A ja właściwie po Batmanie spodziewałem się więcej. Najgorszy był koniec. Ot, dwójka głównych złych ludzi zdradza swój zły plan i opowiada swoją złą historię. A Batman, najlepszy detektyw świata, tyle swojej detektywistycznej roboty zrobił, że tylko odkrył kim jest kobieta kot. Strasznie dużo sztucznego patosu, każda rozmowa kończyła się takim "ostrym punchem", silną pointą jednego bohatera i rozdziawionymi ustami i wielkim szokiem u drugiego.
Ale widowisko i tak całkiem fajne. Spodobały mi się efekty specjalne, które dzięki temu, że nie były tak przekolorowane, stały się bardziej realne. Tom Hardy jako Bane też fajny, bardzo przekonujący i charyzmatyczny, a nie głupi mięśniak jak u Schummachera. Chociaż wolałbym, żeby oprócz intelektu, tak jak i w komiksach dodali mu Venom, by stawał się wielką, wściekłą bestią, wtedy by Batowi złamał kręgosłup, a nie przyczynił się do wypadnięcia jednego kręgu.
Kobieta kot była brzydka.
Robin fajny.
Gary fajny.
Morgan fajny.
Caine i Bale jacyś tacy... nijacy. Pełni właśnie tego patosu.
Szkoda, że finał nie był tak finalny, jak zapowiadano, ale pomimo paru brzydot, niedociągnięć, luk i głupot, jestem na tak, ale nie jestem usatysfakcjonowany. Ma być w 2016 rebot kolejny, może ten będzie bardziej w klimatach krymianłu noir, a nie taki dramat wojenny.
__________________ Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies
^(`(oo)`)^ |