Kiti, Dirith;
Trudno powiedzieć co tak naprawdę się stało. Czy magiczna czujka, uszkodzona i zatkana kawałkami szmat zagotowała się na amen? Może miała połączenie z innym mechanizmem, gdzieś u góry, przy łatwopalnych materiałach? Przegrzało się i pożar gotowy? Być może przemytnik skorzystawszy z szansy na ucieczkę postanowił na wszelki wypadek upewnić się, że drowi zabójca i wilk nie podążą za nim tym razem i wybiegając z chaty wzniecił ogień rozbijając oliwne lampy czy coś w tym stylu? Być może macka meduzy uderzyła znów o ziemię, lekkim wstrząsem strącając którąś ze wspomnianych lamp lub wznieciła pożar wytrącając drewno z kominka? Być może Silversting miał zaufanego sługę, który nadal żyje i przyszedł się zemścić? Być może straż miejska i rozsierdzony lud miasta postanowił złożyć ofiarę dla Chaosu z usmażonego żywcem drowa? Trudno powiedzieć, mieliście tylu wrogów...
A Może By Tak uciekać, a potem się nad tym zastanowić?
Wilczycy udało się bez trudu ominąć golemy. Wszczęła alarm.
Dirith;
Chimera nie odpowiedziała ci. Najwyraźniej nie zamierzała zdradzać swojego imienia i wiedziała, ze nie masz czasu ani możliwości by wyciągnąć z niej to imię.
- Dobra, a teraz skoro wiesz dużo, to powiedz mi czy jest tu coś jeszcze wartościowego do zabrania?
- Niezbyt, chyba, że planujesz bawić się w skręcanie golmów... i wytaszczanie stąd ton metalu lub kamieni do tego celu.
- Są w tym laboratorium mutageny do tworzenia chimer?
- Nie, tutaj Silversting trzymał tylko swoje golemy.
- W szczególności chodzi mi o móżdżek dopplera...
- Oh. O to chodzi? Widzisz, czasem mamy coś tuż pod nosem, ale nie zauważamy tego. Albo też widzimy coś, nie mają pojęcia do czego to służy, hm? Silversting był bardzo krótkowzroczny. Trzymał w swojej komnacie coś, co mogło pomóc mu stworzyć idealną chimerę, ale nie miał pojęcia, że to działa w ten sposób. Nigdy nie spytał;3 Dlatego właśnie zastanawiałem się, czy posiadasz nadal ten amulet. Owy przedmiot... powiedzmy, kryształ... odpowiednio użyty wspomógłby twoje zmienione ciało chimery. Nie musiałbyś się martwić śmiercią, nie musiałbyś pokładać w nikim zaufania...;3 Więc gdzie jest haczyk? Jeśli ktoś otworzy skrytkę z tym kryształem bez klucza, czyli bez amuletu, uruchomi się mechanizm, który uszkodzi krysztal czyniąc go nieprzydatnym. Ale dlaczego ci to mówię, nieznajomy mroczny elfie...? Widzisz, w każdym wyścigu ktoś musi dotrzeć do mety. Silversting, w którym pokładałem nadzieję, był zbyt słaby, jak sam się przekonałeś. Wygrać może tylko ten, który pod naporem przeciwności losu nie cofa się ani kroku w tył lub ten, który jest... zawsze o krok do przodu – powiedział słodko.
Chimera milczała chwilę.
- Ten kryształ to moje serce, mroczny elfie – wyznała nagle. – I póki jest tam, w tej skrytce, każdy nierozważny dureń może próbować ją otworzyć a tym samym zginę przez kretyna, nieświadomego nawet, co czyni – powiedziała poważnie. – Uważam, że to uczciwy układ;3 Zabierzesz kryształ i wykorzystasz go, aby sobie pomóc, wzmacniając przemianę w chimerę, a przy okazji pomożesz mnie. I mam dla ciebie niespodziankę, jeśli go zniszczysz, twoja udoskonala przemiana cofnie się. Zyskasz moją śmierć. Ale chyba nie chcesz mojej śmierci, hm?;3 – spytała przymilnie.
- I jeszcze możesz mi powiedzieć, gdzie Silversting ukrył księgę notatek Riktela.
- W tej samej skrytce, więc uważaj, czym ją otwierasz...
Ujadanie wilka.
- Musisz iść, mroczny elfie. Musisz żyć. Powiem ci jak wykorzystać kryształ kiedy go już zdobędziesz.
Zamilkła.
Ok., a gdzie jest amulet?!...
Ujadanie wilka. Zapach ognia...
Złapałeś odtrutkę i płyn z fiolki. Szybki rzut oka wokół, ale jak miałeś już okazję się zorientować, całego magicznego badziewia stąd nie wyniesiesz, nie wiesz nawet do czego te nieopisane fiolki służą, a w głowie jak się kręciło tak się kręci... Zabrałeś się do wyjścia póki jeszcze stałeś na nogach i mogłeś biegać w miarę bezkolizyjnie, chociaż lekkim zygzakiem...
Nie wiesz jak i kiedy ominąłeś golemy. Czy ta odtrutka w ogóle działa?! Mroczki, iskierki... No przecież wszystkich palców se nie połamiesz!... Zaklinacz pozostał z tyłu, powstrzymując jeszcze golemy. Wołał coś do ciebie, ale nie słyszałeś co mówił.
Dym. Ogień.
Kiedy dotarłeś na górę, do izby domu, wszystko stało w ogniu. Gorąco jak w piekle... Piekło w oczy, paliło na skórze, pot ciekł po tobie jak z wiadra. Próbowałeś w płomieniach i dmie odnaleźć wyjście lub okno... Wrzątek nie do wytrzymania w niewytłumaczalny sposób usypiał cię, otumaniał, chwiał tobą... A gdzie jest...? Ogień...
Wilczyca...!
http://ooyes.net/userfiles/media/dow...aosdog_jpg.jpg
Łowca...
http://www.pxleyes.com/images/contes...5aab_hires.jpg
Ogień... Ognista strzała!
Próbował się bronić. Wyczarował ścianę ognia. Konie rżały. Wóz uderzył o mur. Niemalże w tej samej chwili, drzwi jednego z domów zostały wyważone, a z wnętrza wybiegło dwóch zbirów. Pierwszy z nich zaatakował maga tnąc od góry po skosie. Był to całkiem przemyślany atak, gdyż w razie pudła mógł szybko zadać kolejne cięcie lub dźgnięcie na odlew. Na dachach po obu stronach ulicy pojawiło się jeszcze dwóch łuczników. Skoczyłeś przez ścianę ognia. Zobaczyłeś cel. I paczkę.
http://www.imgbase.info/images/safe-.../4818_fire.jpg
Potrząsnąłeś głową. Co to za obrazy?! Co to za cholerne majaki?! Czy aby na pewno połykanie tego proszku było dobrym pomysłem...?!
- Run...
http://dark.pozadia.org/images/wallp...ire%20Girl.jpg
Omal nie krzyknąłeś, kiedy tuż przed sobą zobaczyłeś twarz kobiety z płomieni. Wizja jednak szybko zniknęła.
Na szczęście zabrałeś fiolkę ze sobą w razie czego. Chwiejnym krokiem, wśród wrzątku płomieni, próbowałeś dotrzeć do okna a gdy je w końcu namierzyłeś, rzuciłeś się ku niemu by uciekać z płonącego budynku.