-
Dowody – warknął Gruber, odpychając Sigfrida. Ten z nadzieją popatrzył na leżące na stole pierścienie. Sierżant podążył za jego wzrokiem i roześmiał się. –
Munch, tyś się chyba z fiutem na głowy pozamieniał! To mają być dowody? Te dwie obrączki? Chyba żartujesz!
-
Przyjmijmy, że to czegoś się dowiedział o powodzie zamieszek, o owym starcu, to prawda – usiadł za biurkiem i powoli obracał w palcach dowody. –
Jakiś fanatyczny wyznawca Sigmara dobrze zrobił wyłuskując plewy spośród ziaren, a że się potem to wszystko wymknęło spod kontroli, to inna sprawa. Jednak to nie tłumaczy waśni pomiędzy niemal wszystkimi grupami społecznymi w mieście, ani tego dlaczego w Szczurowisku wybuchła zaraza... Znalazłeś dużo poszlak, ale takie dowody to sobie w dupsko wsadzić możesz! Sprowadź mi tego służącego albo rycerza albo najlepiej tego zwierzoczłeka, szczura. Niech chociaż jeden z nich powie słowo na von Ahle, a wtedy zrobimy szanownemu paniczykowi z dupy jesień średniowiecza...
-
Zatrzymaj to pismo – zwrócił Sigfridowi opieczętowany, poplamiony papier. –
Powinno Ci pomóc w zadaniu. Ale jak ktoś się zainteresuje skąd to masz, to musisz sam wymyślić jakąś wymówkę. Straż Ci w tym nie pomoże. Spiesz się, czasu masz mało. Słyszałem plotki, że von Ahle ma zamiar wstąpić w święty, małżeński związek z samą Księżną. ***
Zamiast obiecanej pomocy, w mieszkaniu Jansa zjawił się sam Carolus Stark. Wchodząc, zrzucił płaszcz, otrzepał buty z błota i od razu rozsiadł się przed ogniem. Skalp miał wrażenie, że płomienie w obecności maga wystrzeliły mocniej w górę. W oczach Starka migały ogniste refleksy.
- Luiza zawiadomiła mnie o wszystkim – powiedział, ściskając w rękach kubek z ciepłym winem, który podał mu Jans. –
W co wyście się chłopaki wpakowali?
Jans zaktualizował wiedzę maga na temat sprawy, w którą on też był częściowo zaplątany. Carolus przypatrywał się cały czas płomieniom, jakby chłonąc ich ciepło i blask. W końcu, gdy Zingger skończył, Stark odezwał się. –
Mniej więcej to samo przekazała mi Lulu. Ważkie są te dowody... Właściwie to nie są żadne dowody, a domniemania i poszlaki. Na ich podstawie, nikt nam pomocy nie udzieli. Tak powiedział mi Franz Donnegut, miejscowy mag i mój mentor. Udzielił mi pozwolenia na zapoznanie się ze sprawą i zwolnił z pozostałych obowiązków, których ostatnio znacznie mi przybyło. Tak więc, Jans jestem do Twojej dyspozycji. Co chcesz zrobić?