Vooks słuchał uważnie planu Otta. Gdy ten skończył cichutko gwizdnął przez zęby i mruknął z podziwem.
- Ty to masz kiepełę, kapral... Nie od parady.
Wepchnął sobie do ust kawałek placka i klarował dalej. - Jeśli chodzi o bajdy i klechdy ludowe, to też dorzucę swoje dwa srebrne szylingi. Poczekajmy do świtu z tym planem. Zmierzchać będzie niedługo, a ze Złem walczyć lepiej o brzasku niźli w jego nocnej domenie. Takie moje fachowe zdanie. - Odnośnie klaczy, żal kobyłki, ale skoro mus, to mus. Można by jej jednak strachu oszczędzić. Tu w okolicy powinny być grzyby kapelusznika. Poszukam może, znajdę. Damy jej wtedy trochę korzonków do obroku, to trochę pomiesza jej zmysły i złagodzi ból... |