Tego wieczora po ostatnim nabożeństwie tylko jeden mężczyzna pozostał w kaplicy czytając księgi o Sigmarze i modląc się do niego. Mężczyzna o ciemnych blond włosach, brązowych oczach i z dużym nosem spędzał tak każdy wieczór. Był w Wortenbachu już dość długo a jego dziennymi zajęciami było gawędzenie z ojcem Dietrichem oraz akolitą Jorgenem. W czasie gdy ci byli zajęci starał się im pomóc lub po prostu w tym czasie chodził po wsi opowiadając o Sigmarze i jego wspaniałości. Dieter był podróżnym akolitą, który kiedyś chciał zostać kapłanem lecz przed tym ciekawość i chęć poznania skłoniła go do rozmawiania i dyskutowania z różnym ludźmi na temat innych bogów. Chciał o każdym bóstwie wiedzieć jak najwięcej.
Gdy dzwon zabił na alarm Dieter odmówił ostatnie modlitwy do Sigmara, po czym chwycił swój morgensztern, ucałował symbol swojego boga wiszący na jego piersi i wyszedł spokojnym krokiem z kaplicy.
Po wyjściu rozejrzał się wkoło i zobaczył ogólną panikę i zawieruchę stworzoną zbliżającym się atakiem. Wykrzykując słowa Sigmara do wszystkich ludzi biegających wkoło kierował się w stronę palisady gdzie zbierały się wojska i ochotnicy do walki z najeźdźcą Za Sigmara! Nie lękajcie się ludzie! Sigmar nas wspiera i w jego imieniu wyplenimy tą plagę chaosu i nie dopuścimy aby te kreatury przeszły dalej! Wykrzyczał do wojaków przygotowanych do bitwy po czym ustawił się przed bramą w gotowości do walki z tymi, którzy przebili się przez bramę |