Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2012, 12:54   #106
kymil
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Polana w lesie

Przemijało parne wiosenne południe. Otto zabił bzyczącego mu koło ucha gza. Jeśli wieśniacy próbowali zasadzki lub czegoś podobnego, to robili to nadzwyczaj udatnie.

- Prrr! - zawołał Vooks z kozła. - Ta polana się nada... Nie to co pozostałe. Nie uważacie?




Ivein z Alsburga zlustrował puszczańską okolicę. Jasna otoczona starymi drzewami polana, zatopiona w słońcu. Na obrzeżach rosły gęste krzewy.

Otto zeskoczył z wozu zdeptawszy krzak paproci.

Bez słowa wziął na ręce Karmelię i przeniósł na środek leśnej polany. Vooks sprawdził jej bandaże, następnie więzy. Dał dziewczynie pić i wepchnął w buzię kawałek pszennego placka.

Gottlieb zwany Stopą dostał wody z manierki od Iveina, który przeniósł chłopaka nieopodal Karmelii.

- Co to? Miejsce ostatniej kaźni? - zakpiła rudowłosa, połykając placek. Otto od razu zdzielił ją w pysk. Wyjął maskę i pokazał dziewczynie.

Dzieciakom błysnęły oczy. Nie odrzekły ni słowa, tylko powiodły niezrozumiałym wzrokiem po najemnikach. Gottlieb Stopa oblizał bezwiednie wargi, wzdrygnął się, ale opanował.

- Maska... Macie ją. Ale po co mi ją... - zaczęła Karmelia. Wtem zajęła się śmiechem, gdy zrozumiała czego od niej oczekują.
- Nie może być? Naprawdę nie sądzicie chyba, że się zmienimy w Łowców? Ot, tak. Ależ jesteście dufni w swe siły... Pfff - wydęła kształtne usteczka i ponownie zaniosła się śmiechem.

- Nie zdzierżę i Wam powiem... zanim On Was dopadnie. Maska nie jest kluczem do wilczej Przemiany, tylko zaledwie wstępem. Trzeba czegoś więcej niż ta relikwia... Trzeba świętego miejsca boginka, jego przyzwolenia i... krwi. Dobrej czerwonej krwi. - przejechała językiem pod ustach. - Bez tego i maska na nic. Sama moc czynienia Przemian też nie jest dana raz na zawsze... - przerwała jakby powiedziała Chłopcom ciut za dużo.

- Maski boginka zniszczyć się nie da...
- zwróciła się do Alsburgczyka prędko odzyskując rezon - Ogniem jej nie spopielisz, wodą nie zmiękczysz, młotem nie skruszysz. Ale próbuj...
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 04-08-2012 o 12:57.
kymil jest offline