Ruppert usłyszał dziwne odgłosy. Rżenie konia, jakieś pomruki w oddali. Ujrzał dwa wozy. Postanowił dyskretnie się zbliżyć. Po cichu skradając się tak jak mu pozwalały jego amatorskie umiejętności śmieciarza. Chyba się udało. Nikt go nie zauważył. Swoim zwyczajem, oglądając różne ciekawe sceny łyknął trochę z butelki. Widział jak kilku ludzi klepie mutantów. Ciekawe ciekawe! Kto wygra walkę? Może będzie jakaś okazja do zebrania skarbów. Fu! Skóra jednego z nich przypominała powierzchnię jednego z księżyców. Pewnie jakiś tfu! Mag! Na pewno jakiś czarodziej plugawy go chciał ukatrupić. Dobry człowiek dobry. Poradził sobie.
Ale nagle... siedząc kilka metrów od drogi w krzakach Ruppert oparł się do drzewo i zasnął... Chrapiąc siedział wspierając się na kijaszku nawet podczas snu. |