Po propozycji Creapa posąg zaniemówił. Barbarzyńca nie ponawiał pytania, zdawał sobie sprawę z powagi swej oferty.
Z kolei zjadliwe słowa Fergusa posąg potraktował miłosiernym słowem. - Nie znam planów komnat na południe od Sanctum Yrrhedesa, najemniczy synu. Nie pytaj mnie o to. Uwierz w siebie, a zwyciężysz dzięki łasce Wielkiej Delibe.
Na pytanie Pe'lan kapłanka Sharilla podjęła znowu:
- Jak możecie uniknąć mego losu, Inkwizytorko? Nie daj się zniszczyć magii Oka. Nie daj się mu pochłonąć, omotać, stłamsić tak jak mnie Demon złamał i wewnętrznie posiadł. Uważaj na jego podszepty, iluzje, mamidła...
Przez długi czas nie reagowała na dalsze próby rozmowy awanturników. Dopiero, gdy stracili już nadzieję na jakąkolwiek konwersację zwróciła się do wikinga.
- Zgadzam się na Twą propozycje. Nie chcę, żyć w takiej postaci...
Do pomocy Creap poprosił Fungiego Zigilduna. Wspólnymi siłami wynieśli posąg z komnaty zajmowanej przez drużynę. Jak przypuszczał aep'Crack potwornie okaleczona kobieta po przemianie miała zalać się krwią i umrzeć w męczarniach. Na to nie chciał jednak pozwolić.
W grę wchodziły, jednak okrzyki i krew. Mnóstwo krwi. Wynieśli kobietę do sali z kamiennym rzeźbami demonów i ułożyli na wznak. - Żegnaj Pani... - odparł cichu Fungi i pogłaskał czoło posągu. Następnie umieścił głowę posągu na bryle granitu. Miała służyć jako prowizoryczny katowski pieniek. - Poczynaj, przyjacielu - polecił Creap wznosząc nad głowę stylisko ogromnego topora.
Ręka Zigilduna szarpnęła za ryngraf. - A... - z ust kapłanki wydało się tylko cichutkie łkanie, gdy ostrze topora opadło na szyję przemienionej kobiety. |