ten kto organizował wyprawę stawiał na skuteczność choć równie prawdopodobne było że wydano standardowe wyposażenie dla żołnierzy, tak czy inaczej on na tym skorzystał.
 

Ostatnio edytowane przez Rodryg : 03-08-2012 o 18:42.
Rodryg jest offline