Żyli. To było najważniejsze.
Brak tego, który miał pokrywać wszystkie wydatki, było rzeczą przykrą, acz do zniesienia. Nawet dla Kenninga, którego wydatki związane z tą wyprawą były - nie da się ukryć - największe. No i - tego też nie dało się ukryć - w zasadzie nie osiągnęli zaplanowanego celu - nie połączy w parę Romualdo i Juliano. Nie ze swojej co prawda winy, ale z formalnego punktu widzenia fakt był faktem.
To jednak było do nadrobienia. Tylko po co? Po to by zobaczyć, jak te dwa gołąbki słodko gruchają i patrzą sobie w oczy? Dla samej satysfakcji? Wszak korzystniej byłoby oddać Romcia w ręce pięknej Angeliki. Ta z pewnością szczodrze sypnęłaby groszem.
- Może i baraszkują gdzieś w krzaczkach, a może nie - powiedział. - Wśród tych tłumów zrozpaczonych mieszkańców miasta nikt nie jest w pełni bezpieczny. Odszukajmy Katrinę i Gaccia, a potem zrobimy to, po co tu przyjechaliśmy - zaproponował. |