Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-08-2012, 09:27   #530
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Felix

W ferworze walki żaden z krasnoludów i walczących po obu stronach barykady nie miał szans zauważyć samotnie skradającego się Felixa. O ile ktoś wykazałby się nie lada bystrym wzrokiem by dostrzec łucznika, to już na pewno nie miałby szans w dostrzeżeniu towarzyszącego mu Psa. Nim łucznik dotarł na wybrane przez siebie miejsce obserwacji i ostrzału spostrzegł jak spora kupa kamieni i gruzu spada z przeciwległego zbocza wprost na szeregi krasnoludów chaosu. Mógłby sobie głowę uciąć że widział tam znajomego ogra, jednak stwór zniknął tak szybko jak się pojawił. Chaos zapanował w szeregach spaczonych krasnoludów. Wielu z nich zostało zasypanych przez głazy, inne choć przeżyły, były mocno poobijane. To był idealny moment by wybrać sobie jakiś cel. Olbrzym, który zajmował się działem stał nieruchomo. Wahał się, czy uderzyć w przeciwników, czy raczej kontynuować ustawianie przeklętego działa.
Przynajmniej twierdza była chwilowo bezpieczna. Dopiero teraz Felix dostrzegł przy dziale rudobrodego krasnoluda, który kazał ich zabić. Nie był jednak sam. Tuż obok stał brodacz bez pancerza, podpierający się na stalowym, misternie zdobionym kosturze. Felix nie miał pojęcia kim był i czym się mógł trudnić, ale domyślał się, że jest ważnym ogniwem w gronie chaośników.

Twardy

Założenia khazada były jasne jak słońce. Olbrzym, lub inne ważne dla krasnoludów chaosu osoby. Na samym końcu obserwacja Araka. Ten na szczęście wraz ze swymi ludźmi i Wolfgrimmem u boku radził sobie całkiem nieźle. Twardy również brnął do przodu siekąc toporem każdego przeciwnika, który miał mu się napatoczyć pod nogi. Nagle dostrzegł, kilka metrów dalej jednego z spaczonych kuzynów. Był rosły miał prawie stosześćdziesiąt centymetrów. Choć jego ciało nie było chronione żadnym pancerzem to w kilku miejscach skóra zdawała się być twarda niczym gadzie łuski. Na głowie miał dziwaczny hełm z stali w kolorze smoły, która zakrywała większość jego twarzy. Brodaty sługa chaosu trzymał w ręku masywny topór, prawie tak wielki jak ten od Araka. W drugiej dłoni zaś ściskał włosy odciętej głowy jednego z zabójców trolli, który najwyraźniej obrał sobie złego przeciwnika. Krasnolud wejrzał w stronę Twardego i uśmiechnął się szaleńczo po czym cisnął odciętą głową w stronę rudobrodych zabójców i rzucił się w stronę Twardego.


Zirnig

Zirnig, choć przed pierwszą wyprawą zleconą przez Gregora był zwykłym woźnicą teraz czuł się jak w swoim żywiole. Od momentu gdy po raz pierwszy walczyli z wojownikami chaosu tam na polanie szukając wieszczącego żebraka khazad obył się z walką i to w znacznym stopniu. Był co raz lepszym wojownikiem i nie lękał się żadnego przeciwnika. Pokazywał to choćby i teraz, kiedy pod gradem jego ciosów padł przypadkowy sługa chaosu nie czyniąc mu przy tym najmniejszej szkody. Zirnig miał sekundę, może dwie na zbadanie sytuacji wzrokiem. Nie było źle, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Obrońcy twierdzy radzili sobie całkiem nieźle. Zabójcy trolli z Arakiem i Wolfem na czele wbili się w szeregi krasnoludów chaosu jak ciepły nóż w masło. Twardy zdawał się trafić na kolejnego oponenta. Pozostali też sobie radzili. Bombur i kilku jego ludzi rozbiło grupkę włóczników chroniących lewą flankę w wąwozie.

Nagle rozległ się gromki huk. Bombur padł na ziemię, choć jeszcze dychał. Na jego piersi i twarzy pojawiło się mnóstwo małych, broczących krwią ran. Zirnig rozejrzał się raz jeszcze po polu bitwy i dostrzegł jednego z sługusów mrocznych potęg, dzierżącego garłacz. Jego naostrzone jak u zwierza zębiska mogły zwykłego zjadacza chleba przyprawić o drżenie łydek. Tuż za jego plecami stał drugi krasnolud który prędko podawał strzelcowi naładowany garłacz, odbierając zarazem ten pusty. Zirnig nie miał do niego daleko, ale wiedział, że jeśli wda się w pojedynek będzie miał bardzo ciężko. Wszak ładujący broń pewnie nie pozostanie bierny. Zirnig musiał podjąć ważną decyzję i nie miał na to wiele czasu, gdyż lada chwila mógł paść kolejny wystrzał.



Reiner, oraz Gottwin, Dawit, Yerg

Młodzieniec biegł ile sił w nogach by wspomóc walczących tam w dole ziomków. Nie miał wprawy w strzelaniu z kuszy, gdyż na co dzień z niej nie korzystał. Mimo wszystko wiedział, że teraz przyda mu się jak nigdy wcześniej. Chłopak wycelował w tłum i oddał strzał, jednak bełt śmignął wysoko nad głowami walczących. Reiner zaklął w duchu, lecz nie miał wiele czasu na ładowanie kuszy. Z tłumu walczących wyłoniło się sześciu ochotników z sztandarem byczej głowy, biegnąc nie tylko w stronę Reinera ale i wejścia do twierdzy. Umieszczenie owego sztandaru w jakimś widocznym miejscu twierdzy pewnie podłamałoby morale jej obrońców. Strzelcy, którzy pozostali na balkonie mieli w końcu okazję się popisać. Reiner zaś musiał błyskawicznie zdecydować, czy wracać do twierdzy czy przeładować broń i oddać jeszcze jeden strzał...
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline