Wilhelma zatkało. Z jego twarzy zniknął pogodny wyraz, ustępując mieszaninie zdziwienia i złości. Jak mogli go brać za TO?! Jak można się było aż tak pomylić i uznać go za mutanta? Wiedział, że występują też drobne mutacje jednak w tej chwili ciężko mu było w to uwierzyć. Poczuł konieczność zabicia tych plugastw. Tylko jak? Miał nie ujawniać się z mocą...
Spojrzał na swój miecz i laskę. To sprawiło, że ochłonął, bo niby co miał z nimi zrobić skoro pewnie walczył równie dobrze jak Mawr rzucała czary. Jednak nie mógł pozwolić by na samym początku wszyscy wiedzieli kim jest. Wyciągnął miecz z pochwy i spróbował przyjąć groźną pozę, trzymając się na tyle blisko Mawr by jej nie przeszkadzać a czuć się bezpiecznie. Gdyby był w pełni wyszkolonym magiem nie musiałby się tak czaić, to idiotyczne... |