Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2012, 11:25   #7
Wnerwik
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Niski, nawet jak na przedstawiciela swojej rasy, krasnolud niezbyt uważnie przyglądał się przedstawieniu. Jegomość wydawał się szerszy niż dłuższy i bynajmniej nie chodziło tu o szerokość jego brzucha - takiej klaty to i Norsmen by się nie powstydził. Jego twarz była pokryta wieloma bliznami, a w jego oczach koloru ciemnego piwa błyszczało szaleństwo. Niezbyt długie blond włosy były związane wysoko w kucyk. Broda również nie należała do najdłuższych, za to ozdobiona była złotem. No dobra, nie było to czyste złoto, ale ten stop go w sobie trochę zawierał... Niezbyt dużo, ale jednak. Z takiego samego złotopodobnego metalu wykonane były kolczyki w jego uszach, których, nawiasem mówiąc, było całkiem dużo.

Ubiór i plecak obwieszony różnego rodzaju sprzętem - znalazła się łopata, kilof, latarnia, jeszcze większy kilof - zdradzały, iż krasnolud zapewne dopiero przybył do miasta i jeszcze nie zdążył się nigdzie zatrzymać. Pozwalały również na próbę odgadnięcia jego profesji - narzędzia niewątpliwie wskazywały na górnika. Ale czegóż górnik mógł szukać w Ohlsdorfie? Jak to czego? Złota!

Ohlsdorf. Mogund zapewne nigdy by tu nie przybył gdyby nie usłyszał w Waldenhof, gdzie chwilowo zapijał smutki o zawalonej kopalni. Kopalni która podobno skrywała bajeczne skarby. Złoto - tylko to się liczyło, nic więcej. Wszystkie krasnoludy lubiły złoto - lecz u Mogunda była to wręcz obsesja.
Dlatego nie czekał zbyt długo z wyruszeniem w drogę...

Na paloną guślarkę patrzył trochę ze znudzeniem. Ot, zwykła wiedźma palona na stosie. Odkąd wędrował po Imperium widział już takich trochę. Lecz nagle poczuł na sobie jej wzrok, popatrzył prosto w jej czarne oczy, dziwnie hipnotyzujące. Wiedźma coś słyszała, a on wpatrywał się w nią jak urzeczony.
I wtedy bełt Inkwizytora przebił jej gardło.
Czar prysł.
Krasnolud splunął.
- Cholerne ludzie - mruknął pod nosem. - Gdyby nie byli takimi słabeuszami nie musieliby korzystać z tej plugawej magiji. Ot, co magia robi z ludźmi. Klątwy, kurwa, miotają. - Blondyn splunął ponownie, po czym wyruszył na poszukiwanie najbliższej karczmy. Musiał się napić. Pragnienie bynajmniej nie było spowodowane ciężkimi przeżyciami - po prostu był krasnoludem. A jak wszyscy wiedzą, każdy krasnolud to alkoholik.
 
Wnerwik jest offline